Młodość jest super, ale gdy potrzebuję rady, pytam starszych

Może to zaklinanie rzeczywistości i próba jej racjonalizowania, ale nie jestem przesadną fascynatką młodości. Mimo pojawiających się zmarszczek, walki z siwiejącymi włosami i mniejszej odporności na alkohol. Bo gdy chcę porozmawiać z kimś mądrzejszym, zazwyczaj szukam kogoś starszego.

Nie zamierzam polemizować z tezą redakcyjnej koleżanki, Anny Konieczyńskiej, że można uczyć się od młodszych od siebie . Zgadzam się z nią. Kiwam głową, gdy czytam, że dwudziestolatkowie uważają, że zawsze można zmienić partnera, pracę, miejsce zamieszkania, a przyjaciele mogą być sympatyczniejsi niż rodzina. To, co mnie zastanowiło, to założenie, że ukończenie studiów to tylko niepotrzebny papier. Dodatkowo zaś lekko zmroziła afirmacja siły przebicia i obecności w social mediach.

Stąd wzięła się konieczność uzupełnienia, spojrzenia na priorytety życiowe tych, którzy mają na karku więcej niż trzydzieści wiosen. Konkrety? Proszę bardzo, oto czego nauczyli mnie starsi i dużo starsi znajomi.

Starszyzna i ich ulubiona gra - szachy (fot. Monika Muraviova)Starszyzna i ich ulubiona gra - szachy (fot. Monika Muraviova) Starszyzna i ich ulubiona gra - szachy (fot. Monika Muraviova) Życie jak gra. Czasem szachy, czasem trzy karty (fot. Monika Muraviova)

1. Nie ma w życiu nic stałego. Zmieniają się i rozpadają związki, bo i ludzie się zmieniają. Rozwody i rozstania nie są zarezerwowane dla ściśle określonej grupy wiekowej. A myślenie, że jeden związek jest NA PEWNO na całe życie, mija wraz z początkami przekwitania, choć często wcześniej. Stała jest tylko zmiana i sztuką jest żyć normalnie ze świadomością, że stabilizacja jest bardzo iluzoryczna. Praca również nie jest dana raz na zawsze. Wizja żałośnie niskich emerytur powoduje, że prawdopodobna staje się teza, że zawsze trzeba będzie tę pracę mieć. Przyjaciele też odchodzą, niekiedy na zawsze. Dzieci mają swoje życie i bardzo dobrze. Życie dorosłych - tych naprawdę - jest pełne zmieniających się okoliczności. Zdarzają się rewolucje. Mało tego, bywają wywoływane - to nie jest przywilej tylko młodości. Dążenie do wprowadzania w życie zmian może z czasem nieco stracić na intensywności, ale sporadycznie ulega atrofii.

2. Można jeździć daleko i bardzo daleko. Podróżowanie nie jest już teraz tak trudne, jak w czasach PRL-u. Warto inwestować w siebie poznając inne miejsca, kulturę, ludzi. Nie, to jeszcze nie czyni światowcem, ale pozwala zrozumieć, że świat jest zróżnicowany i jednolity zarazem. Ludzie wszędzie mają podobne emocje. Jeśli nie ma okazji, aby odwiedzić Australię czy Nową Zelandię, nie ma co załamywać rąk. Rozmowy przeprowadzane na ławeczce w sąsiedniej dzielnicy, ale i na własnym podwórku - też mogą być rozwijające. Choć wiele naturalnie zależy, jak kiedyś zauważyła Natalia , od tego gdzie i z kimś się mieszka. No i są jeszcze książki, internet i telewizja - można się z nich wiele o świecie dowiedzieć.

