"Wychowywanie dzieci to odpowiedzialna i fizyczna praca. Trudniejsza niż planowanie budżetu w Excelu" [LIST]

Są listy, które rozpętują burzę. Oto polemika z listem sugerującym, że kobiety ciążą maskują własną, życiową bierność. I nie jest to bynajmniej list ostatni.

Autorka listu "Kobiety, dlaczego wolicie zajść w ciążę zamiast się rozwijać zawodowo" dziwi się mało ambitnym koleżankom, które wolą "rozmawiać o kupkach niż dopinać budżet" , pracę zawodową chętnie zamieniłyby na zajmowanie się domem i rodzenie dzieci, gdyby tylko ich mąż odpowiednio zarabiał, nie chcą rozwijać się zawodowo, za to podpięłyby się do kasy małżonka. To podsumowanie w pigułce, choć właściwie każde zdanie ze wspomnianego listu woła o komentarz. Bo takich bzdur nie czytałam już dawno.

Spróbujcie powiedzieć coś o wypoczynku przy matce, która nie śpi od kilku dni.

"Rodzenie dzieci to ostatnio sposób na życie dla moich koleżanek. I dla tych młodych, które trochę popracowały i już się zmęczyły i dla tych starszych, które czują, że czas na zmiany, bo w obecnej pracy zawitała stagnacja i wypadałoby powalczyć o awans lub zmienić firmę. A to trudne i stresujące" . Ciekawa jestem, czy autorka miałaby odwagę wygłosić to zdanie w obecności matki, która nie spała od kilku dni, o chwili na prysznic może tylko pomarzyć, nie mówiąc już o zwykłym ludzkim podrapaniu się w nos, bo ręce ma przecież zajęte kupkami, zupkami i milionem innych rzeczy, które przy dziecku trzeba zrobić.

Bo, droga "G." zajmowanie się domem, rodzenie i wychowywanie dzieci to jedna z trudniejszych prac jakie można sobie wyobrazić. O czym byś wiedziała, gdybyś tylko w ramach eksperymentu spędziła chociaż jeden dzień u dowolnej "dzieciatej" koleżanki. Bo rzeczywistość różni się od kolorowych okładek modnych pism "parentingowych" i niebyt mądrych programów telewizyjnych, w których o doświadczeniach macierzyństwa rozmawiają panie z nienaganną fryzurą i starannie wypielęgnowanymi paznokciami.

Na macierzyńskim leży się i pachnie? Co za bzdura!

Posiadanie dzieci to ciężka, fizyczna robota. Krew, pot i niejednokrotnie łzy. Brak snu, całkowite podporządkowanie się potrzebom małego człowieka, planowanie i pilnowanie większej ilości spraw niż tabelki w Excelu. I nieporównywalnie większa odpowiedzialność. Praca 24 h, a nie od 8.00 do 16.00. Bez urlopu, przerw na kawę i poranną prasówkę. Więc kto tu ma czas leżeć i pachnieć?

"Zawodowy rozwój wymaga wysiłku, uczenia się, zdobywania doświadczenia, co często wiąże się z pokonywaniem samej siebie i wymaga dyscypliny oraz samozaparcia " - czytamy. Macierzyństwo także. Tylko że do potęgi.

Jeśli jeszcze ktoś ma wątpliwości co do skrajnego antyfeminizmu autorki, to proszę bardzo: "Koleżanki odpowiadają, że siedzą w pracy wyłącznie dla pieniędzy. Bo kredyt na dom, na samochód, bo partner sam nie zarobi na życie. Gdyby zarabiał wystarczająco dobrze, nie miałyby żadnych oporów, aby "podpiąć" się pod te pieniądze. Bez skrupułów pobierałyby ze wspólnego konta nie tylko na życie, ale i na swoje ciuchy, kosmetyki a nawet na prezent dla tegoż męża na rocznicę ślubu. A że to wszystko za zarobione przez niego pieniądze?. Cóż, przemilczałoby się ten niewygodny temat lub wysunęło argument że "ja zajmuję się domem, gotuję, piorę itp., a to też praca" .

Płace kobiet i perspektywy awansu dalekie są od "męskiego" poziomu.

Po pierwsze, sytuację w której gorzej zarabiająca kobieta nie ma prawa korzystać z pieniędzy partnera w innym celu niż "życie" nazywamy przemocą ekonomiczną. Problem istnieje od lat i jest rzeczywisty. W odróżnieniu od kalki rodem ze wspomnianych kolorowych pisemek. I głosząc hasła samorozwoju autorka całkowicie kompromituje postulat ekonomicznej równości. Zapomina również, że płace kobiet i perspektywy awansu dalekie są od "męskiego" poziomu, co jasno tłumaczy niską motywację do walki o "karierę".

I żeby było jasne. Nie zamierzam licytować się, który styl życia jest lepszy - z dziećmi czy bez, na utrzymaniu męża czy nie. Póki jest to dobrowolny wybór, a nie konieczność, to proszę bardzo wybierać jak się komu podoba. I nikomu nic do tego.

Ewelina

Zobacz wideo

[Od Redakcji: Autorom nadesłanych do redakcji i opublikowanych przez nas listów rewanżujemy się drobnym upominkiem. Tym razem jest to książka "Psy gończe" Jorna Liera Horsta . Życzymy miłej lektury.]

Foch poleca!Foch poleca! Foch poleca! Foch poleca!

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.