Jeśli twój facet TO robi, rzuć go w diabły. A może jednak nie?

Twój partner cię czasem lekceważy, krytykuje i nie przeprasza, gdy zawini, a wczoraj na ciebie burknął i strzelił focha? Rzuć go. Po co ci taki normalny człowiek, który miewa gorsze dni!

'Doszliśmy do ściany, bo on robi TO!' / fot. pexels.com CCo"Doszliśmy do ściany, bo on robi TO!" / fot. pexels.com CCo "Doszliśmy do ściany, bo on robi TO!" / fot. pexels.com CCo "Doszliśmy do ściany, bo on robi TO!" / fot. pexels.com CCo

Pojawiają się czasami w formie prostych i przystępnych list artykuły o tym, czego się wystrzegać lub czego wymagać w związku. Tworzone są po to, by krążyły jak łańcuszki między spragnionymi udanej relacji i wielkiej miłości dziewczynami. Czy mają sens? Jeśli tylko doprowadzą jakieś zbłąkane dziewczę do refleksji nad swoim związkiem i życiem, zapewne mają wiele sensu. Pytanie tylko, czy okrągłe frazesy mają jakiekolwiek umocowanie w rzeczywistości (wiadomo, że ogólnie to nie, ale i to "ale" generuje cały kłopot).

Łatwo nam oceniać u innych, a u siebie stosować łagodzące okoliczności i piętrowe tłumaczenia. Dlatego uprzedzam na wstępie, że to nie jest o mnie, o kimś konkretnym i na dodatek o kimś konkretnym i bardzo głupiutkim. W natężeniu "wszystko na raz i dzień w dzień" pewnie nigdzie w przyrodzie nie występuje, za to jako drobne występki pewnie pojawia się i w najlepszych związkach, bo każdy ma gorsze dni.

Tworzenie list "jeśli twój facet TO robi, rzuć go w diabły" jest więc trudne, bo - pomijając realne ZŁE rzeczy, które mogą dziać się między ludźmi (fizyczna i psychiczna przemoc, szeroko pojęte znęcanie się i tym podobne paskudztwa), to przecież jesteśmy tylko ludźmi. Gotowymi generalizować i, patrząc z boku - dobrze radzić. Bo przecież jeśli koleżanka nam płacze, bo jej mąż się wczoraj na nią wydarł po powrocie do domu, solidarność jajników i mądrość wyniesiona z książek, filmów i życia podpowiadają nam, by ją ratować, bo przecież TAK BYĆ NIE MOŻE . A tymczasem - może. Czasami, oczywiście, nie zwyczajowo i codziennie. Bo każdy ma złe dni. Też ci źli faceci. Każdy w związku potrafi być niezłym utrapieniem dla partnera, związki, które się czasem nie pokłócą są mocno podejrzane. Są nerwy, są emocje. Sztuką jest mądrze tym wszystkim zarządzać.

Może też masz coś za uszami, hę?Może też masz coś za uszami, hę? Może też masz coś za uszami, hę? Może też masz coś za uszami, hę?

Gdy więc koleżanka - właścicielka fajnego męża i fajnego dziecka, zakochana w swoim partnerze nieprzerwanie od ponad dekady - mówi mi, że czasem ma ochotę go strzelić, odstrzelić i zastrzelić - nie myślę sobie ze zgrozą, że ich związek się sypie. Choć on, jak i cała gromada innych fajnych facetów (i kobiet też!), popełniają te koszmarne wykroczenia, za które - w teorii - należy ich od razu rzucić w diabły. Jakie?

Wyżywa się, bo miał zły dzień

Każdy miewa złe dni. Powrót do domu i wylanie się z całej swej frustracji na najbliższą osobę - partnerkę - jest czymś, niestety, dość powszechnym (niezalecanym i niefajnym, ale nie dyskwalifikuje człowieka, wszak jest tylko - nomen omen - człowiekiem i jako taki ma gorsze dni, stresujące sytuacje, fatalny humor). Jeśli sytuacja jest zupełnie pojedyncza i wynikła z zawirowań konkretnego dnia, serio możesz mu podać tę metaforyczną gazetę i kapcie, jak z poradnika z pierwszej połowy poprzedniego wieku. Możesz nawet powiedzieć ze zrozumieniem: też mam ochotę czasem krzyczeć na ciebie, gdy wkurzą mnie inni. Przecież to on, twój fajny facet, opamięta się i pewnie nawet przeprosi.

