Tak! Tak! Tak!!! Nie udawaj orgazmu, bo to nikomu nie zrobi dobrze

Większość kobiet twierdzi, że podstawą udanego związku jest szczerość. Zacna to idea, niestety często wszystko wali się na jednym, bardzo konkretnym etapie. Bo nie można za nic szczerego uznać udawania orgazmu. Po co właściwie się to robi i jak doprowadzić do tego, żeby nie było to konieczne?

Podsłuchałam ostatnio rozmowę dwóch przyjaciółek - na początku nie wsłuchiwałam się jakoś specjalnie, ale jednak się wciągnęłam. Zwykle tego nie robię, ale przysięgam - te dziewczyny nie obniżyły głosu nawet o pół tonu. Prowadziły rozmowę lekko, przegryzając ciasteczkiem. A o co chodziło? Oczywiście o orgazm. Bo jedna nie ma. Nie i już. Jest miło, ciepło i przyjemnie, ale wielkiego finału brak. W związku z tym udaje. Od lat. Oczekiwałam na to, że przyjaciółka Panny Chłodnej udzieli jej cennej rady, ale nie doczekałam się. Padło za to identyczne wyznanie. I nic. Ani pół słowa, ani apostrofy do orgazmowego bożka, ani nic. Wypłakały się, popiły kawką i poszły.

Przyznam, że zdumiałam się, a później zadumałam. Po co udawać orgazm? Jaki to ma sens? Przecież takim udawaniem robi się kuku nie tylko partnerowi, ale - bądźmy tu egoistkami - przede wszystkim sobie. Ruszyłam zatem do odpytywania koleżanek i oko mi zbielało.

 

Dla większości dziewczyn udawanie orgazmu jest wyrazem troski o partnera, sposobem na pokazanie mu, że jest świetny, robi dobrze, liże i kąsa w idealnych miejscach i w ogóle gra i trąbi i anielskie hymny. Przecież nie można chłopakowi sprawiać przykrości, bo zamknie się w sobie, jak ta ostryga. Więc z zapałem godnym oscarowych aktorek - wzdychają, jęczą, sapią, drżą, drapią, za włosy szarpią i komedia toczy się na całego. Jak sobie wyobraziłam cały ten proces - faktycznie nie dziwię się, że orgazmu brak. Cholernie ciężko znaleźć na niego czas w tym przedstawieniu. Druga opcja to, UWAGA!, "Chcę już mieć to wszystko z głowy, jak ja skończę to i on skończy" . Czyli krótko mówiąc - uprawia się ten seks bo trzeba, choć to takie męczące. No ale obowiązek musi zostać spełniony, a głowa nie może boleć codziennie. Tak nawiasem - seks jest znakomitym lekarstwem na ból głowy, kiepska wymówka.

Ale wróćmy do naszych baranów. Wychodzi na to, że jeżeli tego orgazmu nie ma, to musi być ku temu jakaś przyczyna. Rozważmy kilka i zobaczmy, jak sobie z tymi kłopocikami poradzić. Być może wspólnie do czegoś... dojdziemy.

TRENING CZYNI MISTRZA

Czy jesteś pewna, że seks jest fajny? Nie tak w ogóle, bo wiadomo, że jest zajebisty. Ale dla ciebie. Czy jest ci w łóżku dobrze? Czy choć zbliżasz się do magicznej granicy? Może po prostu nie pozwalasz się tam zaprowadzić?

Umówmy się - faceci często przekonani są, że działamy jak atrakcyjne roboty. Jest do naciśnięcia kilka guziczków, potem strzelą iskry, a potem zrobisz mu kanapkę z bekonem. Jak nie zaśnie. Dlatego droga do zatracenia (się) zwykle wygląda tak samo, a to może być po prostu nudne. I nieskuteczne. Dlatego może już czas na postawienie kilku nowych drogowskazów. W końcu to ty wiesz najlepiej, co na ciebie działa. A on, choć tak pewny swego, być może zechce zapoznać się z nowym zestawem sztuczek. Jeżeli zwilża cię mocno podgryzanie sutków, a on robi to przez, ach jakże krótką, minutkę, to może czas wziąć go za ten pusty łeb i wyraźnie zaznaczyć, gdzie ma się znajdować jego głowa.

Osobiście znam dużo lepsze miejsce dla męskiej głowy, popiera mnie w tym zresztą wielu seksuologów, którzy rozmaite operacje językowe uważają za doskonałą drogę do ewentualnego orgazmu, zwłaszcza w przypadku kobiet odpornych na inne działania. Penis może dać dużo szczęścia, ale język to całkiem przyjemna część ciała, oczywiście, jeżeli jest pod kontrolą. Kiepsko mogłoby się skończyć coś, co przypominałoby to całowanie:

 

Jeżeli męski język wpada w taniec św. Wita - pohamuj jego szaleństwo. Jest kilka sposobów na wskazanie odpowiedniego miejsca do oralnych pieszczot, a i wskazywanie może być całkiem przyjemne, jeżeli tylko nie użyjesz swojego palca...

Oraz nie oszukujmy się, jeśli dochodzisz sama, przy użyciu dłoni swej nadobnej - po prostu zastąp ją tą męską. I pokieruj dokładnie tak, jak lubisz. Nikt nie każe ci mieć od razu orgazmów filmowych, orgazm łechtaczkowy jest dla ludzi. Do tego jest szybki, porządny i można go powtarzać aż do bólu...

