Czy da się żyć bez seksu?

Pewnie się da, ale co to za życie? To dosyć popularne przekonanie. Już lepiej z kozą niż tak zupełnie w celibacie. Bo przecież normalny, współczesny człowiek potrzebuje seksu jak powietrza. A może tylko tak sobie wmówiliśmy?

"No a jak z tym seksem?". To pytanie zawsze musi się pojawić na babskich plotach. Jedna ma nowego, młodego kochanka, więc bzykają się jak młode króliczki, ciągle i wszędzie (po co oni jeżdżą za granicę, skoro głównie siedzą we wnętrzach i kontynuują bzykanie?). I w tę dziurkę, i w drugą, i do pupy, i do buzi, mniam, pychota, lekko poddusić, jak to, ty tak nie lubisz? "Nie wiesz, co tracisz, dziewczyno, spróbuj" .

Druga jest nimfomanką, więc bez seksu nie istnieje, bzyka się niemalże z każdym, kto spojrzy na nią dłużej niż przez trzy sekundy. Jednonocne przygody - proszę bardzo, związek niekoniecznie, związek męczy i jest taaaaki niedzisiejszy. Trzecia ma męża (i dzieci), tego samego od lat i jej życie seksualne trochę jakby oklapło. Nawet nie trochę, tylko bardzo. "Ale jak to tak? Weźcie kąpiel, masaż, jacuzzi. Kolacja tylko we dwoje, gorący wypad na weekend do Londynu, kup bieliznę, kup wibrator, kup małego gumowego króliczka, kulki też kup, kulki są super, mówię ci" . Czwarta? Czwarta nie ma faceta. Nie ma też dziewczyny. Za kozami nie przepada. Seksu nie uprawia. "Ale jak to tak? Zwariowałaś? Bez seksu, bez sensu. Życia nie ma bez seksu. Nie ma radości, nie ma relaksu, nie ma bliskości, nic nie ma. Normalnie nic" .

A potem się zaczyna. "A może ty jesteś oziębła?" "A może przeżyłaś jakąś traumę w dzieciństwie?" "Ktoś cię zgwałcił?" "Ktoś ci jakąś inną krzywdę zrobił?" "Tata cię nie kochał?" "Dziewczyno, to wszystko można leczyć. Na psychoterapię się zapisz, do tej pani, ja tam chodziłam, jak mieliśmy problemy z moim byłym, ona jest świetna, mówię ci, każdego obudzi" . I tak wrzeszczą nad nią, tak się kotłują, czary odprawiają. A żadna nie zapyta: "A dobrze ci z tym?" "A dlaczego ci dobrze?" Omamione wizją, że seks leczy, seks odchudza, seks wypoczywa za nas, a nawet pracuje na to, żebyśmy nie miały raka, nie chcą słyszeć, że ktoś może seksu nie chcieć. Albo nie potrzebować. I że to nie jest choroba, tylko normalna ludzka potrzeba. Albo raczej "nie-potrzeba".

Każdy ma tajemnice...Każdy ma tajemnice... Każdy ma tajemnice... Każdy ma tajemnice...

Właśnie o tym pisze Sophie Fontanel w książce "Sztuka sypiania samej" . O tym, że dobrowolnie, na 12 lat zrezygnowała z seksu. Nie planowała tego. Nie ustalała dat. Po prostu po kolejnym niezbyt udanym, takim sobie seksie stwierdziła, że już ma dosyć. Dosyć tego seksualnego reżimu, że wszyscy musimy, że trzeba, bo tylko dobry seks da nam szczęście. Być może taki super świetny i wspaniały tak, ale umówmy się, ile takiego seksu jest? Sophie, a właściwie bohaterka jej książki, przestała umawiać się z mężczyznami. Przestała zaprzątać sobie głowę tym, czy się zakocha, czy to będzie coś ważnego i czy wyniknie z tego dobry seks. I już. Niby nic, taki drobiazg.

A jednak świat wokół niej postanowił ją uszczęśliwić. Okazało się, że ludziom łatwiej zrozumieć seks z kozą (tak, świadomie przesadzam, to taka ironia), niż brak seksu. Znajomi pomyśleli, że jest nieszczęśliwa, tylko nie chce się do tego przyznać. Myśleli, że cierpi na samotność. Zaczęli organizować jej randki, poznawać ją z samotnymi, jak ona mężczyznami. Doradzać w kwestii fryzury, ubioru i obcasów (okazało się, że bardzo wysokie obcasy są ważne. Bardzo wysokie obcasy znaczą, że kobieta jest dostępna, bo nie może uciec). Bo przecież jeśli kobieta jest sama, to trzeba jej pomóc. Za wszelką cenę i wbrew niej samej. Bo przecież człowiek nie może być szczęśliwy bez seksu. Nie po to wszystkie gazety piszą jak osiągnąć orgazm we wszystkich pozycjach świata. Nie po to doradzają w kwestii randek i związków, żeby teraz ktoś miał żyć w takiej awangardzie. Bo taka awangarda, jak każda inna, jest niebezpieczna. Nie wiadomo, do czego doprowadzi.

Do czego doprowadziła Sophie? "Byłam spokojniejsza, wyglądałam lepiej, miałam czas dla siebie i dla swoich potrzeb. Moja skóra lśniła, a ja uśmiechałam się znacznie częściej" . I co na to znajomi? "Pytali, czy już się zakochałam!". Bo bez seksu nie można żyć, ani być szczęśliwym, prawda?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.