Lekceważy cię

Mówisz do niego już od kwadransa, a on ma nieobecny wzrok. Albo - co gorsza - mocno obecny, ale zaangażowany w swój smartfon, który ukradkiem trzyma na kolanie, w nadziei, że twój wzrok go nie dosięgnie. Słabe, wiem. Ale proszę - rzuć kamieniem, jeśli nigdy nie zdarzyło ci się odpłynąć myślami czy wzrokiem, gdy on mówił do ciebie. Nawet, gdy mówisz o czymś ważnym, można to wybaczyć. Bez agresora spytać, czy możecie pogadać, bo masz coś pilnego, czy to nie jest dobry moment.

Zobacz wideo

Jest nietowarzyskim gburem

Twoja znajoma zaprasza was na kolację. Wiesz, że on nie przepada za nią i jej mężem, ale ciągniesz go tam, bo przecież obiecałaś, że przyjdziecie. On nie ma humoru, bo nie jest to jego wymarzony sposób na spędzenie wieczoru. Nadrabia miną, ale ogólnie jest trochę gburowaty. Albo inaczej - chcesz wyjść z domu, może na drinka, może potańczyć. On się miga, bo zmęczenie, bo mecz, bo woli pograć w plejaka, bo coś tam jeszcze innego, wkurzającego (ciebie). Ale ciśniesz, więc idzie. I nie bawi się najlepiej. Jesteś zła, bo wygląda na nietowarzyskiego gbura i jak to tak, że nie chce mu się postarać zachować przyzwoicie. Ależ on się zachował przyzwoicie! Polazł z tobą, choć nie chciał. Doceń, zamiast się wkurzać. A następnym razem nie ciągnij na siłę. Wyjdziesz parę razy sama i sam się zainteresuje, gdzie się tak dobrze bawisz bez niego. I stanie się nagle bardzo towarzyski.

Nie przeprasza

Nie każdy umie przeprosić. Tak, byłoby fajnie, gdyby potrafił. Gdyby robił to filmowym gestem - z kwiatami, świecami, diamentami. Są jednak tacy, którym słowo "przepraszam" nie przechodzi przez usta. Słabe to, ale nie jest powodem do odstrzału. Niektórzy przepraszają inaczej - zachowaniem. Warto wiedzieć i doceniać. I gdy w chwili słabości płaczesz koleżance "bo on nigdy nie przepraaaaaaasza" - zastanów się zaraz potem, czy przypadkiem nie jest lepsze niewypowiedziane, ale realne przepraszam w jego spojrzeniu, zamiast goździka, buziaczka i wytartego słowa, które nie pociąga za sobą żadnej skruchy. Dla niektórych formą wyjścia z konfliktu jest przejście nad nim do porządku dziennego, bez żadnego komentarza. To nie jest takie głupie rozwiązanie, jeśli konflikt był bzdurny i durny.

Fajnie, jeśli wpadnie z przeprosinowym bukietem, ale jeśli nie, to co - jest draniem? / fot. pexels.com CCoFajnie, jeśli wpadnie z przeprosinowym bukietem, ale jeśli nie, to co - jest draniem? / fot. pexels.com CCo Fajnie, jeśli wpadnie z przeprosinowym bukietem, ale jeśli nie, to co - jest draniem? / fot. pexels.com CCo Fajnie, jeśli wpadnie z przeprosinowym bukietem, ale jeśli nie, to co - jest draniem? / fot. pexels.com CCo

Krytykuje cię

Nikt nie lubi słyszeć krytyki pod swoim adresem. A kto ma ci powiedzieć, że grubo wygląda twoja łydka w tych dżinsach, nowa fryzura wygląda jak eksperyment szalonego fryzjera, a projekt, który właśnie kończysz nie jest szczytem twoich możliwości, a jedynie wypełnieniem opcji "chcę mieć to już z bańki"? No kto, jak nie on? Oczywiście - trochę się nabzdyczysz, obrazisz i pomilczysz, ale koniec końców - będziesz zadowolona, co? Zmienisz fason spodni, wrócisz do przedziałka po starej, wysłużonej stronie i stiuningujesz projekt, bo istotnie stać cię na więcej.

Lista przewin codziennych naszych partnerów jest znacznie dłuższa. Co ciekawe - oni mają pewnie swoje listy, na których są nasze fochy, wymowne wywracanie oczami, gdy piją trzecie piwo i uszy impregnowane na uwagi, że mamy już wiele par butów, właśnie wysypały się z szafy. Co byście dopisali do listy STRASZNYCH WYKROCZEŃ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA