I ty możesz być mistrzem ciętej riposty... W pewnych okolicznościach

Też tak macie? Już po fakcie, czasem nawet godzinę czy dwie, znajdujecie ripostę na przytyk lub złe słowo, którym dostaliście po głowie? Odczuwacie wówczas dodatkową frustrację, że podróże w czasie nie są możliwe, bo wtedy byście mu/jej powiedzieli, oj powiedzieli.

Na szczęście zdarzają się sytuacje, kiedy taka riposta może się jeszcze przydać. Są to te chwile, kiedy ktoś po raz kolejny obdarowuje nas tym samy wkurzającym tekstem - o czym pisała niedawno Dominika . Wówczas wystarczy sobie przypomnieć wymyśloną po czasie ripostę i... Mina upierdliwca - bezcenna.

Nie ukrywajmy też, że wymyślenie takiej riposty nawet po fakcie, gdy już odżałujemy brak wehikułu czasu, potrafi poprawić humor. Mimo wszystko. Wystarczy wyobrazić sobie, jak by się wbijająca szpilę osoba zagotowała. A wyobraźnię przecież mamy bujną, prawda? Jej oczami widzimy jak ta wredota mało się nie opluła, cała czerwona z wściekłości, jak poplątał jej się język, bo nie podejrzewała, że nastąpi akcja odwetowa.

To doskonale poprawia humor i pozwala ujść negatywnym emocjom. Dlatego postanowiłem przygotować zestaw ripost na przytyki, które podała w swoim tekście Dominika. Na tzw. "różne przyda się" (niektóre przytyki mają więcej niż jedną ripostę, a wy możecie przecież dopisywać swoje).

Umaluj się, bo wyglądasz okropnie. 1. Ale olejną czy akrylową? 2. Na żółto i na niebiesko (można zaśpiewać) 3. No co ty, jestem tak okropna, że te wszystkie cienie i fluidy nie chcą się mnie trzymać.

Zrób coś z tą swoją cerą. 1. Próbowałam - bardziej zacerować się nie da. 2. No tak, "coś". Widząc twoją przewidywałam, że nie należy się w tej kwestii spodziewać konkretów.

Kobieta zawsze powinna być elegancko ubrana. 1. O widzisz. Teorię już znasz, teraz pora na praktykę. 2. Jak widzisz hołduję tej zasadzie. 3. A po co? Przecież jej miejsce jest w kuchni - tam wystarczy fartuch i gustowny łańcuch, którym się do niej przykuje.

Byłabyś taka ładna, gdybyś się inaczej ubierała. 1. Daj spokój już i tak nie mogę się opędzić od adoratorów, chcesz żeby całe miasto za mną latało? 2. Wydawałabyś się taka miła, gdybyś się nie odzywała.

Kupiłam ci spodnie, ale chyba i tak się nie zmieścisz. 1. W kosztach? A to nie jest prezent? 2. Bierz tak, żeby na ciebie były za ciasne, wtedy na pewno się zmieszczę.

Może kiedyś jeszcze do tego schudniesz, przecież nie zawsze byłaś taka gruba. 1. Na to jest jeszcze nadzieja, ale że ty będziesz kiedykolwiek miła - nie.

Jakbym była taka gruba, w życiu bym czegoś takiego nie wrzuciła do internetu. 1. Ale rozmiar fotografowanej osoby nie wpływa na rozmiar zdjęcia. Można spokojnie wrzucać.

Patrz, wydawało mi się, że jesteś grubsza. Może czas obniżyć poprzeczkę. 1. Tak i wyjąć tę tyczkę, co ją masz, wiesz gdzie.

Lepsze cokolwiek niż bycie starą panną. 1. A ja się zawsze zastanawiałam co ty w nim widzisz, teraz wszystko jest już jasne. 2. Czekaj, czekaj - muszę to zapisać, to sentencja godna najwybitniejszych filozofów.

Nie bądź taka przebieralska, bo nigdy nikogo nie znajdziesz. 1. A co ja jestem? Detektyw Rutkowski?

Ty masz taki charakter, że to będzie cud, jak ktoś się z tobą zwiąże. 1. Jestem ateistką - nie wierzę w cuda. 2. Po co mi cuda - wystarczy, że jestem cudowna.

Nie mów nic...Nie mów nic... Nie mów nic... Nie mów nic...

Przestanę się o ciebie martwić, jak znajdziesz sobie męża.

1. O, to możesz przestać, wśród moich kochanków są też mężowie.

Trochę już jesteś za stara na dziecko, więc pewnie będziesz miała jedno. 1. Masz rację, pewne jest tylko jedno: dziki i wyuzdany seks.

No! To mam nadzieję, że to będzie syn. 1. No i mam nadzieję, że będzie gejem.

Och, każda tak mówi, że nie chce dzieci, a potem się okazuje, że jak się znajdzie chętny, to zmienisz zdanie. 1. No jak się znajdzie chętny, co oczywiście, że zmienię. Ma chęć - urodzi, będzie wychowywać. Wchodzę w ten układ.

W kogo ty się wdałaś, straszna z ciebie tępota. 1. Czy chciałabyś mi coś powiedzieć na temat swojej przeszłości? 2. Skoro nie wiesz w kogo, to chyba powinnam się cieszyć, że nie szczekam.

Jak tak dalej będziesz postępować, to skończysz jak inne miernoty z twojego otoczenia. 1. Grozisz mi? 2. Wyjdę za mąż i będę miała dzieci? No, nie powiem - zmotywowałaś mnie.

Przestań histeryzować, nie zachowuj się jak płaczka. 1. Masz rację. Robię ci konkurencję. Przepraszam.

No dalej, leć się wypłakać swoim koleżaneczkom. 1. A pożyczysz mi swoją miotłę? 2. Wypłakać? Żartujesz? Pójdziemy na męski striptiz!

Jeszcze nie ogarnęłaś tego? Jesteś strasznie leniwa. 1. E, ta wada blednie przy pozostałych.

Ja rozumiem, że sytuacja nie jest najlepsza, ale czy to naprawdę takie trudne, żeby być bardziej pogodnym? 1. Koszmarnie trudne. A już szczególnie, jak mi ktoś podnosi ciśnienie.

Ja cię rozumiem, ale powinnaś nad sobą popracować. Jakbyś z kimś była, to byłabyś na pewno bardziej przyjemna w obejściu. 1. Ale ty mnie przecież nie obchodzisz, skoro na mnie naskakujesz.

Jeszcze nie gotowe? Co ty robisz cały dzień?! 1. Jak to co? Latam po domu z prędkością światła. Słyszałeś o dylatacji czasu? Dla ciebie cały dzień, a dla mnie chwila.

Chcesz wyjść z domu ubrana w TEN sposób? 1. Nie rozumiem, ten ubiór nie krępuje mi ruchów, ergo nie uniemożliwia wyjścia.

Ugotuj mu coś, bo inaczej go nie utrzymasz. 1. Proponowałam jajka. Jakoś się tak... przestraszył. 2. Nie zamierzam go nosić. 3. Przecież jak będzie jadł, to stanie się cięższy. Wtedy na pewno go nie utrzymam.

Musisz bardziej dbać o siebie, bo któregoś dnia on cię zostawi. 1. Naprawdę? Obiecujesz?! 2. A jak bardzo muszę się zaniedbać, aby zostawił mnie w ciągu miesiąca?

Nigdy byś sobie nie dała rady sama. 1. No co ty, wiesz jakie teraz są zmyślne wibratory!?

Powinnaś mniej zajmować się pracą, a bardziej domem. 1. To oksymoron? 2. Nie zajmuję się pracą, to praca mnie zajmuje.

Mogłabyś udawać głupią, bo inaczej nie wydasz się atrakcyjna. 1. Wiesz, jakie to trudne? A nie, nie wiesz - ty nie musisz udawać.

Nie musisz tego umieć, wystarczy że pralkę obsłużysz. 1. Tylko pralkę - super, bałam się, że dołożysz do kompletu faceta.

Dziewczynka nie może (się tak zachowywać, zajmować takimi rzeczami, ubierać w ten sposób). Wymyśliłaś sobie zajęcie, lepiej się gotować naucz. 1. Tu nie ma się czego uczyć. Kiedy cię słucham, wszystko się we mnie gotuje. 2. Opanowałam lepszą umiejętność. Dzięki niej to oni gotują. Się. Z żądzy.

O, nie wiedziałem, że dziewczyna się może tym interesować. 1. Widzisz, jak ty mało o życiu wiesz, a o kobietach to już w ogóle nic.

Ty się po prostu lepiej nadajesz do ogarniania domu. 1. Ależ skądże, ty się sto razy lepiej nadajesz - po prostu nigdy nie próbowałeś. Odkryj to w sobie!

Na twoim miejscu pomyślałabym o diecie. 1. A ja na twoim przestałabym myśleć, a zaczęła stosować.

Och, zawsze możesz być gruba i szczęśliwa... Już to widzę. 1. Patrz, dotąd nigdy nie trafiałaś z wróżbami. To będzie pierwsza. Zapamiętaj tę chwilę.

Nieźle... jak na kobietę. 1.No proszę, trafił mi się komplement - na miarę faceta.

I tak nie zrozumiesz, to męskie sprawy. 1. Ale po co ta postawa obronna, możesz szczerze powiedzieć, że się krępujesz - zrozumiem. Wiesz empatia, troska, te... no... kobiece sprawy.

Ty się do tego nie nadajesz, musiałabyś wychodzić z domu, a przecież masz dzieci. 1. Nie?! Naprawdę, nie muszę wychodzić z domu? Super! Skoczysz mi po podpaski, płyn intymny i maść na hemoroidy? W ogóle zakupy musisz zrobić. Tylko niczego nie zapomnij. 2. Rozumiem, że jak dzieci zechcą wyjść z domu, to ty z nimi wyjdziesz?

Prawdziwa kobieta powinna zadbać o męża. 1. No to luz, ja strasznie fałszywa jestem.

Kobiecie nie wypada pierwszej okazywać uczuć. 1. Słuchaj, dzięki. Rozwiązałaś nurtującą mnie od lat zagadkę, skąd się biorą te wszystkie zimne suki.

Mogłabyś się postarać i w niedzielę zrobić coś lepszego niż spaghetti. 1. Wiesz, że miałam taki sam pomysł. Mam zamiar zrobić coś lepszego - odpocznę sobie. W końcu niedziela.

Czy ty w ogóle wiesz, co to niedzielny obiad? 1. Nie, ale wiem co to obiady czwartkowe. 2. Obiad, którym się nie dzielisz z innymi? Zgadłam misiu?

Prawdziwa kobieta ma ugotowany obiad, zrobione pranie, sprzątnięte w domu, wyprasowane koszule. 1. No, mam to wszystko - w dupie.

Może poproś jakiegoś kolegę, żeby pojechał z tobą do serwisu? 1. No co ty? Będę wozić drzewo do lasu.

Nie ma męża? Szkoda, wyjaśniłbym mu jak to jest z tymi transferami danych. 1. Też żałuję, pan taki zorientowany, mąż na pewno by na tym skorzystał.

Proszę to zostawić i proszę się nie martwić, nie powiemy mężowi, co pani zrobiła z komputerem. 1. Oczywiście, że nie powiemy! Sama mu to powiem. Wrzucę tylko coś odpowiedniego na siebie i zakomunikuję: kochanie byłam niegrzeczna - ukarz mnie.

Daj, ja zaparkuję. 1. Tu mam ci dawać? Zwariowałeś.

Zostaw to! Wezwij kogoś, to jest zadanie dla faceta! 1. A to spoko - dam radę, myślałam, że dla Supermana, a on akurat w tej chwili załatwia dla mnie coś innego.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.