Gdy czekasz na wynik badania (i boisz się, że będzie zły)

Jest całkiem sporo osób, które nie badają się, nie sprawdzają - bo jeszcze coś im znajdą. Nawet jeśli bardzo się boicie, to nie pozwólcie, by strach wziął górę nad zdrowym rozsądkiem.

pexels.com

Jest jeden (tylko jeden) sposób, żeby żyć sto lat. Tym magicznym sposobem nie są jagody goji, młody jęczmień ani żeń-szeń. Nie jest nim też zdrowy, sportowy tryb życia - choć jest jak najbardziej godny popierania, ani dieta bez glutenu, dla niektórych wskazana. Badania. Regularne badania, zwłaszcza, gdy coś cię niepokoi.

Jest taki film Agnes Varda (bardzo cenionej, choć nie tak popularnej francuskiej reżyserki; dobrej przyjaciółki Jima Morrisona) pt. "Cléo od piątej do siódmej" . Tytułowa bohaterka przez dwie godziny łazi po mieście, w oczekiwaniu na wyniki badania, które mają powiedzieć: wyrok czy żyjemy spokojnie dalej.

Film jest nudny i sytuacja jest nudna - kto chciałby zastanawiać się nad badaniami, chorobami, jest tyle ciekawszych tematów. Kto by o tym myślał, gdy maj się rozszalał na całego i zaraz będziemy mieć lato! Za nużącym obrazem kryje się jednak potworny strach - o swój los, o los swoich ukochanych, o to, że trzeba będzie porzucić wszystko to, co się kocha tu, na tym świecie, jeśli wynik okaże się druzgoczący. Że przyjdzie cierpienie. Pamiętam, że na studiach wyszłam z pokazu tego filmu - Nowa Fala zdecydowanie mnie nie uwiodła. No, ale to było dawno. Dziś już myślę o tym inaczej.

Postanowiłam dzisiaj o tym napisać - w miłej, weekendowej atmosferze spotkań przy grillu - bo jest całkiem sporo osób, które na cichy szept własnego ciała reagują bagatelizowaniem, za którym bardzo często stoi logika: "jeśli czegoś nie wiem, to tego nie ma". Nie badają się, nie sprawdzają - bo jeszcze coś im znajdą. Cóż, właśnie był Dzień Matki i ja nie miałam komu złożyć życzeń, a wszystko dlatego, że kiedyś, dawno temu, strach wziął górę nad zdrowym rozsądkiem. Och, jak dużo jest takich ludzi! Być może, moja kochana, piszę teraz właśnie do ciebie!

Muszę ci też powiedzieć, że z tym strachem jest taka dziwna rzecz, że znika albo bardzo słabnie, kiedy zaczynamy działać. I właśnie po to on został nam dany przez naturę: żebyśmy pod jego wpływem coś robili, a nie - żebyśmy nie robili nic. Więc po prostu wstań i walcz! Idź do lekarza, zrób komplet badań, USG, prześwietl się, dowiedz - ale od fachowca, nie z Internetu. Jeśli coś cię niepokoi - drąż sprawę. Dzisiejsza medycyna jest prawdziwym dowodem na istnienie Boga: potrafi robić cuda, o jakich nie śniło się naszym przodkom.

Zdecydowałam, że ten tekst będzie krótki - bo nasza wola czytania o takich rzeczach jest bardzo osłabiona przez postawę świata i możesz nie wytrwać do końca. Z jednej strony dużo się mówi i pisze o konieczności regularnych badań, o właściwej opiece zdrowotnej, o byciu dobrym dla siebie - z drugiej buduje w nas przekonanie, że biegając, robiąc skalpele, stosując miliony różnych coraz zdrowszych diet bez glutenu albo z pełnymi ziarnami będziemy żyć sto lat i nic nas nie dopadnie. A jeśli coś boli - wystarczy łyknąć reklamowaną tabletkę. Otóż, nie będziemy żyć sto lat. Ale możemy żyć naprawdę długo i szczęśliwie, jeśli w odpowiedniej chwili pójdziemy do lekarza. Zatem - do dzieła!

To pisałam ja, Cléo, od piątej do siódmej.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.