No i pomyśl o innych! W końcu nie jest powiedziane, że będziesz z tym facetem do końca życia! Wypuść go ze swojej sypialni z dyplomem jakości ;)

Urocze wibratory - http://www.kokoromilano.com/

Można dla urozmaicenia użyć seksownych zabawek - wybór jest ogromny. Przebieranki? Też świetnie! Jeżeli zwykle gra wstępna trwa długo, może czas, żeby pan złapał cię za włosy i zrobił dużo miłych rzeczy szybko i porządnie? A jeśli zwykle tak to wygląda, to może połóż się i daj się porozpieszczać...

ODPUŚĆ, WYLUZUJ, ODPŁYŃ

Zastanów się też, czy przypadkiem za bardzo się nie spinasz. Jeżeli skupiasz się wyłącznie na tym, czy twoja nóżka w seksownej pończoszce dobrze wygląda zawinięta wokół szyi partnera, czy ta cholerna fałda na brzuchu nie podbije mu oka i który moment jest najlepszy na jęczenie - nie dziw się, że nie dochodzisz. Bardzo wiele dziewczyn przyznaje, że kompleksy powodują spinkę i że ciężko im się skupić na przyjemności, gdy myślą tylko o tym, że ostatnie rozkosze w cukierni na pewno widać na ich tyłku. Jeżeli zawiesisz się na tym, jak wyglądasz - na rozkosz faktycznie możesz liczyć tylko w towarzystwie czekolady.

Nie wiem, ile trzeba pisać o tym, że facet w łóżku widzi niewiele. A jak chcesz, żeby naprawdę nic nie widział - wróćmy do tego punktu z idealnym miejscem na głowę.

Generalnie - skup się na tym, co najważniejsze - na czuciu. Nie myśl o tym, czy powinnaś przejść w tryb jęczenia, sapania, czy opętańczych wrzasków. Samo przyjdzie. I uwaga - jeżeli chcesz się skupić na sobie i odpłynąć - powiedz to mężczyźnie, który się tobą zajmuje. Czasem naprawdę wolno leżeć jak kłoda drewna - wystarczy tylko wyjaśnić przyczynę. Sprytny kochanek zrobi z tej kłody całkiem ożywioną materię.

POGODNA REZYGNACJA I FACHOWA POMOC

Zdarza się niestety, że przyczyną finiszu w stylu "wypadałoby przemalować sufit" nie jest mało zaangażowany i nieudolny partner, nie jest brak luzu, czy kompleksy. Często zdarza się tak, że przyczyna jest poważniejsza i nie poradzimy sobie z rozwiązaniem problemu bez fachowej pomocy.

Powody należy odkryć i zwalczyć, a metod jest naprawdę wiele.

Seksuolog naprawdę nie gryzie (no dobra, znam jednego, który mógłby mnie pogryźć wszędzie), a wizyta u niego to żaden wstyd. Nie musisz ciągnąć tam od razu partnera - mężczyźni faktycznie miewają problemy z przyznaniem się komuś obcemu do problemów w łóżku - tym bardziej, że często są to jednak problemy czysto kobiece, oczywiście jeśli mówimy o przyczynach "organicznych". Seksuolog zaproponuje kilka przyjemnych testów - na przykład z użyciem kilku nowych technik i atrakcyjnych gadżetów. Zabaweczki seksualne to nie tylko miniperwersja, to także znakomity sposób na terapię. Jeżeli okaże się, że przyczyna nie leży w ciele, można pomyśleć o terapii - mózg to najgorętsza strefa erogenna, warto o nią dbać.

'Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o seksie, ale baliście się zapytać'"Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o seksie, ale baliście się zapytać" "Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o seksie, ale baliście się zapytać" Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o seksie, ale baliście się zapytać

Można także zaryzykować arcyciekawy zabieg, który dopiero niedawno pojawił się w ofercie polskich lekarzy... medycyny estetycznej. Gdy niektórzy zastanawiają się, czy tajemniczy punkt G naprawdę istnieje, inni znaleźli już metodę na jego powiększenie! Jak czytamy na stronie pewnej znanej nam kliniki : "Wykonanie tego rodzaju zabiegu możliwe jest w przypadku niezadowolenia ze swojego życia seksualnego i całkowitego braku orgazmu pochwowego" . Brzmi dość kusząco. Najpierw warto jednak skonsultować się z seksuologiem. Albo zaszaleć na całego, w końcu o to przecież chodzi.

Jeżeli macie pytania, nie wahajcie się ich zadawać pod tekstem - znamy paru fajnych i mądrych lekarzy, którzy potrafią pomóc w każdej sytuacji. Przekażemy im wasze pytania, a odpowiedzi zbierzemy w treściwy tekst poradniczy.

Walka o orgazm, to trochę jak walka o ogień. Wymaga wiele pocierania, krzesania i wysiłku, ale jak już zapłonie, to będzie naprawdę cudownie. Warto się postarać i zadbać o własna frajdę. Nie udawajcie orgazmów, dziewczęta - to męczące, bezsensowne i szkodzi na humor. Nie myślcie o swoich mężczyznach - myślcie o sobie. Każdy prawdziwy facet zrozumie. Obrażonego możesz spokojnie wykopać z sypialni, znamy parę gadżetów, które doskonale go zastąpią. Ale o tym to już może innym razem...

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA