Wszystkich nie zadowolisz, choćbyś tańczył na rzęsach

W śmiesznym, niszowym polskim filmie "Twoja stara. Baśń" pada takie zdanie (wybaczcie, zacytuję dosłownie): wszystkich nie zadowolisz, choćbyś się zesrał. Nieważne, jak się starasz - i tak znajdą się tacy, którzy ci wytkną, że przecież inaczej NA PEWNO byłoby lepiej.

Planowałam pominąć milczeniem całą kwestię tego, czy należy się w ogóle przejmować tym, co ktoś o nas myśli i mówi (jak myśli, to pół biedy, gorzej jak MÓWI), czy jednak powinniśmy czasem mieć autorefleksję, gdy ktoś nas podsumuje. Doszłam jednak do wniosku, że kontekst się należy. Otóż - teoretycznie - przejmować należy się tylko wówczas, gdy osoba, która pozwala sobie na komentowanie naszego życie jest nam bliska lub gdy opinia danej osoby jest dla nas ważna. To jest moje zdanie. Jeśli tak jest i uważamy, że ma prawo do komentarza - niech mówi. Inna sprawa, co z tym zrobimy.

Historia zna przypadki impregnowanych na wszelkie uwagi uszu, których właściciele żyją tak, jakby opinia najbliższych przyjaciół czy (co już może być niebezpieczne) szefa zajmowała zaszczytne miejsce w ich czterech literach. Ja zaliczam się raczej do tych, co to biorą wszystko do siebie i rozkminiają długie tygodnie.

Pewnie należy to jakoś rozsądnie wypośrodkować - niektórych olewać, innych uwagi brać do serca. Zasadniczo uważam, że należy nad sobą pracować i słuchać, co świat o nas myśli. Czasem jednak ciężko, gdy świat wysyła bardzo sprzeczne komunikaty. I tu już dochodzimy do sedna: nie dogodzisz wszystkim. Zawsze znajdą się tacy, co uznają, że to oni Wiedzą Lepiej.

Nie dogodzisz...Nie dogodzisz... Nie dogodzisz... Nie dogodzisz...

Jesteś na diecie. Po co ci to? Przecież dobrze wyglądasz! Chyba nikt ci nie wmówił, biedna osobo, że jesteś gruba?

Nie jesteś na diecie. Akceptujesz swoje ciało, choć pewnie wedle jakichś wytycznych mogłabyś ważyć parę kilo mniej. Ale po co się katować, skoro lubisz dobrze zjeść, a facet cię kocha z tą nadwagą? Myślisz, że cię kocha? Znajdzie chudszą i odejdzie. Zadbaj o siebie. Może jednak się zastanów, nim zjesz kolejne ciasteczko.

Nie jesz mięsa. WY FANATYCY (wymowne przewrócenie oczami). Jak można tak żyć, na samych warzywach? Nie jesteś krową, trawą się nie najesz.

Jesz wszystko. No wiesz, to też nie jest tak, że można po prostu wsuwać, co akurat podjechało. Warto się zainteresować, co jest w produktach, które jesz. Nie wiem, czy wiesz, ale na przykład polędwica bla bla bla...

Czytasz książkę. Co ty taka yntelektualistka? Na wakacjach jesteś, a czytasz. Poruszałabyś się, a nie tak siedzisz i tylko kartki przewracasz.

Nie czytasz książek. No co ty. To jakiś taki snobizm, tak? Fatalny jest ten upadek cywilizacji - nikt nie czyta, ludzie coraz głupsi, a jeszcze doszło do tego, że się chwalą tym, że nie czytają! Nie chwaliłaś się, tylko powiedziałaś, że aktualnie nic nie czytasz. Nie pogrążaj się.

Odniosłaś sukces. Wspaniale! OCZYWIŚCIE wiadomo, jak to jest w życiu, coś za coś. Ty masz sukces, ja mam dzieci. Zdrowe, ładne, rumiane. Też masz dzieci? No, ale to pewnie niania z nimi siedzi?

Nie udało się się dostać awansu/podwyżki/czegoś tam. No tak. Bo ty to tak odpuszczasz. Nie walczysz. Płyniesz z prądem, gdzie cię poniesie. W życiu trzeba się łokciami rozpychać, inaczej nic nie osiągniesz.

Zaszłaś w ciążę po dwudziestce . Młoda jesteś, po co ci to było. Zamiast pomyśleć o karierze, to od razu musiałaś dzieciaka sobie zrobić.

Zaszłaś w ciążę po trzydziestce . No wreszcie. Ile można się zabierać za macierzyństwo. Teraz to tylko kariera w głowie tym młodym. Odkładają i potem płaczą w poduszkę, że rodziny normalnej nie mają.

Nie zaszłaś w ciążę . No wiesz, nie ma co ludziom zaglądać pod kołdrę, ale... Odkładałaś, odkładałaś i masz.

Masz dziecko . Wychowujesz je na luzie, nie krzyczysz, nie strzelasz klapsów. Znaczy rozpuszczasz. A spróbuj, gdy zachowuje się źle i jedyne co możesz zrobić, by przywołać je do porządku - to krzyknąć lub klepnąć w pośladek. No jak to? Co z ciebie za matka!? Agresywna taka. Dzieci mieć nie powinnaś!

Nie masz psa . Psa byś sobie przygarnęła. Dobrze by ci zrobiło - opiekowałabyś się nim. Wiesz jak to fajnie - na spacer chodzić codziennie. Od razu się człowiek lepiej czuje.

Masz psa. No i na co ci to biedne zwierzę było? Siedzisz w pracy do późna, pies sam siedzi, pewnie sąsiadom wyje. Totalnie to nieodpowiedzialne.

Masz faceta . Nie możesz tak tylko "on i on". Musisz mieć swoje życie, swoje sprawy. Jeśli wam się coś nie powiedzie, to nie będziesz miała tak, że zostaniesz z niczym. Kobiety powinny myśleć o sobie bardziej, a nie tylko się koncentrować na posiadaniu faceta.

Nie masz faceta. I jak ty, bidulko, żyjesz taka sama? Wiesz, to jest bardzo ważne, by mieć do kogo do domu wracać. Tylko wiesz, jak ty taka wymagająca jesteś, to i żaden tego nie wytrzyma.

Masz kredyt. Po co ci było kredyt brać? Może jeszcze we frankach, co? Ta pogoń za dobrami, nic tylko MIEĆ I MIEĆ. No i masz. Kredyt. Niewolnikiem jesteś do końca życia, taka prawda.

Nie masz kredytu. I dobrze ci. Z bogatego domu widać jesteś, stać cię na nieposiadanie kredytu.

Listę można ciągnąć w nieskończoność - nie krępujcie się w komentarzach. Niebywałe, że komunikaty powyższe - sprzeczne w swej istocie - często wypływają od tych samych osób. Jak kameleony niektórzy potrafią się dostosować z dobrą radą.

A dla osób zainteresowanych cytatem i filmem, o którym wspominam - źródło pięknych i mądrych słów TUTAJ .

Więcej o:
Copyright © Agora SA