Lidia Popiel: Nie można się bać popełniania błędów

Modelka, fotograf, pasjonatka dobrego życia, o którym traktuje wydawany przez nią magazyn fineLIFE. Nam Lidia Popiel opowiada o kupowaniu ciuchów w sieci, słabości do łańcuchów i ćwieków, widocznych zmarszczkach i o tym, że osoby ciekawe są piękne. I że to wychodzi na zdjęciach.

Kupuje pani ubrania w sieci?

LIDIA POPIEL: - Od wieków!

Aż tak długo?

- Odkąd tylko jest to możliwe. Jestem fanką kupowania rzeczy w internecie, choć oczywiście nie zawsze i nie wszystko się sprawdza tak dobrze bez możliwości realnego "pomacania" przedmiotu. Zwłaszcza materiał sukienek i innych ubrań ma znaczenie. Ale ja mam też spore doświadczenie w sprawie tkanin i po składzie oraz po tym jak materiał wygląda z bliska - bo zazwyczaj sklepy internetowe pozwalają podejrzeć materiał na dużym zbliżeniu - jestem w stanie mniej więcej ocenić jego jakość oraz jakość wykonania danej rzeczy: jak wyglądają suwaki, guziki i podszewka.

A czy te zdjęcia nie oszukują? Fachowe oko fotografa pozwala to ocenić?

- O dziwo nie oszukują! Właśnie kupiłam cztery tanie, czarne sukienki polskiej produkcji - były mi potrzebne do projektu, który realizuję - zapłaciłam za nie po czterdzieści parę złotych i jestem absolutnie zachwycona zarówno ceną jak i jakością wykończenia oraz materiałem, który nie sądzę aby po pierwszym praniu zrobił się szmatą.

Co pani kupuje najczęściej? Są jakieś marki, na które pani poluje?

- Są znane marki, które zawsze kuszą swoją legendą i fajnie poprzeglądać przynajmniej co tam jest na półkach internetowych. Ale zdarza mi się też wyszukiwać rzeczy na platformach zakupowych, takich jak Zalando, w ten sposób, ze sprawdzam oferty firm, które mają jakieś dziwne, intrygujące nazwy. Tą metodą znalazłam ostatnio ciekawą inspiracje do artykułu, który ukaże się w moim magazynie fineLIFE .

Czyli w ofercie sklepów internetowych wynajduje pani nie tylko rzeczy do własnego użytku ale też do pracy?

- Szukam i dla siebie, i pod kątem przydatności do rozmaitych moich projektów - sesji, artykułów. Generalnie jak znajdę coś fajnego, ładnego, ciekawego, to nawet jeśli nie nadaje się to dla mnie osobiście, to staram się jakoś wykorzystać.

A jaka jest skala tego "zakupoholizmu"?

- Mimo wszystko nie kupuję dużo, jestem bardzo ekologiczna w tym względzie. Ale uwielbiam przeglądać sklepy internetowe - i to nie tylko w poszukiwaniu ubrań czy butów. Ostatnio spędziłam sporo czasu oglądając rozmaite kolekcje młodych polskich twórców projektujących porcelanę. I są tam fantastyczne rzeczy. Oglądanie ładnych przedmiotów jest dla mnie przyjemnością samą w sobie - nie muszę ich mieć. Chętnie korzystam z możliwości oglądania ich w sieci, ale nie omijam też imprez, targów typu HUSH czy Art Yard Sale, które są okazją do wyłowienia wielu oryginalnych rzeczy. Ja też staram się wyławiać - zarówno w sieci jak i "w realu" - młodych artystów, by móc o nich po prostu napisać w fineLIFIE'ie.

