Dlaczego jest nam tak trudno schudnąć, mimo że tak bardzo chcemy? Odpowiada psychodietetyk Ela Lange

Czemu "zjadamy" własne emocje? Czy wiedza o dietach pomaga nam dbać o sylwetkę? Jakie nawyki pomagają chudnąć, a jakie sabotują nasze wysiłki? I czy w ogóle warto? Tyle pytań - na szczęście są odpowiedzi!

Dlaczego jest nam tak trudno schudnąć, mimo że tak bardzo chcemy i teoretycznie wiemy wszystko co powinnyśmy wiedzieć na ten temat?

ELA LANGE: Bo chcieć, a móc to dwie różne rzeczy. Przychodzą do mnie bardzo wyedukowane osoby, znają wszystkie nowinki dietetyczne, ale jeżeli jedzenie jest silnie powiązane z emocjami, i ma się wypracowane złe nawyki , to żadna wiedza nie pomoże, kiedy przychodzi moment kryzysu lub dużego stresu. Emocje biorą górę, bo 80% mechanizmów rządzących naszymi zachowaniami działa na poziomie nieświadomym, poza naszą kontrolą. Myślę, że bardzo niewielka grupa ludzi próbująca się odchudzać potrzebuje jedynie większej edukacji i niewielkiego naprostowania niezdrowych nawyków. Większość ma różne, uświadomione lub nie, problemy emocjonalne i z jednej strony próbuje uciekać w odchudzanie, bo wierzy, że jak tylko schudnie to wszystko się już im w życiu ułoży. A drugiej strony używa jedzenia jako rekompensaty za coś.

Już w okresie niemowlęctwa zaczynamy łączyć jedzenie z emocjami. Gdy jesteśmy mali i czujemy głównie głód , wtedy przychodzi do nas mama, z ciepłym słodkim mlekiem. Nie tylko karmi, ale też tuli i uspokaja. I dlatego często w dorosłym życiu odtwarzamy ten schemat i sięgamy po jedzenie, gdy szukamy ukojenia. Jedzenie jest przyjemne i łatwo dostępne i wydaje się najłatwiejszym sposobem zaspokojenia różnych potrzeb emocjonalnych.

Dlatego właśnie tak trudno jest schudnąć, bo nie bierzemy pod uwagę różnych czynników w tym emocjonalnych i psychologicznych. W mediach głównie mówi się o diecie i ćwiczeniach, po których bilans ma wychodzić na minus i człowiek ma chudnąć. To działa tylko, gdy na diecie jesteśmy. Jak tylko zakończymy proces odchudzania, natychmiast wracamy do starych nawyków, bo wcześniej nie zastanowiliśmy się nad przyczynami naszej nadwagi. I w ten sposób można być w błędnym kole odchudzania nawet kilkanaście lat.

Ela Lange pracuje z ludźmi nad psychologicznymi barierami, które stoją na drodze do upragnionej sylwetki. (fot. archiwum prywatne)Ela Lange pracuje z ludźmi nad psychologicznymi barierami, które stoją na drodze do upragnionej sylwetki. (fot. archiwum prywatne) Ela Lange pracuje z ludźmi nad psychologicznymi barierami, które stoją na drodze do upragnionej sylwetki. (fot. archiwum prywatne) Ela Lange pracuje z ludźmi nad psychologicznymi barierami, które stoją na drodze do upragnionej sylwetki. (fot. archiwum prywatne)

To może my wcale tak naprawdę nie chcemy schudnąć? Może się boimy i bronimy przed tym?

- Jakaś część nas się na pewno przed tym broni. Przede wszystkim dlatego, że dieta straciła swoje oryginalne znaczenie, które odnosiło się do stylu życia, sposobu myślenia i w dzisiejszych czasach wywołuje w nas bardzo pejoratywne skojarzenia. Głównie kojarzy się z wyrzeczeniami, z brakiem przyjemności, nawet głodem. Nikt z nas nie chce tak żyć całe życie. Będąc na diecie marzymy tylko o momencie kiedy ona się skończy.

Z drugiej strony, tak jak już mówiłam, odchudzanie jest często tematem zastępczym, aby nie zajmować się prawdziwymi problemami. Z odchudzaniem łączymy wiele nadziei - ja ciągle słyszę od swoich klientek: "Jak schudnę, to..." Znajdę faceta, zmienię pracę, zacznę się fajnie ubierać, będę siebie kochać... Niektórzy nawet mówią "zacznę się zdrowo odżywiać, bo teraz to bez sensu." Milion rzeczy zrobię jak schudnę. To jest ogromna presja, przed którą się podświadomie bronimy.

Może rzeczywiście łatwiej w życiu będzie jak będziemy zgrabne?

- To kolejna pułapka w którą wpadamy. Mam klientki, którym udało się schudnąć nawet 30 kg, przy dobrej motywacji to się zwykle udaje. Niestety jak się okazuje kiedy sukces zostanie już osiągnięty następuje taki spadek emocjonalny, który często kończy się depresją. Dlaczego ? Bo właśnie stajemy się niewolnikami myślenia, że "jak schudnę, to...". Będę szczęśliwa. A potem okazuje się, że w zasadzie nic się nie zmienia. A szczupła sylwetka nie przyniosła obiecanego szczęścia. Następuje wtedy straszne rozczarowanie i oczywiście włącza się znowu mechanizm szukania pociechy w jedzeniu. To jest moment kiedy klientka puka do moich drzwi bo zrzucone kilogramy zaczynają wracać. Wtedy właściwie zaczynamy od nowa , szukamy prawdziwej przyczyny tycia. Nadwaga często daj nam coś dobrego, dlatego tak trudno z nią się rozstać. Może być skafandrem bezpieczeństwa, może Nas przed czymś chronić. Np. kiedy odrzucamy swoją kobiecość czy seksualność będziemy przykrywać ją dodatkowymi kilogramami. Czasami boimy się, że nie będziemy fajne i wesołe, bo istnieje stereotyp , że grubi ludzie są weseli i towarzyscy, a chudzi już nie bardzo? Może boimy się, że gdy już będziemy szczupłe to nigdy nie będziemy już sobie pozwalać na słabości, więc odkładamy ten moment?. Tak naprawdę szczupła wersja nas może nam się wydawać zupełnie obca, szczególnie gdy całe życie myślałyśmy o sobie w kategoriach 'gruba'. Takie przekonania będą utrudniać cały proces odchudzania, a my nie będziemy zupełnie ich świadomi.

Jak uwolnić się od myślenia od obsesji na punkcie jedzenia i wprowadzić harmonię? (pixabay.com CC0)Jak uwolnić się od myślenia od obsesji na punkcie jedzenia i wprowadzić harmonię? (pixabay.com CC0) Jak uwolnić się od myślenia od obsesji na punkcie jedzenia i wprowadzić harmonię? (pixabay.com CC0) Jak uwolnić się od myślenia od obsesji na punkcie jedzenia i wprowadzić harmonię? (pixabay.com CC0)

To jak się uwolnić od tego ciągłego myślenia o jedzeniu? Bez względu na to, czy akurat przechodzę fazę zdrowego odżywiania czy folgowania sobie, wydaje mi się, że wszystko się ciągle kręci wokół jedzenia. Ile zjadłam, ile mogę zjeść, co powinnam jeść, czego nie powinnam.

- To oczywiście bardzo złożony proces, który wymaga czasu . Nie ma jednej prostej recepty, bo każdy z Nas jest inny. W swojej pracy zauważyłam, że im mniej ludzie mają kontroli nad swoim życiem tym częściej wpadają właśnie w takie obsesyjne myślenie o jedzeniu, bo jest to jedyna strefa życia, nad którą wydaje im się, że mogą sprawować jakąś władzę. Wierzą, że gdy zapanują nad jedzeniem, to zapanują nad całym swoim życiem, a jest dokładnie odwrotnie. Gdy pracuję z moim klientkami staramy się odwrócić ten proces - im więcej mamy kontroli, a raczej poczucia wpływu nad różnymi aspektami mojego życia, tym łatwiej odpuścić i uzyskać jakąś harmonię w odżywianiu.

To teraz praktyczne porady. Skoro nie warto trzymać się jakiejś idealnie rozplanowanej, restrykcyjnej diety, to jak uniknąć tych wszystkich pułapek? Gdy na przykład przesiedziałyśmy na spotkaniu do 16 bez lunchu i wpadamy do sklepu i zmiatamy wszystkie najgorsze świństwa.

