Kalendarz "The Firefighters Calendar" z przystojnymi strażakami nie pojawił się pierwszy raz. Wydawany jest nieprzerwanie od 1993 roku, w Australii. Dochód z jego sprzedaży przeznaczony jest na działalność charytatywną. Czy cieszy się popularnością? Owszem, i to całkiem sporą. Z każdym kolejnym zdjęciem zrozumiesz, dlaczego. Kto wie, może nawet wysupłasz coś z portfelika, aby stał się on twoją własnością.
W tym roku na wsparcie mogą liczyć bezpańskie zwierzęta. Szczeniaczki, ale również małe słodkie kociaki (mamy na myśli prawdziwe kociaki, uspokójcie się).
Środki zebrane ze sprzedaży kalendarza w poprzednich latach trafiły między innymi do Fundacji Szpitala Dziecięcego oraz Szpitala Westmead w Sydney, w którym leczone są osoby ranne w pożarach. To powinno uciszyć zazdrośników twierdzących, że strażacy na pewno pozowali z próżności. Choć z drugiej strony, czyż nie byłoby grzechem skrywać takie skarby pod przeciwogniowym mundurem?
Strażacy przy każdym ze zdjęć zachęcali do adopcji. Adoptowałybyście, prawda? Wszystko, nie tylko krnąbrnego teriera.
Szczenięta wypożyczono z ośrodka dla bezdomnych zwierząt Safe Haven Animal Rescue Inc. Dobra wiadomość jest taka, że wszystkie pupile można zaadoptować. Zła taka, że słowo pupil nie oznacza niestety strażaka.
Kalendarz przygotowywany jest na 2017 r. Jednak jego twórcy podzielili się zdjęciami już teraz. Bardzo dobrze zrobili. Samo dobro. Tak, oczywiście, że za chwilę podzielimy się wiedzą, jak można ten kalendarz nabyć.
Jeden kalendarz kosztuje około 20 dolarów. Można go zamówić na oficjalnej stronie tutaj.
W sesji zdjęciowej uczestniczyły również koty. Miau, prawda?
Aha, zapomniałybyśmy. Przy wylocie do Australii na czas dłuższy niż trzy miesiące żądają wizy. Tak, też uważamy to za nieludzkie.