Lidia Popiel na planie sesji 'Energetyczni 50+' (Fot. Lidia Popiel)Lidia Popiel na planie sesji "Energetyczni 50+" (Fot. Lidia Popiel) Lidia Popiel na planie sesji "Energetyczni 50+" (Fot. Lidia Popiel) Lidia Popiel na planie sesji "Energetyczni 50+" (Fot. Lidia Popiel)

A nie ma pani żadnych obaw związanych z kupowaniem w sieci? Ludzie często się boją, że rozmiar będzie nie ten, że rzecz okaże się zupełnie inna na żywo niż na zdjęciu...

- I to się zdarza, na pewno! Ale to jest wygodnie rozwiązane - zawsze jest możliwość zwrotu - od razu dostaje się stosowną torbę i formularz z adresem. Bardzo łatwo odesłać nieudane zakupy i odzyskać wydane pieniądze.

Teraz sklepy internetowe działają według dość jasnych reguł - bezpłatna przesyłka, prawo zwrotu itd, ale chyba wciąż część osób boi się, że zapłaci i nie dostanie swojego zamówienia, że zostaną oszukani.

- Nigdy nie podchodziłam do kupowania w sieci z pełnym zaufaniem - ostrożność jest wskazana. Jednak posługując się internetem i bacznym okiem można dużo wyczytać, sprawdzić firmę. A bubla można kupić i w sklepie realnym i dopiero w domu zorientować się, że "to nie to".

Zdarza się pani kupować pod wpływem impulsu?

- Owszem, mam w szafie kilka rzeczy, od których nawet nie odcięłam metek. Kiedyś po pół roku poszłam do sklepu z rzeczą, która wciąż miała ten piszczący klips alarmowy - przez pół roku nie miałam okazji by to na siebie włożyć.

To pewnie nie była męska koszula, bo te nosi pani stale?

- Tak, uwielbiam męskie koszule - choć ich akurat nie kupuję w internecie. Za to kupuje męskie podkoszulki, bo uważam, że lepiej leżą niż damskie.

Jak to? Przecież dziewczyny właśnie kupują zawsze te taliowane, "damskie"?

- A jednak - warto spróbować. Męskie działy są zawsze pod tym kątem bacznie przeszukiwane przez stylistki: małe koszulki, swetry świetnie leżą na dziewczynach.

To może nieco pocieszyć mężczyzn, którzy utyskują, że na działach z damskimi ciuchami zawsze taki wybór, a w męskich skromniej.

- Niech kupują damskie koszulki, zamiast utyskiwać!

Fot. Bartek Bobkowski / Agencja Gaeta

Wróćmy jeszcze do męskich koszul - nosi je pani niejako programowo, jako znak rozpoznawczy, programowo też nie prasuje. To są elementy pani rozpoznawalnego stylu. Czy trudno taki styl mieć obracając się w świecie mody, który ulega przecież zmiennym trendom, żyje nimi?

LIDIA POPIEL: - W modzie jest taki ciąg zdarzeń: to co jest modne jest najpiękniejsze na świecie, to co dopiero wyszło z mody jest najbrzydsze na świecie, ale po jakimś czasie wraca, jako "retro". Z męską koszulą jest tak, że jest nieco poza modą - panowie noszą koszule stale, w modzie damskiej czasem jest, czasem znika - wraca pod postacią bluzki zapinanej na trzy guziki. Raz się zawija rękawy, raz nie. Podglądałam kiedyś świetnie ubranych facetów w Mediolanie i oni mają cały system podwijania rękawów - raz tylko trochę, kiedy indziej przed łokieć. I to w koszuli lubię, że można podwinąć rękawy. Klasyka z dodatkiem czegoś nonszalanckiego, sportowego czy post-punkowego sprawdzi się zawsze. Mam też słabość do łańcuchów, ćwieków, skórzanych kurtek, motocyklowych butów.

Koszule, ciężkie buty, ćwieki - to brzmi nieco jak ucieczka od takiej stereotypowo pojmowanej kobiecości?