- Trzeba podejść poważnie do siebie - nie traktować samej siebie po macoszemu. Jeżeli nie dbamy o siebie na takim najbardziej podstawowym, pierwotnym poziomie, to co tu mówić o potrzebach wyższego rzędu. Relacja z jedzeniem pokazuje stosunek jaki mamy do samych siebie, jest to niejako brak szacunku do własnego ciała. Pierwsza najważniejsza rzecz to zapomnieć o odchudzaniu. Myśleć w kategoriach ja jestem ważna, moje potrzeby są ważne więc to co jem również. Chcesz przytyć przejdź na dietę, chcesz schudnąć zmień styl życia. Planuj, zabezpieczaj się w postaci zdrowych przekąsek na różne nieprzewidziane okoliczności, wybieraj zdrowo, czytaj etykiety, zmień złe nawyki. Słuchaj również swojego ciała. Jest ono mocno podłączone do naszej nieświadomości. Jeżeli na przykład boimy się wejść w nową relację i tłumaczymy sobie, że poszukamy partnera gdy schudniemy, to nasze ciało zacznie sabotować nasze wysiłki słuchając naszego lęku i w pewien przewrotny sposób pomagając nam.

I gdy już głód bardzo doskwiera, trudno wybrać coś zdrowego. Ja wtedy zawsze kieruję się w stronę rogali z serem, chociaż wiem przecież że zaspokoiłabym głód czymś zdrowszym też.

- Glukoza we krwi jest najbardziej dostępnym paliwem dla wszystkich narządów. Mózg doskonale wie kiedy zaczyna jej brakować, jest bardzo czuły na jej obniżanie się we krwi i natychmiast pobudza ośrodek łaknienia. Pojawia się potrzeba szybkiego dostarczenia adekwatnego do potrzeb naszego organizmu czyli "węglowodanów" materiału energetycznego. A skoro szybkiego to w naszym rozumieniu najlepiej cukrów prostych czyli np. batonika. Dlatego tak ważne jest regularne jedzenie. Ponadto na restrykcyjnych głodowych dietach psujemy swój metabolizm. Za każdym razem spowalnia się on średnio o 40 %. bo tak nas ewolucja wyposażyła na wypadek klęsk żywiołowych. W okresach głodu, kiedy nie upolowaliśmy jedzenia nasz organizm konsumował wcześniej zgromadzoną tkankę tłuszczową , aby przetrwać. Dlatego diety kończą się efektem jo-jo. Żeby naprawdę schudnąć trzeba podejść do sprawy kompleksowo i zadziałać na wszystkich poziomach, emocjonalnym, fizjologicznym, dodać do tego aktywność fizyczną. Trzeba przestać myśleć w kategoriach: początek i koniec, że jest to jakaś dieta, która się kiedyś skończy. Wiadomo że na nadwagę pracowaliśmy czasami wiele lat, więc odwrócenie tej sytuacji wymaga czasu. Nie zadzieje się to z dnia na dzień. W niektórych sytuacjach trzeba się po prostu zwrócić o pomoc do specjalisty.

Ela radzi:

8 nawyków które odchudzają:

1) Regularne jedzenie i picie odpowiedniej ilości wody

2) Zaczynanie dnia od śniadania

3) Unikanie przekąsek

4) Aktywność fizyczna,

5) Planowanie własnego menu

6) Dbanie o jakość produktów

7) Jedzenie w spokoju,

8) Spożywanie ostatniego posiłku na 3 godziny przed snem.

8 nawyków, które tuczą:

1) Wybieranie produktów wysoko przetworzonych

2) Spożywanie posiłków podczas oglądania TV, czytania gazety czy surfowania po Internecie,

3) Nieregularne jedzenie

4) Jedzenie w pośpiechu

5) Doprowadzanie do zbyt długich przerw miedzy posiłkami

6) Siedzący tryb życia

7) Rozwiązywanie swoich problemów za pomocą jedzenia

8) Niewysypianie się

* Ela Lange jest psychodietetykiem i na co dzień pomaga ludziom uporać się z nadwagą i związanymi z nią problemami emocjonalnymi.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA