Liga Mistrzów od kuchni: Juventus Turyn - FC Barcelona

Dziś finał najważniejszych klubowych rozgrywek Europy. Zanim piłkarze zwycięskiej drużyny tradycyjnie obcałują wymarzony puchar i zaczną oblewać się szampanem, a przegrani smętnie odbiorą srebrne medale połykając łzy zawodu - zjedzmy coś, kochani. Lepiej świętować wygraną, lub przełknąć porażkę, na pełny żołądek.

W zeszłym roku, z okazji Mundialu, równolegle rozgrywałam na Fochu kuchenne mecze , których wyniki często nie pokrywały się z tymi z boiska. Z całym szacunkiem dla kulinarnych tradycji naszych zachodnich sąsiadów, nie sądzę, by w kuchni bratwursty i kapusta miały choć cień szansy w starciu z bogactwem smaków Azji czy lekkimi i apetycznymi potrawami krajów śródziemnomorskich. Tym niemniej w 2014 roku potwierdziła się teza angielskiego piłkarza, a teraz komentatora Gary'ego Linekera, że "futbol to prosta gra: 22 mężczyzn biega za piłką przez 90 minut, a na końcu wygrywają Niemcy" . No i wygrali, zresztą, moim zdaniem, zasłużenie. A kapustą i ziemniakami też nie pogardzę, zwłaszcza o tej porze roku.

W tegorocznym finale Ligi Mistrzów nie zagrają niemieckie drużyny, ale i tak nie obędzie się bez wątku germańskiego: mecz odbędzie się na Stadionie Olimpijskim w Berlinie. Tym samym, który gościł jedną z największych imprez propagandowych III Rzeszy, znaną też jako XI Letnie Igrzyska Olimpijskie w 1936 roku. Stadion od lat odczarowywany jest ważkimi wydarzeniami sportowymi, już nie propagandowymi, w tym meczami podczas ważnego dla polskiego futbolu Mundialu 1974 (mimo że akurat orły Górskiego tam wtedy nie grały), a dziś na jego murawie o palmę pierwszeństwa zawalczy piłkarska arystokracja: Juventus Turyn i FC Barcelona .

Taki zestaw cieszy moje serce nie tylko dlatego, że gwarantuje futbol na najwyższym poziomie, bo szanuję historię klubu z Katalonii i, mimo zmieniających się składów i parady trenerów, jej nieustającą wysoką pozycję w europejskim futbolu. Z kolei Juventus, też mocno utytułowany, mimo paskudnej afery łapówkowej i dopingowej z 2006 roku, pozbawienia dwóch tytułów mistrzowskich, degradacji do drugiej ligi z punktami na minusie i ogólnej wiochy w środowisku, wrócił do gry, i to o najwyższe stawki. Moja radość wynika też z faktu, że jako absolwentka Italianistyki UW czuję niezdrową miłość do wszystkiego, co włoskie (nawet futbolu - choć w moim sercu nie Juventus, tylko O Fiorentina, di ogni squadra ti vogliam regina! Forza Fiorentina! Ale ale viola! ), zwłaszcza jedzenia, a w Barcelonie spędziłam jedne z lepszych wakacji w życiu, do czego mocno przyczyniła się katalońska kuchnia. Dlatego, jako intro do meczu, z ledwo skrywaną radością proponuję przysmaki rodem z Piemontu i Katalonii. Na pierwszy ogień pójdzie danie z Piemontu, choćby z szacunku dla starszych: Juventus powstał w 1897 roku, 2 lata przed FC Barcelona , do tego przydomek drużyny to Vecchia Signora, czyli po naszemu Stara Dama. Damy przodem.

Juventus Turyn: Vitello Tonnato

Fot. Paulina GorzkowskaFot. Paulina Gorzkowska Fot. Paulina Gorzkowska Fot. Paulina Gorzkowska

Mięso w sosie rybnym? Może brzmieć cokolwiek kontrowersyjnie, ale w kuchni śródziemnomorskiej to nic nowego i warto zwalczyć uprzedzenia. Vitello tonnato, czyli ugotowana w wywarze i podana na zimno cielęcina z sosem z tuńczyka i kaparów, to klasyczne danie piemonckie, obecne w książkach kucharskich od początków XIX wieku. Trochę starsze niż Juventus, równie popularne poza ojczyzną.

Dla 2-4 osób jako przystawka

Mięso:

Udziec cielęcy, 600 g - 1 kg

1 marchewka

1 por

1 cebula

chlust białego wina

woda

3 liście laurowe

po kilka ziaren: goździków, pieprzu, ziela angielskiego

szczypta soli

Sos:

1 puszka tuńczyka (nie ma znaczenia, czy w oleju, czy w sosie własnym)

3 jajka na twardo

garść kaparów (im więcej, tym sos bardziej słony i kwaśny)

6 filetów anchois

oliwa

pieprz

Włóż do garnka kawałek cielęciny (najlepiej udziec), dodaj warzywa i przyprawy, zalej winem i wodą, by przykryć mięso. Niektóre przepisy nakazują zostawienie mięsa w winie, warzywach i przyprawach na całą noc. Na pewno będzie wtedy jeszcze bardziej aromatyczne, ale przygotowane od razu też nie zawiedzie. Gotuj na małym ogniu do 2 godzin, a potem pozwól mięsu wystygnąć w winnym sosie własnym. W międzyczasie zrób sos.

Ugotuj trzy jajka na twardo. Obierz, pokrój i zmieszaj z tuńczykiem, kaparami, anchois, oliwą i kilkoma łyżkami sosu z gotowania mięsa. Zmiksuj. W XX wieku pojawił się wariant tego przepisu pomijający gotowane jajka, zamiast których daje się zwykły majonez. Na pewno przyspieszy to akcję, ale myślę, że warto wypróbować obie strategie, zanim wystawi się do meczu wybranego zawodnika.

Wystudzoną cielęcinę pokrój w cienkie plastry, polej sosem i ozdób dodatkowymi kaparami.

FC Barcelona: Escalivada

Fot. Paulina GorzkowskaFot. Paulina Gorzkowska Fot. Paulina Gorzkowska Fot. Paulina Gorzkowska

Dumę Katalonii będzie dziś reprezentować danie nieprzyzwoicie proste, do tego niezawodne. Nie da się go zepsuć. Nazwa pochodzi od czasownika escalivar, co z grubsza oznacza "piec na żarze". Z braku żaru nada się zwykły piekarnik.

Dla 2-4 osób jako przystawka

1 bakłażan

2 papryki (ja wzięłam jedną czerwoną i jedną żółtą)

cebula

oliwa z oliwek

ocet z sherry

sól i pieprz

Rozgrzej piekarnik do 160 stopni C. W wysmarowanej oliwą brytfance ułóż całego bakłażana i papryki oraz obraną ze skórki i przekrojoną na pół cebulę. Wlej do brytfanki odrobinę wody i wstaw do piekarnika. Gdy warzywa spieką się mocno z jednej strony, przewróć je na drugi bok, niech też się zrumieni. Gdy to nastąpi, wyjmij z piekarnika i niech wszystko ostygnie. Obierz bakłażana i paprykę ze zwęglonej skórki. Pokrój, wymieszaj z cebulą i przełóż do docelowego naczynia. Sosy z pieczenia połącz z odrobiną oliwy i octu z sherry (lub winnego), posyp solą i pieprzem. I tyle. Podawaj ze świeżym pieczywem, ku chwale Katalonii.

Fot. Paulina GorzkowskaFot. Paulina Gorzkowska Fot. Paulina Gorzkowska Fot. Paulina Gorzkowska

Zaserwuj rodzinie i/lub przyjaciołom te dwa dania, a niezależnie od tego, kto dorwie dziś w Berlinie puchar mistrzów, nawet kibice przegranej drużyny uznają, że wieczór nie był do końca stracony. Mnie ucieszy każdy wynik.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.