Ratunku, puchnę! Nawet bezpieczny kosmetyk może okazać się groźny...

Karnawał zaczął się u mnie z przytupem. Odebrałam telefon i usłyszałam krzyk: dzieje się coś złego, puchnę! I tak oto na własne oczy przekonałam się, że kwas hialuronowy, do stosowania którego zachęcałam, bywa przekornym nicponiem. Powikłania się zdarzają. Zobaczyłam, co pozornie bezpieczne wypełnienie bruzd, potrafi zrobić z twarzą. I nie był to wcale przyjemny widok.

Mocno opuchnięte oczy i szybko powiększające się obrzęki wokół nosa. W tym wszystkim coraz mniej widoczny nosek. Mówiąc wprost przerażony prosiaczek. Tak wyglądała reakcja nadwrażliwości na kwas hialuronowy wstrzyknięty w bruzdę nosowo-wargową. Materiał wypełniający nie dość, że przemieścił się znacznie wyżej niż został podany to wywołał silną opuchliznę. Sam zabieg miał miejsce ponad 4 miesiące temu i nie było wtedy żadnych powikłań. Co robimy? Naturalnie natychmiast jedziemy do gabinetu. Taksówką, niemal przekraczając dopuszczalną na drogach prędkość. Nastroje minorowe. Konie zaprzężone. Na miejscu bierzemy udział w osobliwym dość przedstawieniu pod tytułem: "Przerzucanie odpowiedzialności z lekarza na pacjenta".

Pierwszy raz coś takiego się wydarzyło w mojej karierze. Czy Pani przypadkiem na coś nie chorowała ostatnio? - słyszymy. Tyle miesięcy po wypełnieniu, to bardzo, bardzo dziwne. No, ale w medycynie to już się czasem tak dzieje. W najlepszej rodzinie się zdarza...

Inwokacja nieco zbiła nas z tropu. Także z tego powodu, że taka reakcja na wypełniacz niedopasowany do rodzaju skóry czy zmarszczek, ujawnia się zazwyczaj WŁAŚNIE kilka miesięcy po iniekcji. Po długim czasie, w trakcie którego materiał - choć powinien - nie wchłania się. Wystarczy też, że zostanie podany zbyt płytko lub zbyt głęboko, aby reakcja skóry była bardzo zbliżona. Jeśli zaś pacjentce poda się go zbyt wiele dojdzie do tego samego, tyle że nazwie się to wówczas hiperkorekcją. Wina pacjenta w każdym z tych przypadków jest żadna. Jaka powinna być zatem prawidłowa reakcja lekarza?

Aby zahamować powiększanie się bolesnych obrzęków niezbędne jest szybkie podanie hialuronidazy, enzymu rozpuszczającego kwas hialuronowy. Konieczna jest iniekcja dokładnie w miejscu wcześniejszego ostrzyknięcia, stąd zabiegu tego powinien podjąć się ten sam lekarz, który wcześniej kwas hialuronowy wstrzykiwał. Efekt działania hialuronidazy jest widoczny niemal od razu. Obrzęk się zmniejsza, choć na pełne rozpuszczenie kwasu hialuronowego trzeba czekać około 7 dni. Nie jest to jednak klasyczna historia z happy endem, bo hialuronidaza nie jest substancją obojętną. Rozpuszcza ona także kwas hialuronowy naturalnie obecny w skórze. Niszczy tkankę. Podawać zatem należy ją z bardzo dużą ostrożnością i ogromnym wyczuciem. Uwaga, w renomowanym gabinecie medycyny estetycznej naprawianie "nieoczekiwanych efektów wypełnienia" powinno być bezpłatne. W ramach reklamacji. A gdyby lekarz zapomniał, warto też dopytać na wszelki wypadek o lek na alergię, ponieważ hialuronidaza (enzym zwierzęcego pochodzenia) niekiedy może uczulać.

Niebezpieczne igraszki z kwasem hialuronowym

O tym, że zdarzają się powikłania po podaniu kwasu hialuronowego wiedziałam wcześniej. Biję się w pierś. Nigdy jednak ich nie widziałam na żywo. Aż do tego dnia. I teraz mogę z całą mocą stwierdzić, że wyglądało to mało przyjemnie. Podanie enzymu przez lekarza co prawda nieco poprawiło sytuację, ale i tak nie jest dobrze. Wydaje się wręcz, że jest gorzej niż było przed zabiegiem. Teraz prócz bruzdy wargowo-nosowej widoczne są też krwiaki, ślady po ukłuciach, a i tak pod skórą wyczuwalne są jeszcze resztki wypełniacza. Zabieg z hialuronidazą być może trzeba będzie powtórzyć. Wiem, że pełen efekt będzie widoczny za co najmniej 7 dni, ale jeszcze dziś chcę napisać, że nawet tak pozornie bezpieczna substancja jak kwas hialuronowy może nieźle nabroić. Wystarczy źle dobrana gęstość (małe cząsteczki dedykowane są najczęściej zmarszczkom płytkim, duże głębokim bruzdom), złe wkłucie, a nawet zwykły pech, aby potem mieć na głowie o kilka siwych włosów więcej. Nie potępiam w czambuł wypełniania zmarszczek kwasem hialuronowym, ale uczulam na przestrzeganie kilku naczelnych zasad, aby opisana przeze mnie historia była wyjątkiem. I dotyczy to wszystkich zabiegów. Także wypełniania kwasem okolic oczu, czyli tzw. doliny łez. Bo to właśnie w przypadku decydowania się na "naprawianie" tych wrażliwych okolic dochodzi do największej liczby powikłań.

Jak uniknąć powikłań po wypełnianiu zmarszczek kwasem hialuronowym?

  1. Nigdy nie wybieraj gabinetu medycyny estetycznej, kierując się wyłącznie ceną. To od doświadczenia przyjmującego cię lekarza zależy w dużej mierze ostateczny efekt. O korelacji ceny z jakością nie muszę pisać, wszak to oczywiste. Dopytaj o doświadczenie w wykonaniu podobnych zabiegów. Koniecznie zapytaj o rodzaj zastosowanego wypełniacza i możliwe powikłania. Nie pozwolisz przecież na to, aby lekarz wstrzyknął ci w skórę coś niewiadomego pochodzenia, prawda?
  2. Umiarkowane zaufanie jest jak najbardziej wskazane. Dlatego przed zabiegiem sama poznaj rodzaje wypełniaczy. Ich zalety i potencjalne wady. Masz spory wybór. I stron, które podają informacje o wypełniaczach i samych wypełniaczy. Dobra klinika medycyny estetycznej powinna mieć co najmniej kilka rodzajów kwasu. Przy czym każdy typ na ma swoje podgrupy. Każdy nadaje się do innego typu zmarszczek. Przykładowo dość popularny wypełniacz Juvena ma cztery podgrupy, Restylane również, a to jeszcze nie koniec. Dlatego tym bardziej powinnaś uważnie wybrać gabinet i dopytać lekarza, dlaczego wybrany przez niego wypełniacz, jego zdaniem jest dla ciebie najlepszy.
  3. Dobrze się zastanów, czy potrzebujesz takiego zabiegu. Natalia pięknie napisała o tym, że wystarczy chcieć mniej , aby być szczęśliwym. I może to jest najwłaściwszy trop. Ten finalny morał wziął się stąd, że niekiedy w pędzie za młodością tracimy rozsądek, a ja straciłam szansę na udział w pewnym, podobno bardzo udanym balu karnawałowym.

PS. W komentarzach zdam relację z dalszego przebiegu "ratowania" twarzy.

Więcej o:
Copyright © Agora SA