Jeśli nie Chodakowska, to co? 6 powodów, by ćwiczyć capoeirę!

Chcesz się wyżyć, poznać inną kulturę, podróżować i wyrzeźbić tyłek? Zapraszam na trening capoeiry! Tak, to jest sport także dla ciebie!

Szanowni państwo, nazywam się Mroux, mam 29 lat i od 2008 roku jestem uzależniona od capoeiry. Postanowiłam podzielić się z wami tą, miłą duszy i ciału obsesją, bo na odnalezienie ulubionej aktywności ruchowej nigdy nie jest za późno (a na pewno nie jest za późno w marcu, na kilka miesięcy przed autoprezentacją w bikini).

Czy to jest dla mnie?

O tym można się łatwo przekonać, odpalając dowolny filmik capoeirowy na Youtube. Poniżej wklejam ultradziewczęcy przykład. Jeśli ziewacie, a ludzie miotający się w roda de capoeira nie robią na was większego wrażenia - wypróbujcie skalpel Chodakowskiej albo czekajcie na kolejny odcinek naszej sportowej serii. Do capoeiry nie będę was namawiać, bo ona jest jak cola zero albo prawicowy polityk: albo się ją kocha, albo nie znosi. Jeśli natomiast podoba wam się to, co widzicie - zapraszam na trening.

 

Wiem, wiem - łatwo powiedzieć. Większość w tym momencie zacina się ze smętnym "ale nie te lata/jestem za gruba/nie zrobię gwiazdy". Dziewczyny! Nie lękajcie się. Przecież po obejrzeniu w telewizji Otylii Jędrzejczak, nikt nie wstydzi się chodzić na basen z lękiem, że jej nie dorówna. Z capoeirą jest tak samo: to, co widzimy na pokazach to zazwyczaj wyrzeźbione ciała brazylijskich przystojniaków, uprawiających tę dyscyplinę od kilkunastu lat. A przecież nie każdy musi zostać mestre (mistrzem). Na zajęciach znajdziecie i zaawansowanych wyjadaczy, i osoby początkujące. Jak zresztą mówił słynny mestre Pastinha: "Capoeira jest dla wszystkich. Dla mężczyzn, kobiet i dzieci; jedynymi, którzy nie powinni się jej uczyć są ci, którzy nie chcą" . Proste.

Jeśli wciąż czujecie się nieprzekonane, czy się nadajecie, pozwólcie, że opowiem, czego można się spodziewać trenując capoeirę.

1. Różnorodność. Na zajęciach, obok treningu fizycznego, można ćwiczyć umiejętność gry na prostych instrumentach używanych podczas roda. Najważniejszy z nich to przypominający nieco kij ze struną berimbau, reszta to instrumenty perkusyjne: tamburyn (pandeiro), bęben (atabaque) czy dzwonki agogo. Capoeira opiera się na muzyce, przeplata z nią, więc jeśli od afrykańskich rytmów od razu chce ci się kiwać nóżką, na pewno poczujesz się jak ryba w wodzie. Jeśli nie masz ochoty na grę na instrumentach, możesz po prostu klaskać w dłonie i śpiewać wraz z chórem (coro) rytmiczne piosenki o nieskomplikowanych, powtarzających się słowach. Ten aspekt budzi często lęk nowo przybyłych uczniów (też to przerabiałam), jednak nie chodzi tutaj o piękny głos, a przyjemne, dające siłę wycie (przypominające nieco "hej, sokoły" ostatniego dnia urlopu). Bardzo wyzwalające, jeśli tylko człowiek sobie odpuści.

2. Społeczność . Nie chodzi tu o internetowe grupki wsparcia i przesyłanie sobie zdjęć przed i po. Dołączenie do grupy capoeirowej oznacza, że na treningach poznajesz ludzi, których być może nigdy nie poznałabyś poza salą, nawiązujesz przyjaźnie, organizujesz wspólne wyjazdy. Nieraz przekonałam się, że mogę na capoeirową społeczność liczyć. Choćby wtedy, gdy uratowali promocję jednej z moich książek, solidarnie robiąc sztuczny tłum, a mnie było trochę mniej głupio przed wydawcą (smutne i prawdziwe).

