Lubicie silnych mężczyzn? Opowiem wam o jednym z nich

Oto Rafał Mikołajczyk. Szybko jeździ na handbike'u i ostro walczy o punkty, gdy gra w rugby. Jest w kadrze narodowej i trenuje, aby wziąć udział w paraolimpiadzie. Poza tym jest typowym facetem, który poproszony o popilnowanie torebki, kładzie ją na stoliku i odwraca się do niej plecami.

Spotkałam się z Rafałem przy okazji Orlen Warsaw Marathon , w którym startował. Dokładnie dzień przed startem. Przyjechał do Warszawy, aby odebrać numer startowy. Wracał ze zgrupowania reprezentacji Polski w kolarstwie szosowym. Znalazł dla mnie godzinę między treningami. Umawiamy się na stadionie narodowym. Idę po herbatę, zostawiwszy pod jego opieką torebkę. Cud, że nie zniknęła.

Rafał Mikołajczyk. Świetnie jeździ na rowerze. Torebki upilnować nie potrafiRafał Mikołajczyk. Świetnie jeździ na rowerze. Torebki upilnować nie potrafi Rafał Mikołajczyk. Świetnie jeździ na rowerze. Torebki upilnować nie potrafi Rafał Mikołajczyk. Świetnie jeździ na rowerze. Torebki upilnować nie potrafi

Od razu skierowali mnie do działu spraw problematycznych, gdy chciałem odebrać numer startowy. Jakby ktoś na wózku automatycznie oznaczał problem - opowiada, lekko się śmiejąc. Potem jestem świadkiem, jak dobiega do niego jakiś oszołomiony mężczyzna i coś zawile tłumaczy. Rafał początkowo słucha, potem uprzejmie, ale stanowczo ucina rozmowę. Pomylił mnie z kimś. Niepełnosprawni na wózkach, są dla niektórych identyczni - kwituje.

Nie denerwuje się, nawet gdy obsługa maratonu nie pozwala nam skorzystać z krótszej drogi (postawiliśmy już barierki, więc już nie można tędy przejechać!). Aby dotrzeć do samochodu Rafała musimy nadłożyć drogi. Mnie natychmiast podnosi się ciśnienie i mam ochotę zrobić z tego powodu awanturę. Wystarczyłaby przecież odrobina ludzkiej życzliwości. Podpalam papierosa. Rafał (jak to sportowiec) patrzy na mnie z lekką dezaprobatą, ale wiem (przypuszczam), jaki temat skieruje jego uwagę na inne tory.

Chcesz wygrać w tym maratonie?

- Ten papieros chyba ci nie służy, bo zadajesz oczywiste pytania (śmiech). Na pewno dam z siebie wszystko. Przy innym założeniu uprawianie sportu mija się z celem.

Poza tym te słynne treningi w szopie...

- Jest ciężko. Nie ma co ukrywać, tylko że ja nie koncentruję się na negatywach. Problem jest, ale nie chcę o tym mówić, bo to nie jest istotne. Oczywistością jest to, że sportowcy niepełnosprawni mają gorzej i nie tylko ze względu na mniejszą sprawność.

To są sporty niszowe, nie są medialne, jest duży kłopot z pozyskaniem sponsorów, czego jestem niestety przykładem. Tylko czy takie narzekanie do czegoś mnie doprowadzi? Nie sądzę. Gdy niewiele ponad rok temu usłyszałem o sukcesach Rafała Wilka na paraolimpiadzie w Londynie, poczułem taki przypływ motywacji, że zrobiłem wszystko, żeby go poznać. On mi nieprawdopodobnie zaimponował, mówiąc wprost.

Udało się?

- Tak, nie tylko to. Udało mi się też pozyskać fundusze na rower. A nie są to małe pieniądze, bo sportowy rower dostosowany do potrzeb osoby niepełnosprawnej kosztuje prawie 18 tys. Pomogło mi Powiatowe Centrum Pomocy Rodziny, Fundacja Leszka Czarneckiego, sam też miałem ponad 2 tysiące. Teraz nie dość, że znam Rafała Wilka, to jeszcze mam możliwość z nim trenować, poznawać go i zbierać doświadczenie. Za co jestem ogromnie wdzięczny. Ja po prostu wiem, że jeśli czegoś naprawdę chcę, to prędzej czy później, to osiągnę. Gdy zakładałem drużynę rugby, miałem 16 lat i nikt specjalnie nie wierzył, że mi się uda. Częściej słyszałem żarty ze strony bardziej doświadczonych sportowców, niż zapewnienia, że mi się uda. Byłem wtedy dwa lata po wypadku. Chciałem, żeby wózek przestał mnie ograniczać.

Miałem 16 lat, gdy postanowiłem założyć drużynę rugbyMiałem 16 lat, gdy postanowiłem założyć drużynę rugby Miałem 16 lat, gdy postanowiłem założyć drużynę rugby Miałem 16 lat, gdy postanowiłem założyć drużynę rugby

Irytuje cię, gdy ludzie pytają dlaczego siedzisz na wózku?

- Nie, choć nie lubię wracać do tego okresu. Nie skoczyłem do wody, nie miałem wypadku samochodowego. Można powiedzieć, że siedzę za nic. Zostałem zaatakowany i przewrócony. W efekcie mam złamany kręgosłup w odcinku szyjnym. Jeśli ktoś mnie o to zapyta, odpowiem. Nie wydaje mi się jednak, że to wydarzenie określa mnie w jakikolwiek sposób.

Co masz na myśli?

- Nie jestem tylko niepełnosprawny. Nie myślę kategoriami osoby niepełnosprawnej. Nie dążę do tego, aby nadużywać przywilejów jakie mają niepełnosprawni, czy co gorsza domagać się innego, w domyśle lepszego traktowania. Bariery są przede wszystkim w głowie. Przekonałem się, że jeśli o coś walczę, jeśli czegoś naprawdę chcę i dokładam starań, aby coś mi się udało, to w końcu jestem w stanie osiągnąć swój cel. Choć zdarza się i tak, że muszę kogoś poprosić o pomoc.

Czasem widzę, że ktoś jest na przykład moją sytuacją przejęty do tego stopnia, że chce mi pomóc we wszystkim. Choćby w założeniu kurtki. Tyle że ja wtedy po prostu dziękuję, bo to jestem w stanie zrobić sam. Pod wyższy krawężnik już jednak sam nie podjadę, czasem potrzebuję kogoś, kto mnie popchnie. To moja codzienność, więc jej już nie analizuję.

Nie chcę jednak zrobić wrażenia aroganta. Mam momenty, kiedy nie mam siły lub jestem zmęczony psychicznie. Co wtedy robię? Gdy jestem smutny, robię to, co daje mi radość. Gdy jestem zmęczony, odpoczywam lub lekko ćwiczę. Nie widzę powodu, by komplikować sobie życie.

Jest wystarczająco skomplikowane?

- Porzućmy te żałobne tony (śmiech). Nie biorę pod uwagę takiego rozwiązania, że coś mi się nie uda. Jestem waleczny i byłem taki od zawsze. Nie jestem jednocześnie zarozumiałym kolesiem, który uważa się, za bohatera. Wiem, że to co niektórym przychodzi łatwo, ode mnie wymaga gigantycznego wysiłku. Ale mam swoje plany i je realizuję. Tyle że zabiera mi to więcej czasu. Determinacja, wytrwałość to podstawa. Jestem silny i jestem przekonany, że jeśli będę się starał, to uda mi się to, czego pragnę.

Skąd czerpiesz siłę, o której tyle mówisz?

- Moje życie jest sukcesem dla mnie. To, że jestem samodzielny, że jestem w dwóch reprezentacjach krajowych. Jestem szczęśliwym człowiekiem, a staram się także być dobrym człowiekiem. Może zdaniem innych to mało, dla mnie to bardzo dużo. Chciałbym pozostać takim człowiekiem jakim jestem. Nie chciałbym być zgorzkniały czy cyniczny. Jestem idealistą. Moją siłą jest moja słabość.

Moje ciało mnie w pewnym sensie upadla. Niedogodności z jakimi się zmagam to moja rzeczywistośćMoje ciało mnie w pewnym sensie upadla. Niedogodności z jakimi się zmagam to moja rzeczywistość Moje ciało mnie w pewnym sensie upadla. Niedogodności z jakimi się zmagam to moja rzeczywistość Moje ciało mnie w pewnym sensie upadla. Niedogodności z jakimi się zmagam to moja rzeczywistość

Moje ciało mnie w pewnym sensie upadla. Codziennie mam kłopot z ubraniem się, rozebraniem, zmianą miejsca, rozłożeniem i złożeniem wózka. I wiesz co? Codziennie odnoszę małe zwycięstwa. Brakuje mi samodzielności, ale walczę o nią. Im więcej utrudnień pokonuję, tym więcej mam zwycięstw na koncie. Niedogodności z jakimi się zmagam to moja rzeczywistość. To nie są kwestie, które nazywam problemami. Nie nadaję im niepotrzebnej rangi.

