To mężczyzna powinien być szefem

Wiem, że się narażę. Że takie wyznanie to jakieś nieporozumienie. I ktoś zaraz powie: ona pewnie piła deszczówkę po Czarnobylu i takie są skutki, że jej się mózg zlasował. Ale prawda jest taka, że wolę gdy szefem jest mężczyzna.

Kobiety są zbyt humorzaste, histeryczne, słabo zorganizowane i w ogóle nie nadają się na stanowiska kierownicze. Ledwo kierują samochodami i jak mają gdzieś skręcić, to kombinują tak, żeby to było tylko w prawo. A podejmowanie decyzji? To jakiś koszmar, przecież kobieta ma problem z wyborem pary butów. I potrafi stać przez pół godziny przed lustrem przymierzając raz jedną, raz drugą parę szpilek. To jak ona ma podejmować strategiczne decyzje w firmie?

Za to z mężczyznami pracuje się po prostu łatwiej. Szybciej, sprawniej, bach, bach, bez zbędnych dyskusji i rozterek. Bez dzielenia włosa na czworo w świątyni dumania. Wszyscy wiedzą, że mężczyźni porozumiewają się za pomocą prostych komunikatów. Najchętniej rozmawialiby za pomocą tabelek i wykresów. Bo te unoszące się strzałki jakoś bardziej do nich przemawiają. Niektórzy dopracowali do perfekcji system powiadomień za pomocą chrząknięć i monosylab. Odpowiednio zaintonowane "noo", albo "taa" wyraża całe bogactwo aprobaty, a zamiast przecinka służy im niezastąpiona "ku*wa".

Miauuu

W dodatku kobiety są wredne, pamiętliwe i nie lubią innych kobiet, ponieważ czują się przez nie zagrożone. I jak już dopną swego czyli stanowiska, to się nie patyczkują, tylko czyszczą teren z potencjalnych wrogów jak huragan Katrina. Tymczasem mężczyzna, nie zastanawiając się zbytnio nad formą, wypuszcza pisma jedno za drugim, zupełnie jakby puszczał bąki po zjedzeniu porządnej porcji bigosu. Żeby jak najszybciej pozbyć się zbędnego balastu.

Kobieta jest też bardziej wymagająca, czepia się przecinków i tekst powinien być wyjustowany, a czcionka jednakowej wielkości. A jakie to ma znaczenie i wpływ na treść merytoryczną? Szef mężczyzna patrzy szerzej, dalej i w ogóle bardziej perspektywicznie. Po prostu wizjoner. Dlatego wolę pracować z mężczyznami, którzy cieszą się jak dzieci z każdej wykonanej pracy. Z każdej, podkreślam. Może być pogniecione, byle było. Liczy się sztuka. Szef nie sprawdza, bo przecież po koledze nie będzie sprawdzał. Zaufanie w nowoczesnym zarządzaniu to podstawa.

No właśnie, mężczyzna nie ma czasu na duperele, ponieważ on w tym czasie zarządza i koordynuje. Zwłaszcza zarządza sekretarką, która mu koordynuje grafik ważnych spotkań i przerwy na lunch. Uwaga, nie mówimy już obiad, obiad jest passe, w biurze jada się lunch, brunch i sushi.

W czasie, gdy mężczyzna szef zarządza, buduje wizerunek firmy i nowe kontakty (czyli umawia się na golfa lub polowanie), szefowa poprawia wszystko to, co przynieśli jej podwładni. Jest perfekcjonistką i wie lepiej. Najlepiej. Ostatecznie musi to zrobić sama, gdyż w przeciwieństwie do szefa kolegi nie ma w ogóle zaufania do swoich pracowników. Podświadomie wie, że każdy tylko czyha na jej posadę, do której doszła po trupach i z poświęceniem życia prywatnego. Dzięki czemu jest jeszcze bardziej sfrustrowana. I ta ambicja, która zżera ją od środka. Za wszelką cenę musi udowodnić otoczeniu że jest lepsza od swojego kolegi na innym dyrektorskim stołku. A kolega ma na to absolutnie wywalone, bo jest czterdziestoletnim, świeżo rozwiedzionym ciachem.

Drobiazgowość

Mężczyzna opanował do perfekcji korzystanie z uczucia samozadowolenia i pozostaje głuchy na wszelką krytykę. Podczas gdy kobieta analizuje i przejmuje się. Już się zamartwia, najlepiej na zapas.

Jak już się dochrapie stanowiska kierowniczego i jakoś tam się jej udaje utrzymać rządy twardą ręką, to i tak się o niej mówi, że jest męska. Męska była na przykład Margaret Thatcher, męska jest minister Elżbieta Bieńkowska. Bo kobieta w swojej naturze nie może być stanowcza ani decyzyjna.

Stereotypy są straszne. Prawda?

Kobiety i mężczyźni różnią się od siebie. Na szczęście. Inaczej nasz świat byłby strasznie nudny i jednowymiarowy. Ale czy płeć faktycznie decyduje o stylu zarządzania, czy ma wpływ na to czy ktoś jest lepszym czy gorszym szefem? Myślę, że nie można tego tak upraszczać. Warto mieć świadomość własnych zalet i ograniczeń. Warto wykorzystać to, co jest wartościowe i pracować nad tym, co trzeba poprawić.

I oczywiście nie ma to dla mnie żadnego znaczenia czy kobieta, czy mężczyzna jest moim szefem. Ważne jest to, jakim jest człowiekiem.

Wasza Korespondentka z Wydziału Odzyskiwania Zdrowego Rozsądku

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.