3. Podróże. Chcesz zwiedzić Europę za półdarmo? Wyjeżdżaj na festiwale capoeiry. Wystarczy zapłacić za bilet lotniczy i za festiwal (ceny za kilka dni zazwyczaj nie przekraczają 50 euro) - o wikt i transport w obcym mieście zatroszczą się już gospodarze. Nieraz, gdy szukałam noclegu za granicą, będąc gdzieś przejazdem spontanicznie zdarzało mi się wpadać na treningi nawet obcych grup. Zawsze przyjmowano mnie z otwartymi ramionami. Trenując, szybko zrozumiałam, że język capoeiry jest uniwersalny. Do tej pory pamiętam jak trzepnęło mną na dźwięk berimbau, usłyszanego przypadkiem na małej uliczce Tel Awiwu. Wspięłam się na mur, za którym ktoś prowadził zajęcia dla dzieci i poczułam się jak w domu.

A tutaj capoeira w przebraniach, podczas karnawału w Wenecji (tak, to ja):

 

4. Ciało. Żadne odkrycie: sport rzeźbi sylwetkę. W przypadku capoeiry możesz liczyć na piękne, brazylijskie pośladki od podstawowego kroku ginga, wyćwiczysz elastyczność i wytrzymałość. Jeśli chcesz, wyżyjesz się kopiąc w worek czy specjalne materace, możesz też nauczyć się podstaw akrobatyki. Capoeira to dialog dwóch graczy, możesz się więc również spodziewać ćwiczeń w parach.

capoeira Beribazucapoeira Beribazu Mroux a oto moja grupa - Capoeira Beribazu z Warszawy.

5. Kultura. Trenując capoeirę przez te lata nauczyłam się przy okazji podstaw portugalskiego, dowiedziałam wiele o historii Brazylii, chłonęłam kroki samby i mniej znanych tańców ludowych. Przetańczyłam niezliczone godziny przy koncertach muzyki brazylijskiej na żywo. Dziś trudno mi wyobrazić sobie trenowanie aktywności, która ograniczałby się tylko do ćwiczeń fizycznych. W capoeirze najfajniejsze jest właśnie to, że jest czymś więcej niż sport.

6. Girl power. To, niestety wciąż świat zdominowany przez mężczyzn. Szczególnie na szczeblach profesorskich. Tym bardziej czuję dumę z dziewczyn, które nie boją się wysiłku i szybkiego tempa, a rywalizacja zdecydowanie ustępuje poczuciu kobiecej solidarności. Są nawet stare, feministyczne, capoeirowe pieśni - opowiadające o siostrzeństwie i niezależności.

Dziewczyny górą! Dosłownie. Fot. Beribazu

Czym w ogóle jest capoeira? Jeśli zdarzyło wam się zobaczyć jakiś uliczny pokaz, zauważyłyście pewnie, że aktywność ta nie przypomina klasycznych sztuk walki, nie jest tańcem, ani choreografią. Capoeirę nazywamy często manifestacją kulturową (niedawno UNESCO uznało ją zresztą za niematerialne kulturowe dziedzictwo ludzkości). U jej podstaw, kształtujących się wśród afrobrazylijskich niewolników, faktycznie leżała nauka ciosów i kopnięć, ale tuszowana przed białymi panami tańcem, grą na instrumentach i akrobatyką. Ten niejednorodny charakter capoeira zachowała do dziś, stąd roda de capoeira, czyli pokaz gry przypomina bardziej przedstawienie niż sport.

Mam nadzieję, że, jeśli wahałaś się przed przyjściem na zajęcia capoeiry, moje słowa dodały ci odrobiny ciekawości potrzebnej, by się przełamać. Jeśli zostaniesz na dłużej, na pewno zauważysz pozytywne zmiany w swoim ciele. Ale równie wiele satysfakcji da ci umiejętność wyrażania energii ciałem, głosem, muzyką, całą sobą. I to w capoeirze nazywa się Axe.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.