7 porad, które udowadniają, że slow life to nie moda, tylko życiowy rozsądek

Przymiotnik "slow" święci ostatnio triumfy w różnych dziedzinach, od jedzenia, po modę. Jeśli należysz do osób, które na sam widok tych wszystkich "powolności" przewracają oczami, zajrzyj do najnowszej książki Joanny Glogazy "Slow life. Zwolnij i zacznij żyć". Znajdziesz tam porady, które warto zapamiętać

Masz dość wyświechtanych banałów, cenisz konkret i poczucie humoru? To dobrze: autorka tej książki również. Oto kilka naprawdę niegłupich porad.

slow lifeslow life fot. Mroux fot. Mroux

1. "Slow life" to życie świadome, a nie "powolne" . Nie chodzi o rozmemłanie i ucieczkę od 8-godzinnego dnia pracy, lecz o znalezienie równowagi między pracą a relaksem. Mam znajomego, którego własny biznes wymaga nieraz ślęczenia w robocie po godzinach lub w weekendy, a jednak mógłby znaleźć się w książce jako piewca "slow life" w czystej postaci. To dlatego, że, najzwyczajniej w świecie, posiadł cenną umiejętność odpoczywania: po męczącym dniu tak organizuje pracę, by się wyspać, a w wolne dni odcina się od internetu, aby spędzić czas z rodziną lub wędkując. Tylko tyle i aż tyle.

2. Aby żyć "slow" nie musisz wyprowadzać się z dużego miasta. Glogaza unika gotowych rozwiązań w stylu hodowli kóz na Podlasiu, podpowiadając jedynie, że podstawą slow life jest umiejętność znalezienia czasu dla siebie i dla relacji, na których nam zależy. Jeśli nie ułożymy sobie priorytetów w głowie, w małym domku pod lasem będziemy równie sfrustrowani jak w centrum metropolii, pisze Glogaza. Takie podejście do sprawy jest bardzo wyzwalające, bo z serii nieprzewidywalnych okoliczności, przenosi odpowiedzialność w nasze własne ręce.

3. Skoro już o pasji mowa, książka obala kolejny stereotyp, według którego każda pasja powinna stać się sposobem na życie . Przytaczane tysiąckrotnie historie, które zawsze zaczynają się porzuceniem nudnej pracy w korporacji, w prawdziwym życiu nie zawsze kończą się jedynie świetnie prosperującym sklepem z rękodziełem dla dzieci, ale też frustracją finansową, uciążliwością pracy z domu i znudzeniem czymś, co wcześniej sprawiało frajdę. Teza, że pracę wystarczy lubić, a nie kochać, powinno się powtarzać zdecydowanie częściej - na pewno wielu z nas oszczędziłoby to zawodowych rozczarowań.

4. Dzięki książce zrozumiałam też, dlaczego niechętnie prowadzę kalendarz. Nic dziwnego, skoro zapisuję tam tylko obowiązki! Stąd bardzo spodobał mi się przedstawiony w książce pomysł, by na równi z pracą planować odpoczynek . I nie mówimy tu o wyjeździe na urlop, a całym wachlarzu innych frajd: od tych oczywistych, jak imprezy czy spotkania towarzyskie, po przyjemności wiecznie odkładane na później, jak wyjście do kina czy spacer.

5. Slow life to umiejętność odpuszczania sobie, ale też mobilizacji do pracy. To proste - wartościowy odpoczynek powinien równoważyć wartościową pracę, a nie ośmiogodzinne popijanie kawy i scrollowanie Facebooka w trybie zombie. Brr!

joanna glogazajoanna glogaza Fot. Style Digger Jeśli Wam mało, sięgnijcie też po "Slow fashion. Modowa rewolucja". Fot. Style Digger

6. Ale również: aby pracować dobrze, lepiej skupić się na tym, co ważne, a nie tym, co pilne . Oczywiście najłatwiej jest to powiedzieć, mając własną działalność, ale opisane w książce asertywność i triki na lepszą organizację pracy przydadzą się też w innych sytuacjach zawodowych.

7. Dobre życie budują wartościowe relacje z innymi. Facebook odbija świat towarzyski trochę w krzywym zwierciadle: kliknięcie "wezmę udział" wcale tego nie musi oznaczać, a internetowi "znajomi" to czasami ludzie, których spotykając na ulicy, nawet byśmy nie poznali. Tym bardziej we własnych działaniach warto cofnąć się do czasów, kiedy nikt nie odwoływał spotkań na ostatnią chwilę lub nałogowo się spóźniał, bo przecież można się zdzwonić. Jeśli kogoś lubisz - dbaj o tę relację, jeśli ci nie zależy - nie udawaj, że jest inaczej. To lepsze, niż rzucanie słów na wiatr.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.