10 rzeczy w Nowym Jorku, które są wspanialsze niż mogłam sobie wyobrazić

Fankom Woody'ego Allena, wyznawczyniom "Seksu w wielkim mieście" i dziewczynom wychowanym na "Plotkarze" wydaje się, że o Nowym Jorku wiedzą wszystko. W rzeczywistości wszystko jest wspanialsze.

Pierwszy widok na Manhattan (fot. instagram.com/annakonieczynska)Pierwszy widok na Manhattan (fot. instagram.com/annakonieczynska) Pierwszy widok na Manhattan (fot. instagram.com/annakonieczynska) Pierwszy widok na Manhattan (fot. instagram.com/annakonieczynska )

Po Nowym Jorku chodziłam śladami gwiazd, ale okazało się, że wszystko jest trochę inne niż sobie wyobrażałam: lepsze, większe, wspanialsze. W metrze z Manhattanu na Brooklyn, rozświetlonym nawet o północy Times Square i wypełnionej ludźmi każdej narodowości, pochodzenia i rasy Penn Station można poczuć się jak w centrum świata.

Manhattan Bridge (fot.instagram.com/annakonieczynska)Manhattan Bridge (fot.instagram.com/annakonieczynska) Manhattan Bridge (fot.instagram.com/annakonieczynska) Manhattan Bridge (fot. instagram.com/annakonieczynska )

Na nowojorskie wakacje czekałam od zawsze, a co najmniej od czasu, gdy pierwszy raz zobaczyłam "Śniadanie u Tiffany'ego" z Audrey Hepburn. Piąta Aleja z najdroższymi jubilerami świata, taras widokowy Empire State Building, który sprowokował najbardziej romantyczne pocałunki w historii kina, schody pożarowe, które gąszczem oplatają stuletnie kamienice. Do Nowego Jorku przyleciałam 11 września, w czternastą rocznicę ataków na World Trade Center.

One World - najwyższy budynek w Nowym Jorku zbudowany obok Ground Zero (fot. instagram.com/annakonieczynska)One World - najwyższy budynek w Nowym Jorku zbudowany obok Ground Zero (fot. instagram.com/annakonieczynska) One World - najwyższy budynek w Nowym Jorku zbudowany obok Ground Zero (fot. instagram.com/annakonieczynska) One World - najwyższy budynek w Nowym Jorku zbudowany obok Ground Zero (fot. instagram.com/annakonieczynska )

Na terenie Ground Zero, gdzie kiedyś stały bliźniacze wieże, do zaprojektowanych przez Daniela Libeskinda gigantycznych dziur w ziemi spływają wodospadem hektolitry wody. Na znak pamięci, pustki, przerażenia. Obok wznosi się One World Trade Center , wysoki na 541 metry dowód na to, że Nowy Jork po każdej tragedii podniesie się z gruzów silniejszy. To moje pierwsze nowojorskie odkrycie. Co jeszcze zwaliło mnie z nóg, zawróciło mi w głowie i zaparło dech w piersiach?

Widok z One World Observatory (fot.instagram.com/annakonieczynska)Widok z One World Observatory (fot.instagram.com/annakonieczynska) Widok z One World Observatory (fot.instagram.com/annakonieczynska) Widok z One World Observatory (fot. instagram.com/annakonieczynska )

Ludzie, którzy wciąż gdzieś biegną

Najpiękniejsi i najbrzydsi, najbardziej uprzejmi i najbardziej chamscy, najbardziej uśmiechnięci i najbardziej przerażający. Zawsze niezwyczajni. A biegną tak dlatego, że w Nowym Jorku zawsze coś się dzieje - demonstracja, parada albo święto.

Parada Związkow Zawodowych (fot. instagram.com/annakonieczynska)Parada Związkow Zawodowych (fot. instagram.com/annakonieczynska) Parada Związkow Zawodowych (fot. instagram.com/annakonieczynska) Parada Związków Zawodowych (fot. instagram.com/annakonieczynska )

Czy to rocznica Occupy Wall Street w Zuccotti Park przy Wall Street (najbardziej patriarchalnym punkcie Manhattanu, gdzie smutni panowie w garniturach za przyciśnięciem entera decydują o przepływach miliardów dolarów dziennie), czy święto związków zawodowych albo protest środowisk LGBT przeciwko Donaldowi Trumpowi, czy zwyczajna pora lunchu w środku tygodnia przy Times Square, Nowy Jork nieustannie puchnie od ludzi, wypluwa ludzi, przetrawia ludzi. Nie tworzą oni jednak nigdy zbitej masy, bo każdy się wyróżnia. Ciemnoskóry bezdomny w łachmanach wzywa pana Boga nadaremno, doradca finansowy z Merrill Lynch krzyczy do słuchawki, że ceny akcji spadają, japońskie turystki w sukienkach jak z amerykańskiego Południa robią sobie selfiki z żywymi maskotkami z kreskówek. I ja też, turystka z Poland, nie Holland, czuję się tutaj wyjątkowa.