- To jest ciekawy wątek: co kobiety mogą nosić i jak się czują w tych identyfikowanych jako męskie albo bardziej męskich częściach garderoby. Dla mnie te rzeczy są po prostu wygodne i dodają swobody. Inaczej się kobiety zachowują jak zakładają szpilki do tej samej sukienki, a inaczej jak tenisówki. Inaczej chodzą i powiedziałabym, że są innymi osobami - jakby buty miały wpływ na głowę!

No ale pani właśnie mogłaby paradować wyłącznie w szpilkach - była modelka, piękna kobieta, żona Bogusława Lindy, gwiazda. Stąd moje podejrzenie, ze pani jednak świadomie ucieka od takiego wizerunku.

- Nie lubię takich zobowiązań. Większą wolność ma się, kiedy nie jest się glamour, nie jest się doskonałym. Niedoskonałość ułatwia życie. To, że niechcący o coś zahaczyłam i mam podarte rajstopy nie zwala mnie z nóg - nie rzucam wszystkiego i nie lecę szukać nowych rajstop, bo mój wizerunek nie zniesie tej skazy. Mam dziurę w rajstopach i tyle.

Bycie świadomie niedoskonałą chyba pomaga też uniknąć takiego łatwego klasyfikowania, które często spotyka ładne dziewczyny - że jak ładna, to już na pewno głupia i pusta.

- Rzeczywiście, gdzieś jest taka szufladka, ale można jej uniknąć. Myślę, że zawsze trzeba po prostu robić swoje i nie dekoncentrować się tym, że ktoś większą uwagę poświęca twojemu makijażowi czy nogom, zamiast słuchać tego, co mówisz. Taka osoba powinna dostać po pazurkach po prostu.

Daje pani po pazurkach?

- Nie z premedytacją, ale daję sobie radę. Choć nie lubię, przyznam, bo to mnie dekoncentruje. Normalnie jestem skupiona na swojej pracy i gdy muszę poświęcić nagle swoją uwagę osobie, która przyszła mnie oceniać na podstawie mojego wyglądu, to cierpi na tym meritum sprawy. To męczące.

Osobom, których praca w jakimś stopniu polega na wykorzystywaniu swojego wizerunku - aktorkom, modelkom, prezenterkom - chyba trudniej się zdystansować?

- Każdy z nas jakoś wykorzystuje swój wizerunek, choć są prace, które są uzależnione od tego jak się wygląda. Natomiast rzeczywiście wiele kobiet z racji wykonywanego zawodu jest pod wiecznym ostrzałem prasy, wiecznie spotyka się z komentarzami, że coś powinna, bo jest za chuda, za gruba, nie taka, źle ubrana. To jest absurd.

Pani udaje się tego unikać?

- Ja po prostu nie zwracam na to uwagi. Nie będą mi ludzie mówili, czy mam akurat w tym momencie ufarbować włosy czy nie. Tak postanowiłam i tak będzie!

Ceni pani sobie niezależność?

- Tak, ale bez chandryczenia się, bo szkoda na to energii. Jeśli ktoś mi mówi, co mam robić i dotyczy to mojej osobistej sfery, to dla mnie to jest jego problem. Może to mętnie brzmi, ale uważam, że wyzwalające jest przerzucenie problemu na osobę, która się czepia. To ta osoba ma problem, że się zajmuje innymi ludźmi w zbyt daleko posuniętym stopniu, że uważa, iż powinni ulegać jej wyobrażeniu na ich temat.

Projekt 'Energetyczni 50+' (Fot. Lidia Popiel)Projekt "Energetyczni 50+" (Fot. Lidia Popiel) Projekt "Energetyczni 50+" (Fot. Lidia Popiel) Projekt "Energetyczni 50+" (Fot. Lidia Popiel)

Zrobiła pani ostatnio cykl zdjęć prezentujących osoby po pięćdziesiątce . Żadna z nich nie jest doskonała, ale wszystkie wyglądają pięknie.

- Bo ci ludzie, wyselekcjonowani z wielu zgłoszeń, byli wybierani nie na podstawie tego, jak wyglądają, tylko kim są, co robią w życiu - a są to niekiedy rozmaite zwariowane pasje, "nie licujące" z ich poważnych wiekiem. Oni są od środka piękni i szlachetni. To wychodzi na zdjęciach.

Woli pani fotografować osoby ciekawe niż po prostu piękne?

- Osoby ciekawe są piękne! Ale lubię różne sytuacje i różne zdjęcia, jednak czy fotografuję taką milutką, gładziutką modelkę czy starszego pana to wszystko jedno, bo zawsze przede wszystkim spotykam człowieka.

Pewnie dlatego tak dobrze udają się pani portrety.

- Dziękuję! To jest tak, że jak raz zacznie się robić portrety to już potem trudno z tym zerwać. Można robić sobie przerwy i fotografować krajobrazy, maszyny, architekturę, ale zawsze się wraca do tych portretów. Do ludzi.

Ludzie łatwo się przed panią otwierają? Nie onieśmiela ich Lidia Popiel?

- Zdarza się, ale też w ogóle pozowanie do zdjęć, stawanie przed aparatem nie jest takie łatwe.

Woli pani być po tej "bezpieczniejszej" stronie obiektywu?

- Zdecydowanie! Fotografowie mają komfort chowania się za swoim aparatem. Ale żeby zrobić dobry portret to jednak trzeba wyjść, nawiązać kontakt.

Łatwej jest fotografować kogoś, kogo się dobrze zna? Robiła pani świetne zdjęcia Bogusławowi Lindzie czy Bognie Sworowskiej.

- Nie, chyba gorzej, ale czasem trzeba. Najfajniejsza sytuacja jest jednak wtedy gdy jedzie się do nieznanej osoby, do nieznanego miejsca i zupełnie na świeżo można sobie ten portret ustawić, wkomponować tę osobę, tak żeby to miejsce też zagrało. Żeby dopowiadało historię człowieka.

Zdjęcia autorstwa Lidii Popiel dla kampanii społecznej Czadowe Domy.Zdjęcia autorstwa Lidii Popiel dla kampanii społecznej Czadowe Domy.  Fot. Lidia Popiel Fot. Lidia Popiel

A co z projektami bardziej komercyjnymi? Inaczej się przy nich pracuje? Tam mniej ważny jest człowiek?

LIDIA POPIEL: - Zawsze ważny jest człowiek, ale ważne bywają też inne kwestie, niekiedy zaskakujące - na przykład czujnik tlenku węgla. Robiłam ostatnio zdjęcia do takiej kampanii "Czadowe domy" , gdzie była to i promocja produktu i akcja społeczna, uświadamiająca zagrożenie zatrucia czadem i że nie dotyczy to tylko starych zrujnowanych kamienic, ale też nowych domów, apartamentowców, w których jest instalacja gazowa. Miałam pięć osób do sfotografowania w różnych sytuacjach, gdy ten czad może ich dopaść. Dopełnieniem była specjalnie dobrana tonacja i gradacja.

Z tzw. "światem mody" też nie traci pani kontaktu?

- Czasem nadal biorę gościnny udział w pokazach. Oczywiście robię też modowe kampanie - w tym roku dwie dla Solara a teraz przygotowuję się do Triumpha. Na zajęciach i warsztatach fotograficznych często poruszam tematy modowe.

Lubi pani ten rodzaj zdjęć?

- Uwielbiam! Przede wszystkim trzeba wszystko wymyślić. W kampanii Solara sama też wybierałam rzeczy do sfotografowania, więc to była dodatkowa przyjemność. Samo wymyślenie jak to ma wyglądać, potem dobieranie sprzętu, jakim obiektywem, jaka lokacja, na kim - bo to jest szalenie istotne jaka modelka, jaką urodę reprezentuje, jaki styl - daje mi to dużo satysfakcji. Na etapie organizacji takiej sesji ważnych jest bardzo wiele czynników łącznie z tym, gdzie ta kampania trafi - czy to będzie wydrukowane, na jakim papierze, czy trafi na billboardy, bo to się przekłada na konkretne wybory: czy wziąć średni format czy dużą kamerę, czy da się to zrobić małym kompaktowym aparatem. Również grupa ludzi, z którymi współpracuję przy każdym z projektów ma ogromny wpływ na końcowy efekt. Uwielbiam pracę w zespole.

Większość z nas obcuje jednak tylko z efektem finalnym, bez świadomości tej całej kreacji pod spodem. Widzimy piękną modelkę w ładnych ubraniach, ale nie widzimy tych szwów od spodu. Czy one nie są ciekawsze?

- Owszem, bo to jest tworzenie. Lubię to bardzo.

Lidia Popiel dla Solar na jesień i zimę 2013/14Lidia Popiel dla Solar na jesień i zimę 2013/14 fot. mat. prasowe fot. Lidia popiel dla Solar (mat. prasowe)

A to nie jest paradoks, że produkcja sesji, nawet takich bardzo, bardzo glamour, wcale nie jest równie nieskazitelna - wymaga twardego podejmowania decyzji, czasem odbywa się w pośpiechu, pod presją czasu. My zaś obcujemy z jednym nieruchomym zdjęciem i jakoś mierzymy się z jego doskonałością, całkowicie niedoścignioną?

- To jest niedobre podejście, bo my się przecież z nikim nie ścigamy! Takie ściganie się odbiera nam całą przyjemność życia! Jeśli coś jest nieosiągalne, to jak możemy się ścigać? To rodzi tylko frustrację. Jeśli coś nam się podoba, doceniamy piękno, to może nam to dać inspirację do tworzenia własnego świata. Wtedy patrząc na zdjęcie wystylizowanej modelki nie widzimy perfekcyjnej pani, którą umalowano, ubrano, oświetlono, sfotografowano w profesjonalny sposób i którą chciałybyśmy być, tylko taki estetyczny przekaz dla nas. Jaka jest tonacja, jak zostały zestawione kolory, jakie są proporcje.

Ludzie chyba nie patrzą tak uważnie...

- Nie patrzą, dlatego są sfrustrowani.

Ale tych obrazów, które nas kłują w oczy tym, że są dużo doskonalsze od nas jest dookoła mnóstwo. Trudno nie ulec tej presji.

- "Oj nie będę mieć takiego pięknego domu, oj nie będę mieć takiego pięknego samochodu, nie będę mieć sukienki za 4 tysiące euro, nie będę modelką wzrostu metr dziewięćdziesiąt z długimi blond włosami. To sobie kupię paczkę czipsów i siądę przed telewizorem". Otóż nie. Ten świat nie jest po to żebyśmy czuli się gorzej. Tylko po to żebyśmy uczyli się piękna, urody życia. I wyciągali też praktyczną wiedzę, jak za sprawą prostych trików, grając na przykład samymi kolorami, osiągnąć bardzo dobry efekt. Albo - lekcję, że czasem warto zrezygnować z wielu rzeczy na rzecz jednej. Prawda?

To jest prawda, do której dochodzi się z trudem i z wiekiem. Pani chyba faktycznie udaje się nie ulegać tym wszystkim presjom?

- Pod warunkiem, że nie wchodzę akurat do sklepu z bielizną - wtedy tracę dystans! Wiele rzeczy mi się podoba i bywa, że muszę się przywoływać do porządku!

Presja by mieć to jedno, ale presja by wyglądać jest chyba jeszcze większa. Gdyby człowiek starał się sprostać tym wszystkim poradom, "jak być piękną", to nie miałby kiedy żyć.

- Trzeba być czujnym. Wystarczy wejść do gabinetu kosmetycznego, by usłyszeć: "oj, mogłaby pani sobie już zrobić te powieki". Świadomie rezygnuję z bólu i straty czasu, jaką byłoby dla mnie poddanie się takim zabiegom. Widać mi zmarszczki? No trudno!

Nie boi się pani upływu czasu?

