Dlaczego nie przekonują mnie zakupy on-line?

Z zakupami w sieci mam problem od kilku lat. Wiem, że można upolować coś w naprawdę dobrych cenach, wiem, że nie ma teraz większego problemu z reklamacją towarów, zamówiony towar można odebrać na kilka sposobów, a przede wszystkim nie trzeba tracić czasu na dojazd do sklepu. Na pewno znajdzie się jeszcze kilka argumentów za tym, żeby robić zakupy on-line. Niestety one do mnie nie trafiają.

Kilka razy kupowałam ubrania, chemię gospodarczą, a nawet żywność. Za każdym razem towar jednak nie spełniał do końca moich oczekiwań.

UBRANIA I BUTY

Numeracja jest nierówna. Nawet w obrębie tej samej firmy zdarza się, że spodnie numer 38 wiszą na mnie, a innych nie mogę dopiąć w pasie. Podczas zakupów w sklepie stacjonarnym zawsze biorę do przymierzalni co najmniej dwa rozmiary, bo nigdy nie mam pewności, że to co jest naszyte na metce odpowiada rzeczywistości.

Lubię dotknąć towar , lubię sprawdzić czy podszewka jest dobrze wszyta, czy materiał się nie siepie i czy kolor "butelkowa zieleń" to na pewno jest butelkowa zieleń, a nie pistacja z domieszką trawy. Podczas dotykania materiału jestem w stanie mniej więcej określić jego grubość. W przypadku koszulek bawełnianych jest to dla mnie szczególnie istotne. Nie lubię takich cienkich, które po jednym praniu zmieniają się w ścierkę i tracą fason. Mam małego hopla na punkcie szarego koloru. Nie w każdym odcieniu dobrze się czuję i to co na zdjęciu może być ciemnoszare, w rzeczywistości może być dość jasne. No i dla mnie jest to problem. Tak, zdaję sobie sprawę, że na świecie ludzie mają poważne życiowe problemy, ale jeżeli wydaję już zarobione pieniądze, to chciałabym być zadowolona z wydatku.

Nie kręci mnie zamawianie ubrań, a później ich odsyłanie, szkoda mi na to czasu. Wolę iść do sklepu stacjonarnego, przymierzyć, obejrzeć się w lustrze i dokonać transakcji . Nigdy nie zdarzyło mi się zwracać jakiegokolwiek towaru, który nie był uszkodzony. Wiem, że są osoby, które biorą po kilka ubrań, przymierzają je dopiero w domu i jak im coś nie pasuje to jadą z powrotem do sklepu i je zwracają. To też nie moja bajka, ale każdy ma swoją wizję zakupów.

Podobnie jak z ubraniami mam też z butami. Muszę je przymierzyć i sprawdzić czy są wygodne. Nie jestem maniaczką kupowania butów, wręcz przeciwnie. Za każdym razem jak mam kupić nowe to przechodzę przez piekło. Mam wąską stopę z wysokim podbiciem i z większości butów wypadam. Do tego nowe buty zazwyczaj mnie obcierają i dopiero porządne rozchodzenie pozwala mi się z nich cieszyć. Zanim to jednak nastąpi mam stopy obklejone plastrami. Ani to ładne, ani wygodne.

Na koniec powiem jeszcze jedną istotną dla mnie rzecz. Najczęściej kupuję ubrania w sklepach z używaną odzieżą, albo wymieniam się z koleżankami. Nie chodzi tutaj tylko o oszczędność, ale i o niepowtarzalność. Robiąc zakupy w taniej odzieży mam po prostu większą szansę na odkrycie jakiejś ubraniowej perełki. Jednym z ostatnich moich zakupów był kaszmirowy sweterek za który zapłaciłam 15 PLN. Musiałam go tylko uprać i odświeżyć golarką do ubrań. Teraz prezentuje się bardzo dobrze, a nawet jak coś mi się z nim stanie, to nie będę płakać nad jego stratą.

ŻYWNOŚĆ

To jest szczególny przypadek, bo ja zazwyczaj nie gotuję i w ogóle mało rzadko jem w domu. W tygodniu śniadanie i obiad jadam w pracy, a kolacji nie jadam w ogóle. Swego czasu bardzo spodobała mi się opcja dostaw do domu. Nie trzeba wnosić ciężkich siat po schodach, wszystko przyjeżdża ładnie zapakowane i w ogóle jest ekstra. Zakupy takie mają pewnie sens, jeżeli człowiek gotuje często i jada posiłki w domu. Dodatkowym elementem jest to, że jestem monotematyczna jeżeli chodzi o śniadania. Nie interesują mnie płatki, słodki ryż, jogurty, serki czy maślanka. Okazuje się, że na mojej liście śniadaniowych składników znajduje się tylko kilka rzeczy i zamawianie ich z sieci nie ma sensu, bo więcej zapłacę za dostawę. Taniej wyjdzie mi przejść się do pobliskiego sklepu i kupić kilka produktów. Przy okazji zaczerpnę świeżego powietrza.

CHEMIA GOSPODARCZA i KOSMETYKI

Tak jak lubię dotknąć materiał, tak samo lubię powąchać kosmetyki i środki czystości. Nie mam jednej ulubionej marki proszku do prania, płyny do płukania również zmieniam. Za każdym razem staram się wypróbować nowy zapach płynu do kąpieli i płynu pod prysznic. Nawet podczas kupowania płynu do mycia toalety przeglądam kilka różnych produktów. Chociaż tutaj jestem wierna jednej marce, to ma ona w swojej ofercie różne zapachy i staram się za każdym razem kupić inny.

Jak wcześniej napisałam mam małego hopla na punkcie szarego koloru. Podobnego hopla mam jeżeli chodzi o dbanie o włosy. Szampony, maski, oleje, odżywki - tego nigdy nie jest za dużo. Za każdym razem jak udaję się na zakupy środków do pielęgnacji włosów to spędzam w sklepie sporo czasu. Ale ja to naprawdę lubię i to mnie w jakiś sposób relaksuje. Podczas zakupów on -line nie doświadczę zapachu, ani magicznego, marketingowego bełkotu na opakowaniach. Oczywiście to drugie w sieci całkiem nieźle się prezentuje, ale jakoś małymi literkami na opakowaniu bardziej do mnie przemawia.

Muszę podotykać! (Fot. CC0 pexels.com)

Na koniec chciałam zaznaczyć, że nie jestem przeciwniczką zakupów w sieci. Po prostu uważam, że nie są one dla każdego. Mam znajomych, którzy w zupełności przeszli na ten rodzaj robienia sprawunków i szerokim łukiem omijają sklepy stacjonarne. Nie wykluczam, że w przyszłości coś się zmieni w moim podejściu do tematu, ale na net moment - nie bardzo to widzę.

A jakie jest wasze stanowisko w tej sprawie?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.