Metro, które tworzy podziemne miasto

Na peronach jest gorąco jak w piekle, w wagonach temperatura spada do 15 stopni. Wszyscy czytają, jedzą, śpią. Milczą. To czas relaksu, spokoju, tranzytu. W nowojorskim metrze grają zespoły, które w każdym innym miejscu na świecie wygrałyby "Idola" , nastolatki z Harlemu tańczą jak z teledysku Jay-Z, a supermodelki prosto z pokazu na nowojorskim tygodniu mody jadą na afterparty. Najbardziej nowoczesne są te miasta, w których nawet najbogatsi jeżdżą metrem. Ale choć nowojorskie metro lubi myśleć o sobie, że jest demokratyczne, ci, którzy naprawdę się liczą, latają ponad głowami przechodniów prywatnymi helikopterami.

Mosty, które łączą dwa światy

Idąc Mostem Brooklińskim w upalny poranek, myślałam, że nigdy się nie skończy. W końcu niełatwo pogodzić sprzeczności po dwóch stronach East River. Bo Brooklyn od Manhattanu różni wszystko. Na tym pierwszym domki grzecznie stoją rzędami, na Manhattanie panoszą się wysokościowce. Na Brooklynie życie płynie prawie tak wolno jak w Europie, na Manhattanie pęd przyprawia o zawrót głowy. Na Brooklynie mieszkają artyści, akademicy i adwokaci, na Manhattanie ci, których pradziadkowie zarobili pierwszy milion. Most Brookliński ma więc nie lada zadanie.

Most Brookliński (fot. instagram.com/annakonieczynska)Most Brookliński (fot. instagram.com/annakonieczynska) Most Brookliński (fot. instagram.com/annakonieczynska) Most Brookliński (fot. instagram.com/annakonieczynska )

Musicale, które dowodzą perfekcjonizmu i pracowitości

Rozświetlony neonami Broadway, aktorzy, którzy od trzeciego roku życia mieszkają za kulisami, publiczność, która za każdym razem urządza owacje na stojąco. Po "Billym Elliocie" , "Upiorze w operze" , "We Will Rock You " i jeszcze kilku musicalach, które widziałam na londyńskim West Endzie, wiedziałam, że muszę udać się do źródła, czyli na Broadway. Dowcipne, lekkie i nostalgiczne "Jersey Boys" o pogmatwanej historii zespołu The Four Seasons było warte każdych pieniędzy.

Jersey Boys na Broadwayu (fot. instagram.com.annakonnieczynska)Jersey Boys na Broadwayu (fot. instagram.com.annakonnieczynska) Jersey Boys na Broadwayu (fot. instagram.com.annakonnieczynska) Jersey Boys na Broadwayu (fot. instagram.com.annakonnieczynska )

Plaże, które otwierają miasto na Atlantyk

Coney Island, czyli sam kraniec Brooklynu, zastygł w czasie, gdzieś na przełomie lat 50. i 60. Jest głośny, jarmarczny i kiczowaty. Tu nastolatki z biedniejszych dzielnic jedzą frytki XL w pełnym makijażu i bikini. Tu dzieci piszczą z radości i strachu na diabelskim młynie. Tu rosyjskie babuszki wysiadują na progach kamienic jak na przyzbach gdzieś pod Wołgogradem. Ale ogromne fale na ogromnym oceanie przynoszą ukojenie od zgiełku.

Lato w Coney Island (fot. instagram.com/annakonieczynska)Lato w Coney Island (fot. instagram.com/annakonieczynska) Lato w Coney Island (fot. instagram.com/annakonieczynska) Lato w Coney Island (fot. instagram.com/annakonieczynska )

Coney Island nie zmienilo sie od lat 60 (fot.Coney Island nie zmienilo sie od lat 60 (fot. Coney Island nie zmienilo sie od lat 60 (fot. Coney Island nie zmienilo sie od lat 60 (fot. instargram.com/annakonieczynska )

W Brighton Beach językiem urzędowym jest rosyjski (fot. instagram.com/annakonieczynska)W Brighton Beach językiem urzędowym jest rosyjski (fot. instagram.com/annakonieczynska) W Brighton Beach językiem urzędowym jest rosyjski (fot. instagram.com/annakonieczynska) W Brighton Beach językiem urzędowym jest rosyjski (fot. instagram.com/annakonieczynska )

Porcje, którymi naje się cała rodzina

Przed wyjazdem słyszałam, że w Nowym Jorku drogie są hotele, a tanie jedzenie. Nie wierzcie plotkom, dla nas, Polaków, wszędzie jest drogo. Dlatego hotel warto zamienić na Airbnb, coach surfing albo podłogę u przyjaciela. A obiady w restauracjach na hamburgery w dinerach, bajgle w deli i pizzę na kawałki wielkości całego placka w Polsce. Przygotowane na świeżo kanapki z pastrami, które można kupić w każdym sklepie spożywczym i kawa za dolara ratowały mi życie. Bo przecież trzeba oszczędzić na piwo, które nieubłaganie kosztuje siódemkę.