- To kwestia tego, co się wybierze. Ja wolę urodę życia, jako takiego, ale rozumiem, że są osoby, którym do dobrego samopoczucia potrzebne jest co innego.

A nie jest tak, że pani ma po prostu ten komfort, że może się pani rozkoszować urodą życia? Bo panią stać?

- Zawsze dla mnie było - i jest - wielkim ciężarem mnóstwo rzeczy, które wydarzają się na świecie i też gdzieś bliżej, w życiu. Współczesny człowiek jest uwikłany w wiele trudnych spraw, które gdzieś dotykają naszego sumienia: zmiany klimatyczne, zaśmiecanie, marnowanie jedzenia - to wszystko jest bardzo ciężkie, przygnębiające. Mogłabym więc usiąść i utyskiwać - bo na to, by czynnie walczyć z tymi złymi rzeczami nie umiem się zdobyć, to wymaga większego bohaterstwa, ja nie pojadę na wojnę, nie będę też koczować w łódce pod biegunem północnym, by bronić ginących gatunków. W jakimś odruchu obronnym staram się więc zbierać te wszystkie dobre, ładne, krzepiące rzeczy. Bo dobrze nastrajają. Ludzie są lepsi jeśli otaczają się ładnymi rzeczami. I wcale nie trzeba tych rzeczy mieć, jeśli nas na nie nie stać. Wystarczy z nimi obcować wirtualnie - oglądać, poznawać estetykę, mieć je w głowie.

Projekt 'Energetyczni 50+' (Fot. Lidia Popiel)Projekt "Energetyczni 50+" (Fot. Lidia Popiel) Projekt "Energetyczni 50+" (Fot. Lidia Popiel) Projekt "Energetyczni 50+" (Fot. Lidia Popiel)

Ale żeby doceniać formę, detale, idee trzeba mieć czas, czyli drugi deficytowy towar współczesnego świata.

- Głównie dlatego, że źle swoim czasem gospodarujemy. Jeśli ktoś nie znajduje 10 minut w ciągu tygodnia, by popatrzeć na coś ładnego, zachwycić się, to myślę, że ma źle zorganizowany czas.

Pani życie wymaga dużo organizacji? Nie ma pani mnóstwa wolnego czasu na docenianie urody życia?

- Nie mam, ale to też jest wybór, bo takie życie lubię i taka pracę. Urodę życia można zaś doceniać nawet będąc w pospiechu i zmagając się z trudnymi rzeczami. Jak idziemy ulicą to będziemy widzieć albo te śmieci leżące na chodniku albo znajdziemy sobie coś milszego dla oka. Ale zachęcam też do czynnej organizacji życia wokół siebie.

Pani robi w życiu to, co chce - większość ludzi nie ma nawet tego komfortu. Nie słyszy pani, że pani jest łatwiej, jest pani uprzywilejowana?

- Czasami spotykam się z takim "zarzutem". Sporo pracuję, sporo myślę i jeśli przyszło mi coś łatwo, to tylko dlatego, że podejmowałam różne wyzwania i nie cofałam się, jeśli miałam na coś szansę. Oglądałam ostatnio film "20 000 dni na Ziemi" z Nickiem Cave'em i on tam mówi, żeby zawsze coś robić, nawet jeśli robimy to źle, bo ważne jest to, by posuwać się do przodu i uczyć się w trakcie. Nie można się bać, że się czegoś nie umie, że popełni się błąd. To są te wybory, których musimy dokonywać ciągle... Jak my do tego doszłyśmy zaczynając rozmowę od ciuchów i zakupów?

Rozmawiała Kasia Nowakowska, Foch.pl

Projekt 'Energetyczni 50+' (Fot. Lidia Popiel)Projekt "Energetyczni 50+" (Fot. Lidia Popiel) Projekt "Energetyczni 50+" (Fot. Lidia Popiel) (Fot. Lidia Popiel)

Więcej o:
Copyright © Agora SA