"Pokaż mi ile zarabiasz, a powiem ci, ile jesteś wart" [LIST[

Nic nie jest lepszym tematem do dyskusji niż pieniądze. Bardziej zapalne są jedynie religia i polityka. To zaczynamy: czy wysokość zarobków jest najlepszą wykładnią jakości człowieka?

Z przykrością przeczytałam komentarze pod felietonem Olaszki pt. "Moje finanse są jak domek z kart. Pozdrowienia z krainy prekariatu", Olaszka napisała o tym, że mimo ogromnych starań ledwo utrzymuje się finansowo na powierzchni i nie ma żadnych widoków na stabilizację. Czyli o czymś, co jest codziennością milionów Polaków i miliardów ludzi na świecie. "Ja i mój kolega dobrze zarabiamy, więc to tylko twoja wina, że zarabiasz mało", "Ja nie jestem prekariuszem, więc nie istnieje żaden prekariat", "Tak jest, bo tak musi być" - oto krótkie streszczenie większości komentarzy. Nie znam Olaszki i nie wiem czy popełniła błąd gdzieś na ścieżce swojej kariery zawodowej. Nie wiem, czy jest dobra w tym co robi. Znam natomiast wiele osób, które zawsze dużo się uczyły, ciężko pracowały, są inteligentne, ale nie mają dziś z tego nic poza niepewną pracą za marne grosze.

Czy profesor uniwersytetu jest istotnie mniej wart od kierownika działu sprzedaży korporacji, ponieważ zarabia mniej?

Komentujący oskarżają autorkę o to, że widocznie jest zbyt głupia, zbyt niezaradna, zbyt kiepska w tym co robi i dlatego nie zasługuje na jakąkolwiek stabilność finansową. Skąd wnioski, że jest kiepska? Ano stąd, że komentujący wychodzą z błędnego założenia, że każdy zarabia tyle ile jest wart. Czy profesor uniwersytetu jest istotnie mniej wart od kierownika działu sprzedaży wielkiej korporacji, ponieważ zarabia mniej? Czy szwaczki z Bangladeszu warte są kilkadziesiąt dolarów miesięcznie za pracę ponad siły po kilkanaście godzin dziennie? Czy są zbyt głupie i zbyt mało zaradne? Tego nie wiemy. Jedyne co wiemy, to że urodziły się w złym miejscu i czasie i nie dano im szansy na lepsze życie.

Wszyscy dający sobie prawo do osądzania Olaszki i innych ludzi, którzy nie odnieśli sukcesu finansowego, powinni zainteresować się globalną ekonomią i polityką.

Nie będę zaharowanych ludzi namawiać do tego, aby przebrnęli przez dzieło "Kapitał w XXI wieku" , które napisał Thomas Piketty - książka ta ma 800 stron. Jednak uważam, że wszyscy dający sobie prawo do osądzania Olaszki i innych ludzi, którzy nie odnieśli sukcesu finansowego, powinni zainteresować się globalną ekonomią i polityką. Gdyby uświadomili sobie, że kapitalizm w obecnej formie zmierza do samozniszczenia, może zastanowiliby się nad tym, czy mogą czuć się bezpiecznie.

Komentujący natarczywie radzą Olaszce, aby natychmiast zmieniła zawód i została programistką. Według nich wystarczy kilka miesięcy solidnej nauki i już można zarabiać niezłe pieniądze. Czyżby? Wobec tego próg wejścia do zawodu jest bardzo niski i za kilkanaście lat co drugi młody człowiek może być programistą. Co wtedy? Czy wówczas programiści również będą dobrze zarabiać? Tak samo było z prawnikami, z tą różnicą, że do wykonywania zawodu np. adwokata potrzeba wielu lat formalnej edukacji. Kiedyś było ich niewielu, więc zarabiali nieźle. Dziś np. w Paryżu są dziesiątki tysięcy adwokatów, więc wielu z nich musiało zrezygnować z wykonywania zawodu po latach ciężkiej nauki. Nie było bowiem zapotrzebowania na ich usługi, a najwięcej klientów mieli i tak adwokaci - dzieci znanych adwokatów. Przypadek? Nie sądzę. Ten sam proces ma właśnie miejsce w Polsce.

Co stanie się, gdy większość korporacji zapewniających tak wspaniałe miejsca pracy wyniesie swoje centra do kraju z jeszcze tańszą siłą roboczą?

