"Dziewczyny, tylko szczerze, jak duży musi być penis?" [LIST]

"Gościnne rozterki przedstawiciela podgatunku" - tak swój list do redakcji zatytułował nasz Czytelnik. Właściciel "niewielkiego pistoleciku" zadaje pytanie bardzo intymne i liczy na szczere odpowiedzi. Dziewczyny, do działa, tfu, do dzieła!

1. Z nawet pobieżnej analizy forów internetowych wynika, że istnieje duża rozbieżność pomiędzy opiniami seksuologów - bagatelizujących znaczenie rozmiaru penisa dla satysfakcji z życia seksualnego, a - ujawnianymi (min. na Fochu) - opiniami kobiet (zarówno autorek pisujących na Focha, jak i pań komentujących pod artykułami), dowodzących (czasami wprost, czasami między wierszami), czegoś wręcz odwrotnego. Jestem bliski daniu wiary temu, że seksuolodzy, działając w myśl zasady "primum non nocere" trochę przypudrowują rzeczywistość. Skłaniam się do przyznania racji paniom uważającym na podstawie własnych doświadczeń, że centymetry mają decydujące znaczenie.

Chciałbym, aby moja wybranka jak najczęściej sięgnęła Himalajów spełnienia.

Moja rakieta mierzy w stanie wzwodu 13 cm, przy obwodzie równym 12 cm. (No cóż..., przyznaję: Saturn V to to nie jest. Wiedząc - a jestem w tej materii dobrze oczytany i pilnie nadstawiam ucha - jaką wagę dla związku ma udane życie erotyczne obojga partnerów, bardzo zależy mi na tym, żeby dostarczać mojej przyszłej wybrance maksimum przyjemności. Chciałbym, aby jak najczęściej, w chwilę po tym, gdy pomyśli, że już sięgnęła Himalajów spełnienia, "odlatywała" (oczywiście najlepiej za sprawą mojej rakiety) jeszcze dalej w kosmos (krzycząc przy tym z rozkoszy) - jednym słowem, chciałbym Ją w PEŁNI zaspokajać. Co mogłybyście mi doradzić?

2. Jestem w rozterce. Zastanawiam się czy w ogóle powinienem wchodzić w relacje intymne - czy nie byłoby to z mojej strony nieuczciwością wobec przyszłej partnerki? Nieuczciwością, bo z jednej strony chciałbym dla niej (także w łóżku) jak najlepiej, a z drugiej, z góry wiem (na podstawie zaczerpniętej z internetów wiedzy), że nie będę w stanie sięgnąć wystarczająco głęboko aby uczynić zadość jej erotycznym potrzebom. Co wy na to?

Być może więc, najuczciwiej byłoby, gdybym, rozwiewając już na samym początku znajomości wszelkie istotne niedopowiedzenia, informował potencjalne partnerki o rozmiarach swojego przyrodzenia. Mógłbym to robić ustnie albo, na przykład, w sposób bardziej dyskretny - przy pomocy małej, przymocowanej do ubrania, nie rzucającej się zbytnio w oczy plakietki, o treści: "13x12". W sumie, podobną plakietkę - ale z oznaczeniem akceptowalnej/preferowanej długość członka mogłyby też nosić poszukujące partnera przedstawicielki płci pięknej - tym sposobem uniknęłyby ryzyka inwestowania swego czasu w skazane na niepowodzenie relacje z mężczyznami obdarzonymi nieodpowiednimi - zbyt dużymi albo zbyt małymi - rozmiarami. Może to jest jakiś pomysł. Co o tym sądzicie?

Istnieją hordy facetów szalejących za wielkimi zadami i miłośnicy "chłopięcych" dupeczek.

3. A może jednak zbyt mocno się przejmuję: w końcu także wśród kobiet jest wiele pań mających zupełnie niepotrzebne kompleksy - że są zbyt puszyste albo zbyt szczupłe; że są zbyt niskie albo zbyt wysokie; że mają zbyt duże cycki albo zbyt małe; że mają pupy zbyt szerokie albo zbyt wąskie, itd., itd.

Istnieją przecież całe hordy facetów szalejących za tyłkami obfitymi jak u Wenus z Willendorfu - miłośników kobiet o proporcjach przypominających dojrzałe gruszki z babcinego sadu; są również masy takich, którzy daliby się pokroić za możliwość wpakowania wacka w ociekającą sokiem, wąziutką, "chłopięcą" dupeczkę; są armie gości uwielbiających obracać w dłoniach malutkie, filigranowe kobietki; oraz masy takich, którzy uważają, że kochanego ciałka nigdy za dużo - ci, śliniąc się, marzą by co noc rżnęła ich, dorodna i wielka jak góra, drwala z Norwegii córa. Są wreszcie liczni fani sportów piłkarskich, koneserzy zasypiania z głową pomiędzy parą cyców o wielkości piłki ręcznej albo nawet futbolówki. Przeciwwagę dla nich stanowią rzesze "radiowców" - zagorzałych zwolenników malusieńkich jak rodzyneczki, słodziutkich cycuszków, którzy pilnie nasłuchując płynącej z pomiędzy warg melodii, kochają muśnięciami opuszek palców "dostrajać" - delikatnie trzymane pomiędzy kciukiem, a wskazującym - rozkosznie wyprężone "gałeczki" sutków...

Może więc drogie Panie (proszę, wypowiedzcie się), na zasadzie analogii, kompleksy podgatunku "13x12" również są wydymane (sorki, tzn. wydumane!), i całkiem spora część was nie miałaby nic przeciwko spędzaniu upojnych chwil z posiadaczami takich jak mój, niedużych pistolecików?

U progu życia erotycznego, bardzo proszę Lindę oraz Delfinę (z racji tego, że są fochowymi ekspertkami od seksu) oraz wszystkie inne Panie (jeśli będzie im dane przeczytać niniejszy tekst) o (KONIECZNIE) szczery komentarz dotyczący moich wszystkich rozterek. Pozdrawiam Was wszystkie.

Wasz Mr. 13x12

[Od Redakcji: Autorom nadesłanych do redakcji i opublikowanych przez nas listów rewanżujemy się drobnym upominkiem. Tym razem będzie to odpowiedź naszych specjalistek od kwestii intymnych Dellfiny Dellert oraz Lindy Lovelace. Drogi Czytelniku Foch spieszy z pomocą!]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.