Dziewczyny kochajcie brodaczy! Golibroda powstaje z martwych

Nie będzie spektakularnych dekapitacji ani płonących bród. Będą za to podprogowe oddziaływania mające przekonać mężczyzn, że prawdziwy dżentelmen nie dość, że lico ma gładko ogolone, to najlepiej brzytwą. Słabeusz i nieudacznik zaś z tego, który po maszynkę sięga. I to nawet tę elektryczną. Takie oto właśnie dobiegają mnie ostatnio wieści z kosmetycznych krain.

Męskie utensylia nie są moim ulubionym tematem. Nie żebym gardziła, raczej nie korzystam z nich zbyt często. Niezbyt często, ale nie mogę jednocześnie przysiąc, że nigdy. Któraż bowiem z kobiet na swoim sumieniu nie ma grzechu najstraszniejszego z możliwych, czyli skorzystania z maszynki do golenia partnera? Która pierwsza rzuci kamieniem? Zanim spadnie na mą głowę głaz, spieszę z wyjaśnieniem, że wkrótce możecie stanąć przed kolejnym wyzwaniem. Miłe Panie, co powiecie na renesans klasycznego golenia brzytwą? Czy któraś odważy się po nią sięgnąć?

W Warszawie wizyty u golibrody inny mają finał. Przynajmniej z tego,co mi wiadomo...W Warszawie wizyty u golibrody inny mają finał. Przynajmniej z tego,co mi wiadomo... W Warszawie wizyty u golibrody inny mają finał. Przynajmniej z tego,co mi wiadomo... W Warszawie wizyty u golibrody inny mają finał. Przynajmniej z tego,co mi wiadomo...

Abstrahując od kwestii odwagi, chcę dodać, że nie jestem renesansem tradycyjnego golenia zasmucona. Golenie brzytwą ma swoje plusy. Nie jest też powrotem do stęchłej starożytności. Nie przeczytałam o tym w pokrytych kurzem, rozsypujących się ze starości annałach. Jeszcze na początku XX wieku golenie brzytwą było praktykowane przez rzesze mężczyzn. I to zarówno samodzielnie przed lustrem, jak i u profesjonalnego balwierza. Owego czasu wizyta u profesjonalnego golibrody była wręcz towarzyskim wydarzeniem. Salon golibrody był miejscem, w którym panowie dzielili się nowinami, wymieniali poglądy na tematy ważkie i zupełnie nie. Śmierć przyszła pierwszy raz w dwudziestoleciu wojennym pod postacią automatycznych maszynek do golenia. Ale to była tylko inwokacja. Próbowała dokończyć dzieła w latach 50. XX wieku, kiedy to rynek zalała fala nierdzewnych maszynek do golenia wielokrotnego użytku. Ale znów nie udało się. Asortyment kosmetyków przeznaczonych do tradycyjnego golenia się zmartwychwstaje. Kupno dobrej brzytwy czy pędzla z borsuczym włosiem (takie wśród znawców uchodzą za najlepsze), choć wymaga kwerendy, także nie jest niemożliwe. Zwłaszcza jeśli obszarem, na którym będą prowadzone poszukiwania będzie internet, a nie pobliska galeria handlowa.

Ale uwaga, brzytwa to tylko wstęp do męskiej przygody. Można a wręcz powinno się do niej nabyć także skórzany pas do ostrzenia brzytew (ewentualnie kamień) i ozdobny futerał na nie. Bo prawdziwy dżentelmen ma brzytew co najmniej kilka. Najwygodniej zresztą mieć ich siedem, po jednej na określony dzień tygodnia. Dlaczego? Przed każdym goleniem powinno się ją naostrzyć, poza tym jak mawiają znawcy - stal musi odetchnąć. Przynajmniej jeden dzień. Brzytwa nie jest tanim przyrządem, godne uwagi zaczynają się od 200 zł. O górnych widełkach nawet nie wspomnę. Wiele zależy od surowca z jakiego wykonana jest rączka, o jakości stali nie wspominając.

Nie uważam też, że ten rytuał musi odbywać się w pojedynkę...Nie uważam też, że ten rytuał musi odbywać się w pojedynkę... Nie uważam też, że ten rytuał musi odbywać się w pojedynkę... Nie uważam też, że ten rytuał musi odbywać się w pojedynkę...

Ziewasz? Jeśli jesteś fanką brodaczy, możesz spokojnie zasnąć, bo zamierzam dalej wychwalać zalety golenia się brzytwą. Nie tylko dlatego, że umiejętność ta wydaje mi się piekielnie seksowna. Zwłaszcza od dnia, kiedy zobaczyłam jak Daniel Craig (jako Bond oczywiście) goli się brzytwą. O tej pani przez zazdrość, nie wspomnę. Może i zapomniana, ale spora sztuka, nieprawdaż? W goleniu brzytwą urzekło mnie także i to (i tutaj otrząsam się z zachwytu nad Danielem) jakie wspaniałe są po nim efekty. Przede wszystkim twarz ogolona brzytwą ma nieporównywalną gładkość. Tak, sprawdziłam. I żadna maszynka nie jest w stanie jej dorównać. Ten argument może zainteresować kobiety kochające mężczyzn z gładką twarzą. Przez wrodzoną łagodność nie będę porównywać efektu golenia brzytwą z trywialną w tym zestawieniu jednorazową maszynką. To tak jakby sanki z hipermarketu porównywać do Mercedesa. Największym zaś rozczarowaniem są - tutaj także powołuję się na wrażenia znanych mężczyzn - są maszynki z kilkoma żyletkami. Ich zdaniem to jedynie udany chwyt marketingowy, bo goleniu służy i tak wyłącznie pierwsza żyletka. Czemu służą kolejne? Robieniu na skórze bolesnych zacięć. Mówiąc wprost jeśli pierwsza żyletka skórę pociągnie, kolejna z pewnością boleśnie ją zatnie.

Tymczasem golenie brzytwą Sam rytuał golenia, choć początkowo trudny, może odprężać. Golenie z włosem i dla bardziej zaawansowanych pod włos to rodzaj mantry. Oczywiście, bazuję tutaj na opowieściach pewnego bliskiego sercu memu dżentelmena, który od czasu do czasu funduje sobie wizytę u jednego z (nielicznych) warszawskich speców od władania brzytwą. Nakładanie pędzlem piany, "rozmiękczanie" skóry, masowanie, zraszanie skóry wysokiej jakości wodą kolońską. Dane było mi spotkać go niedawno po wizycie u specjalisty od golenia brzytwą. Wkrótce po tym otrzymałam obfitą informację o wprowadzanych na rynek produktach kosmetycznych do golenia brzytwą. To nie może być przypadek. Czy przyjmie się to w kraju nad Wisłą? Nie jestem pewna. I trudno mi też jednoznacznie opowiedzieć się komu kibicuję w pojedynku brodaczy z gładkolicymi.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.