O kobietach, ich ogrodach i ukrytych w nich fontannach

Maria Peszek śpiewała o tym, że dla własnej wygody zapuszcza swe ogrody. Niech was jednak ta muzyczna inwokacja nie zmyli, nie będzie o owłosieniu ale o obszarze przyjemności pozornie zarezerwowanym tylko dla mężczyzn - wytrysku.Tym kobiecym. Tak, tak, poczujecie również lekki aromat feminizmu.

Nie jest to rzecz wcale nowa, ten wytrysk. Pozornie taki męski? Bynajmniej. Analizą kobiecych orgazmów wnikliwie i z pasją zajmowali się już starożytni filozofowie. Z Arystotelesem na czele. To ten ancymonek nienasycony (intelektualnie, oczywiście) jako pierwszy przyjrzał się temu zjawisku uważnie.

Mimo to, wciąż jest to temat z wieloma dziewiczymi rejonami. Takimi, w których rumieniec przeplata się z zaprawioną podnieceniem ciekawością. Temat niezręczny, nie tylko semantycznie: "kobiecy wytrysk" - jak okropnie to brzmi. Temat trudny do omówienia, bo gdy bezpardonowo przyprzeć kobiety do muru, okazuje się, że ledwo garstka z nich ma coś więcej w tej kwestii co powiedzenia. Coś, co nie rozpoczynałoby się od: "słyszałam, że..." lub "przeczytałam, że...". Dlaczegóż tak się dzieje? - z lekko melodramatyczną afektacją zapytam. Większość moich rozmówczyń wianki straciła na tyle dawno (i tyle razy), że nie ma mowy o fałszywym wstydzie czy cnocie z tombaku. Sednem sprawy musi być więc fakt, że niewiele z nich (niestety) tego doświadczyło. Na szczęście większość jest nim jako żywo zainteresowana. Opisz, doradź, naucz - mówiły.

Powszechny jak Yeti (Rys. Magda Danaj)Powszechny jak Yeti (Rys. Magda Danaj) Powszechny jak Yeti (Rys. Magda Danaj) Powszechny jak Yeti

Według seksuologa dr Andrzeja Depko, kobiecego wytrysku zaznało w swoim życiu zaledwie około 10 procent żeńskiej części populacji. Przyznacie, że to nie tak znów daleko od granicy błędu pomiaru. Ekspert uspokaja jednak, że są i takie badania, według których ta liczba jest znacznie wyższa i sięga aż 40 procent, a według niektórych nawet 60 procent. Kłopoty ze statystykami powodowane są tym, że jest to zjawisko wcale nie tak łatwe do zmierzenia. Są bowiem kobiety, w przypadku których można mówić o "entuzjastycznej fontannie". Są jednak i takie, w przypadku których właściwsze będzie porównanie do delikatnych kropel rosy. Wspólnym mianownikiem jest jednak określanie tego wydarzenia jako wyjątkowo zaskakującego, niebywale przyjemnego i, co kluczowe, przewyższającego wszystkie inne, wcześniej przeżywane, rodzaje orgazmów.

"Gdy mi się to przytrafiło, zrozumiałam dlaczego mężczyźni nieustannie myślą o seksie. Jeśli męski wytrysk jest równie przyjemny jak ten, który miałam ja, to powiem tylko tyle: chcę jeszcze, chcę mocniej i częściej! To uczucie, gdy czujesz, że coś się z twojego ciała wydziela jest nieporównywalne z niczym innym".

To zdanie najbardziej utkwiło mi w pamięci. Z dwóch ważkich powodów. Po pierwsze zasiało niepewność, co do jakości pożycia kobiet w porównaniu do pożycia mężczyzn. Nie jest bowiem trudno w tym przypadku pokusić się o wniosek, że orgazm męski, towarzyszący ejakulacji, przewyższa ten kobiecy. Czym są skurcze wobec skurczy połączonych z wytryskiem? Po drugie, jeśli tak jest w istocie, jestem do kroćset oburzona! I natychmiast przechodzę w tryb rywalizacji. Też tak chcę! W imię równouprawnienia oczywiście.

Poszukiwania przepisu na kobiecy wytrysk nie są długotrwałe, ani tym bardziej trudne. Sam przepis nie jest zaś, jak się zapewne spodziewacie, podniecający. Zupełnie. Odstręczający wręcz. Większość seksuologów mówi bowiem o tym, że żeński ejakulat (tak, produkujemy go wszystkie) wydobywa się w efekcie miarowej stymulacji przedniej ścianki pochwy (ziewam), a siła wytrysku jest ściśle uzależniona od siły mięśni miednicy (ziewacie też, prawda? Nie kłamcie). To ich skurcz - koniecznie silny - może spowodować, że gruczoły okołocewkowe wyrzucą ejakulat na zewnątrz (mrugam intensywnie powiekami, żeby nie zasnąć).

Dziękuję, to mnie otrzeźwiło na tyle, aby ochłonąć i zadać pytanie. Nie tylko sobie. Pozornie ad hoc. Wolicie o seksie czytać czy raczej go uprawiać?

Więcej o:
Copyright © Agora SA