Odnoszę wrażenie, że takich ludzi jak ja jest coraz więcej. Kiedyś ważne było przede wszystkim to, aby dużo mieć. Teraz spotykam coraz więcej ludzi, którym zależy na tym, aby nie tylko konsumować, ale coś tworzyć, żyć dobrze, mądrze, właściwie. Takich ludzi staram się przede wszystkim zauważać. To nie jest tak, że jestem ślepy. Czytam prasę, oglądam telewizję. Widzę, że w XXI wieku wciąż dochodzi do ataków agresji, których nie powinno być. Mówię tutaj o Ukrainie, ale to przecież nie jest jedyny kraj, w którym strzela się do ludzi. Może zabrzmi to naiwnie, ale głęboko przeżywam nieszczęście innych. Mimo to uważam, że świat jest piękny, a ludzie... Ludzie są różni. Ale każdy może osiągnąć sukces moim zdaniem.

Nie każdy jest w kadrze narodowej.

- I bardzo dobrze, konkurencja by mnie wykończyła. A tak już bardziej poważnie, to powołanie do Kadry Narodowej jest dla mnie ogromną nobilitacją. Poznałem tu wspaniałych ludzi i niesamowicie zawziętych sportowców. Bez nich z pewnością dłużej bym dochodziłbym do tego jak trenować. Muszę ciężko pracować. Trenuję rano do południa, potem idę na zajęcia, wieczorami piszę pracę magisterską, wieczorami się uczę. Chcę iść na studia doktoranckie, bo to pozwoli mi zostać na uczelni. Rozwijać się zawodowo, ale równolegle chcę uprawiać sport.

Nie ma możliwości, że rezygnuję ze sportu. Gdybym musiał wybierać, prędzej zrezygnowałbym z pracy w zawodzie prawnika. Bez sportu nie wyobrażam sobie życia. I nie ma dla mnie znaczenia, gdzie będę go uprawiał. Czy to będzie Wrocław, w którym teraz mieszkam i studiuję, czy to będzie Długopole Górne, z którego pochodzę. To mój napęd, to daje mi siłę do życia. Dla sportu jestem w stanie zrezygnować ze wszystkiego.

To skąd w ogóle pomysł, żeby studiować prawo?

- Studiują prawo, bo jako osoba niepełnosprawna mogę pracować jako prawnik. Panuje stereotyp, że niepełnosprawni powinni być informatykami. No, ale ja nie lubię komputerów. Niestety. Zawsze wolałem książki. Teraz powodu treningów mam niestety mniej czasu na czytanie.

Przygotowujesz się do paraolimpiady w Rio?

- Chciałbym wziąć udział w paraolimpiadzie w Rio. Muszę ciężko pracować i kształtować się jako zawodnik. Jeśli się nie uda, będę walczył o udział w paraolimpiadzie w Tokio. Nie złożę broni z całą pewnością. To jest prawdziwy sport. To nie jest rekreacja. Niekiedy ludziom się wydaje, że sportowcy niepełnosprawni mniej pracują. Zapewniam, że tak nie jest.

Szukam sponsorów, którzy pomogą mi trenować. Mniej różowa prawda jest bowiem taka, że potrzebuję pomocy finansowej. Sprzęt, odżywki, czas trenera, to wszystko kosztuje. Bywa czasem z tego powodu dość trudno, ale nie żałuję niczego.

Jesteś pewien?

- Może za bardzo skoncentrowałem się na tym, żeby móc żyć bez wsparcia drugiej osoby? Powinienem włożyć więcej pracy w rehabilitację, a nie w usamodzielnianie się. Tyle że wiem, że nie będę już chodził. Nie mam na to szansy. A chcę żyć, uprawiać sport i być jak najlepszy.

Niekiedy ludziom wydaje się, że niepełnosprawni sportowcy mniej pracują. Zapewniam, że tak nie jestNiekiedy ludziom wydaje się, że niepełnosprawni sportowcy mniej pracują. Zapewniam, że tak nie jest Niekiedy ludziom wydaje się, że niepełnosprawni sportowcy mniej pracują. Zapewniam, że tak nie jest Niekiedy ludziom wydaje się, że niepełnosprawni sportowcy mniej pracują. Zapewniam, że tak nie jest

*Rafał Mikołajczyk, student ostatniego roku prawa na uniwersytecie we Wrocławiu. Pochodzi z Długopola Górnego. Sportowiec. Rugbysta i kolarz. Przygotowuje się do paraolimpiady. Szuka sponsorów.

Po maratonie dowiedziałam się, że dojechał na metę jako czwarty. Teraz startuje we Francji. Trzymam za niego kciuki. I mam ogromną nadzieję, że Wy też będziecie. Fajny chłopak, nie sądzicie? Silny.

Więcej o:
Copyright © Agora SA