3. Nie ma w życiu nic cenniejszego od twojego słowa. Jeśli nie wywiążesz się z zobowiązań raz, prawdopodobnie zostanie ci to wybaczone i zapomniane. Jeżeli jednak stanie się to powtarzalną i charakteryzującą cię regułą, pozostanie ci albo ciągła zmiana pracy, albo bazowanie na znajomościach. O swoją markę warto dbać. To najlepiej oprocentowana z lokat. Cwane, życiowe "gapy" oczywiście potrafią otoczyć się służącymi, ale to ryzykowne. Ludzie - mimo wielu powodów, aby sądzić, że jest inaczej - nie są, aż tak głupi. Dlatego na słowa warto też uważać. I jeśli nie ma się nic mądrego do powiedzenia, lepiej milczeć. Bardzo - niektórym i sobie - polecam. Starszyzna radzi też z ostrożnością podchodzić do tych nieustannie komplementujących i zapewniających o szczerości. Gdy słyszę kwestię rozpoczynającą się od: "Szczerze mówiąc..." mam ciarki.

4. Nie warto toczyć walk o nieważne kwestie. Jeśli oponent jest odporny na argumenty, nie warto tracić na niego zbyt wiele czasu. Jeżeli chodzi wyłącznie o wielkość ego (choćby i twojego), lepiej przeznaczyć energię na bardziej namacalne zyski. Ja w swoim życiu stoczyłam wiele niepotrzebnych wojen. Niektóre wygrałam, inne nie. Większość z nich - z teraźniejszej perspektywy - była zupełnie pozbawiona sensu. Teraz, starsza i - daj Boże - mądrzejsza - w spory angażuję się znacznie rzadziej. RZADZIEJ. Nie, że wcale. Coraz częściej myślę jednak o tym, że mój czas jest cenny. Staram się go nie trwonić. Z różnym skutkiem. Wciąż najbardziej zazdroszczę swoim przyjaciółkom (starszym) wewnętrznego spokoju i umiejętności koncentrowania uwagi na tym, co jest ważne. Ich hierarchia wartości miała czas, aby się ustabilizować.

5. Im więcej będziesz wiedzieć, tym więcej będzie wątpliwości. Lubię hardość i butę młodości oraz przekonanie, że znają recepty na większość bolączek tego świata. To odświeża i dodaje werwy. Urzekają mnie jednak pokora i wątpliwości tych, którzy coś o życiu już wiedzą i sporo w tym życiu osiągnęli. Jakiś czas temu przeczytałam wspaniałą rozmowę z Jerzym Treutlerem , który spokojnie wyrzekł, że nie jest specjalnie zadowolony ze swoich osiągnięć zawodowych. Tak, to autor słynnej Jaskółki Mody Polskiej. Po chwili dodał, że nie - "kreskę miałem dobrą" . Niektórym wydać się to może banalne i niewiele znaczące, ale obserwując zadowolenie tych, których prócz tego, że są, niewiele sobą reprezentują, jestem pokorą zachwycona. Tym bardziej że zdarzyło mi się oglądać, jak pycha kroczy przed upadkiem.

6. Czas jest bardzo cenny. Nie warto tracić go na spotkania z ludźmi, którzy najbardziej lubią słuchać własnego głosu. Nie wolno otaczać się tymi, którzy czerpią, nic w zamian nie dając. Celebrować codzienność? Tak! Rozpamiętywać urazy i popełnione błędy? Nie! Warto "marnotrawić" czas na to, co sprawia przyjemność, na śmiech, taniec i niepoprawny flirt dodający policzkom koloru. Nie zawsze opłacalne okazuje się spędzanie wieczorów przy biurku w pracy czy w domu nad tabelką Excela. Może i ktoś to zauważy, ale każdy wieczór bez radości to wieczór stracony.

7. Technologie są wspaniałe, ale nic nie jest lepsze od spotkania z prawdziwym człowiekiem. Oczywiście, po sieci swobodnie serfują coraz starsze pokolenia. Oczywiście, mają z tego frajdę. Ale większość z moich znajomych przedkłada nad tę rozrywkę wspólną kawkę i koniaczek. I choć mnie z koniaczkiem jakoś niekoniecznie po drodze, to już kawę - owszem, chętnie. Patrzę, słucham, pytam.

Lubię entuzjazm i siłę młodości, ale to starość szanuję.

Iris Apfel z kolekcją dla MACIris Apfel z kolekcją dla MAC MAC Moja ukochana Iris Apfel (fot. materiały prasowe)

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.