Codziennie na lunch bajgiel z pastram (fot. instagram.com/annakonieczynska)Codziennie na lunch bajgiel z pastram (fot. instagram.com/annakonieczynska) Codziennie na lunch bajgiel z pastram (fot. instagram.com/annakonieczynska) Codziennie na lunch bajgiel z pastram (fot. instagram.com/annakonieczynska )

Najmniejsza porcja lodów (fot. instagram.com/annakonieczynska)Najmniejsza porcja lodów (fot. instagram.com/annakonieczynska) Najmniejsza porcja lodów (fot. instagram.com/annakonieczynska) Najmniejsza porcja lodów (fot. instagram.com/annakonieczynska )

Nutella po amerykańsku (fot. instagram.com/annakonieczynska)Nutella po amerykańsku (fot. instagram.com/annakonieczynska) Nutella po amerykańsku (fot. instagram.com/annakonieczynska) Nutella po amerykańsku (fot. instagram.com/annakonieczynska )

Przestrzeń, przy której Londyn wydaje się przytulnym miasteczkiem

W Warszawie chodzę tylko do osiedlowego sklepu, a biegam tylko do autobusu, więc na wyjazd wzięłam Birkenstocki i najki, żeby moje nieprzyzwyczajone do wysiłku stopy pokonały wielokilometrowe trasy. Nie pomogło. Idąc od muzeum do muzeum, od wieżowca do wieżowca, a nawet od knajpy do knajpy, mijasz kilkanaście przecznic. Niby nic wielkiego. Ale to dopiero pierwsza godzina wyprawy, a czeka jeszcze tydzień gorączkowego przenoszenia się z punktu A do punktu B. Doświadczenie ogromu przestrzeni to może jedna z najważniejszych lekcji, których uczy nas Nowy Jork. Powoduje poczucie małości, ale i nieograniczonych możliwości.

Washington Square Park - znany z Przyjaciół i Broad City (fot. instagram.com/annakonieczynska)Washington Square Park - znany z Przyjaciół i Broad City (fot. instagram.com/annakonieczynska) Washington Square Park - znany z Przyjaciół i Broad City (fot. instagram.com/annakonieczynska) Washington Square Park - znany z Przyjaciół i Broad City (fot. instagram.com/annakonieczynska )

Różnorodność, która sprawia, że polska homogeniczność wydaje się mocno prowincjonalna

Wychodząc z czeluści metra na którejkolwiek z 469 stacji, znajduję się w innym świecie. Mogę zjeść neapolitańską pizzę w Little Italy, dim sumy w Chinatown, gdzie nikt nie mówi po angielsku, schabowego z kapustą na polskim Greenpoincie (polską enklawą jest także bar Lucy's w East Village prowadzony od 30 lat przez gdyniankę panią Lusię) albo popijany wódką kawior w Brighton Beach. W najbogatszej Upper East Side właściwie nie ma knajp ani sklepów, nie licząc butików Chanel. Tu wszystko dzieje się w penthouse'ach kamienic, do których (nie) wpuszczają odźwierni w liberiach. Bardziej demokratycznie jest obok, w Central Parku, bo po strojach do joggingu trudniej poznać, czy ktoś jest spadkobiercą wielomilionowej fortuny czy burżujem na dorobku. Nowy Jork co roku ogłasza nową modną dzielnicę. Brooklyn to nowy Manhattan, Queens to nowy Harlem, Greepoint to nowy Williamsburg. Prekariat wypycha się ze zgentryfikowanych dzielnic do tych, gdzie piwo wciąż kosztuje pięć dolarów, a czynsz wynosi tysiąc dolarów, a nie cztery razy więcej. Migracje, przeprowadzki i wędrówki ludów sprawiają, że Nowy Jork staje się całym światem w pigułce.

East Village dzielnica artystów i wyrzutków (fot.instagram.com/annakonieczynska)East Village dzielnica artystów i wyrzutków (fot.instagram.com/annakonieczynska) East Village dzielnica artystów i wyrzutków (fot.instagram.com/annakonieczynska) East Village dzielnica artystów i wyrzutków (fot. instagram.com/annakonieczynska )

Festiwal San Gennaro w naprawdę małej Little Italy (fot. instagram.com/annakonieczynska)Festiwal San Gennaro w naprawdę małej Little Italy (fot. instagram.com/annakonieczynska) Festiwal San Gennaro w naprawdę małej Little Italy (fot. instagram.com/annakonieczynska) Festiwal San Gennaro w naprawdę małej Little Italy (fot. instagram.com/annakonieczynska )

Sztuka, która jest wszędzie

Kameralne galerie w Tribece, do których można wejść z ulicy i zapłacić dziesiątki milionów dolarów za Warhola, MET, gdzie artystów renesansu, impresjonistów i Salvadora Dalego nazywa się przedstawicielami "europejskiej" sztuki, a ich dzieła wystawia obok artefaktów z Australii i Oceanii, MOMA, w której chcieliby pokazać się wszyscy artyści świata. Ale w Nowym Jorku sztuka wyszła daleko poza mury galerii. Murale w Harlemie, instalacje w miejskich parkach, najwyższa moda w atelier Garment District. Nowy Jork rozumie, że językiem sztuki można opowiedzieć o byciu wśród tych 99 procent, o dyskryminacji i lęku o przyszłość.

Schody MET jak z Plotkary (fot.instagram.com/annakonieczynska)Schody MET jak z Plotkary (fot.instagram.com/annakonieczynska) Schody MET jak z Plotkary (fot.instagram.com/annakonieczynska) Schody MET jak z Plotkary (fot. instagram.com/annakonieczynska )

Sukienka - uszyta - drukarką 3D w MOMA (fot. instagram.com/annakonieczynska)Sukienka - uszyta - drukarką 3D w MOMA (fot. instagram.com/annakonieczynska) Sukienka - uszyta - drukarką 3D w MOMA (fot. instagram.com/annakonieczynska) Sukienka - uszyta - drukarką 3D w MOMA (fot. instagram.com/annakonieczynska )

Wieżowce, które zasłaniają niebo

Mierzą kilkaset metrów, mają dziesiątki pięter i mieszczą tysiące biur. Swoimi surowymi sylwetkami sugerują, że tam gdzie nie sięga wzrok, dzieją się rzeczy wielkie - zapadają decyzje o losach świata, podają sobie ręce najmożniejsi, tworzy się historia.

Na Manhattanie czas mija szybko (fot. instagram.com/annakonieczynska)Na Manhattanie czas mija szybko (fot. instagram.com/annakonieczynska) Na Manhattanie czas mija szybko (fot. instagram.com/annakonieczynska) Na Manhattanie czas mija szybko (fot. instagram.com/annakonieczynska )

Na Manhattanie rzadko widać niebo (fot. instagram.com/annakonieczynska)Na Manhattanie rzadko widać niebo (fot. instagram.com/annakonieczynska) Na Manhattanie rzadko widać niebo (fot. instagram.com/annakonieczynska) Na Manhattanie rzadko widać niebo (fot. instagram.com/annakonieczynska )

O nowojorskich wieżowcach pięknie pisze Magdalena Rittenhouse w książce "Od Mannahatty do Ground Zero" , moim najważniejszym przewodniku po najgęściej zaludnionej wyspie świata. Zadzierając głowę, by lepiej zobaczyć Rockefeller Center , Chrysler Building i Bloomberg Tower , układałam sobie w głowie alternatywne scenariusze mojego życia. Gdybym urodziła się na Upper East Side, poszłabym na studia na NYU, piłabym kawę pod Łukiem Waszyngtona w Washington Square Park , a potem może poszła na staż do "Vogue'a" w budynku 1 WTC. Czuję, że tu wszystko byłoby możliwe, bo "sky is no limit" . W każdym razie nie dla najwyższych wieżowców i mieszkańców najwspanialszego miasta świata.

***

O Nowym Jorku piszę z trzewi "prawdziwej" Ameryki: Greenville , w Południowej Karolinie, jednym z Southern States, czyli Dixie. Tu zamiast żółtych taksówek jeżdżą pickupy ze średnicą kół jak u ciężarówek i konfederacką flagą powiewającą z okien. Białych gości hotelowych obsługują czarne kelnerki, pokojówki i recepcjonistki, w prostej linii potomkinie niewolników, którzy w XVIII wieku zostali w setkach tysięcy przetransportowani do Charleston i Savannah z Afryki Zachodniej, żeby pracować przy uprawie ryżu i bawełny. Na ulicy starsi panowie uprzejmie, ale wytrwale zaczepiają nas, opowiadając, że mąż ich kuzynki też jest z Polski. Jest duszno, nudno, powolnie. Trudno uwierzyć, że tysiąc sto kilometrów, dwie godziny lotu i pięć stanów stąd leży stolica świata.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.