Mój sposób na kompleksy. Rzecz o żenujących zdjęciach z przeszłości

Z uwagą przeczytałam list naszej czytelniczki o tym, jak niszczące potrafią być kompleksy. Oto mój sposób. NA MNIE DZIAŁA. Co robię, gdy siada mi samoocena? Oglądam swoje zdjęcia z przeszłości. I choć powoli zbliżam się do 40., to za każdym razem, gdy widzę siebie na fotografiach sprzed lat, stwierdzam, że może młodsza nie będę, za to ładniej wyglądać mogę z łatwością.

Przyjaciółki w ParyżuPrzyjaciółki w Paryżu Przyjaciółki w Paryżu Moim ulubionym zestawem zdjęć są fotografie z babskiego wypadu do Paryża. Było świetnie, bo byłam z ukochaną przyjaciółką. Był śmiech, głupie zachowania, zabawne nieporozumienia z językiem francuskim i z pieczywem. Spleśniałym pieczywem, które kupiłam ja (niedowidzę, niech to będzie moim wytłumaczeniem), za to zjadła je w większości moja przyjaciółka (tak, mnie to wciąż śmieszy, ją mniej).

Oczywiście zobaczyłam mnóstwo zabytków, kupiłam krem i perfumy w dobrej cenie itepe. Ale gdy te zdjęcia, sprzed ponad 5 lat, oglądam dziś, to uśmiecham się nie tylko wspominając, że Dorota jadła z apetytem (na początku) spleśniały chleb. Dzięki tym fotografiom widzę wyraźnie, że czas naprawdę (przynajmniej na razie) działa na naszą korzyść. Któż bowiem widnieje na tych zdjęciach?

Dorota nosiła wtedy na sobie taką ozdobną kapę z wersalki, którą nazywała z amerykańska "pończo". W apetycznym zgniłozielonym kolorze. Do tego bezkształtne spodnie i buty wyglądające na ortopedyczne. Na ramieniu miała fantazyjnie przewieszony łup pedofila, czyli żółty plecaczek, który wyglądał jakby był ukradziony przedszkolakowi. No, ale mówiła, że on jest taki słit. Nie było mnie wtedy stać na wyjaśnienie jej, że jest inaczej, bo Dorota znała Paryż lepiej ode mnie.

Żółte kozaki do wszystkiego. Cóż za szyk! Not.Żółte kozaki do wszystkiego. Cóż za szyk! Not. Żółte kozaki do wszystkiego. Cóż za szyk! Not. Żółte kozaki do wszystkiego. Cóż za szyk! Not.

Ja nie byłam lepsza. Niestety. Włosy spinałam sobie wtedy spineczką - grzebyczkiem. Skręcałam włosy w koka tzw. banana. Nie wiem dlaczego uważałam, że wyglądam wtedy ekstra. Dorota też nie mówiła mi prawdy. Może domyślała się, że łgałam w kwestii plecaczka?

Do tego nosiłam golfy, co przy mojej okrągłej buzi jest strzałem nawet nie w kolano, ale już prosto w krocze. Dół był jeszcze lepszy. Z tamtego wyjazdu najlepiej pamiętam dżinsy z kieszeniami, na których był wyhaftowany ozdobny wzór oraz szarą sukienkę bez wyrazu. Co robiłam, żeby sukni nadać seksapilu? Wkładałam do niej ŻÓŁTE wysokie zamszowe kozaki. Torebkę miałam lakierowaną i zieloną. Zwizualizuj sobie, pod warunkiem, że nie jesteś objedzona.

Kok banan nie wytrzymał obciachu i się rozpadłKok banan nie wytrzymał obciachu i się rozpadł Kok banan nie wytrzymał obciachu i się rozpadł Kok banan nie wytrzymał obciachu i się rozpadł

Nie ja jedna mam takie zdjęcia z przeszłości. Warto do nich wracać. Dzięki nim możesz zauważyć, że się rozwijasz. Pewnie mam więcej zmarszczek niż 5 lat temu. Pewnie inne zmiany na minus znalazłabym też. Mimo to wyglądam lepiej. Kompleksy? Pewnie, że czasem się odzywają, ale wtedy otwieram folder "Z Doris w Paryżu" i oddycham z ulgą. Jest coraz lepiej.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.