A co jeśli Olaszka stwierdzi, że nie cierpi programowania i nie ma za grosz talentu? Wtedy według komentujących powinna poszukać pracy w korporacji, bo to żadna sztuka ją otrzymać. Ok, powiedzmy, że Olaszka dostanie pracę w charakterze Wklepywacza Danych do Systemu. Ale co stanie się, gdy większość korporacji zapewniających tak wspaniałe miejsca pracy wyniesie swoje centra do kraju z jeszcze tańszą siłą roboczą? Bezrobocie urośnie do niebotycznych rozmiarów, a ludzie nie będą mieli pieniędzy na założenie własnych biznesów, ponieważ zarabiali właściwie tylko tyle, żeby utrzymać rodzinę i spłacić raty kredytu. W biednym społeczeństwie nie będzie zresztą popytu na produkty i usługi małych firm. Wszystko bowiem, co ludzie będą mogli kupić za swoje mizerne pensje, zapewni im już kilka sieci supermarketów.

To już się dzieje. Pewna międzynarodowa korporacja przenosi właśnie swoje centra z Polski do Indii. Olaszka po dziesięciu latach wykonywania ogłupiającej pracy miałaby wyjałowiony umysł i duże trudności, żeby ponownie zostać w czymś specjalistką.Może w takim razie niech pójdzie pracować w sklepie? Ale po co? Zarobi dokładnie tyle, żeby jakoś przeżyć, a frustracja zniszczy jej psychikę. O stabilizacji też nie ma mowy.

W naszym społeczeństwie dzieje się coś bardzo złego. Zanikła solidarność, a ludzi obchodzi wyłącznie czubek własnego nosa.

Co jest zatem lekarstwem na sytuację Olaszki? Myślę, że przyzwoitość ludzka i solidarność społeczna, ale te musiałaby się pojawić u wszystkich, włączając menedżerów i akcjonariuszy korporacji. Czy to kiedyś nastąpi? Dziś tego nie wiem. Na razie nic na to nie wskazuje, co gorsza, mało kto widzi potrzebę takiej zmiany. Skąd tyle pogardy dla Olaszki w komentarzach?Czy takie komentarze piszą szczęśliwi, spełnieni ludzie? Czy może osoby , które porzuciły nadzieję na wykonywanie pracy swoich marzeń, ale tkwią w korpo i czują się lepsi od Olaszki, bo oni mają na raty kredytu a ona nie? Sami sobie odpowiedzcie. W naszym społeczeństwie dzieje się coś bardzo złego. Zanikła solidarność, a ludzi obchodzi wyłącznie czubek własnego nosa, ewentualnie własne dzieci, bo nasze dzieci to przedłużenie ego. Do tego wydaje się, że samodzielne myślenie i ludzkie odruchy u wielu ludzi zastąpiła "jedyna słuszna" ideologia czyli: "Pokaż mi ile zarabiasz, a powiem ci, ile jesteś wart".

Wielu przedstawicieli klasy średniej gardzi klasą ubogich. Nie rozumieją, że ich los jest zagrożony i to nie przez biednych , ale przez rządy na całym świecie, które nie robią nic, żeby zatrzymać wyzysk i okropną niesprawiedliwość. Czują się bezpieczni i zadowoleni z siebie, nie rozumiejąc, że wszyscy razem tkwimy w tym systemie po uszy.

Nadal uważasz, że osoba sprzątająca nocą biurowiec Twojej korporacji za osiemset złotych miesięcznie na umowie zlecenie dostaje to, na co zasługuje?

Uważam, że niezgoda na wyzysk i niesprawiedliwość czyni mnie Człowiekiem. Poza tym wystarczy trochę wyobraźni. Jutro ja mogę być na bruku bez grosza przy duszy, chociaż dzisiaj moja sytuacja jest dobra i stać mnie na mieszkanie za gotówkę. Dziś należę do wyższej klasy średniej, ale jutro mogę dołączyć do rzesz ubogich. Wielu współczesnych badaczy uważa, że postępujący brak solidarności i wzrost rozwarstwienia społecznego doprowadzi ludzkość do samozagłady albo co najmniej kolejnej krwawej rewolucji, po której nic już nie będzie takie jak wcześniej. Pomyśl o tym, jeśli nadal uważasz, że osoba sprzątająca nocą biurowiec twojej korporacji za osiemset złotych miesięcznie na umowie zlecenie dostaje to, na co zasługuje. Być może to ona kiedyś zagłosuje na jakąś partię, która powiesi na latarniach twoich szefów.

Świat jest dość skomplikowany, a historia wcale się nie skończyła. Receptą na problemy współczesnego świata nie jest wykształcenie wszystkich ludzi na programistów.

Realistka

[Od Redakcji: Autorom nadesłanych do redakcji i opublikowanych przez nas listów rewanżujemy się drobnym upominkiem. Tym razem jest to książka "Kobieta dość doskonała" Sylwii Kubryńskiej. Życzymy miłej lektury.]

Foch poleca!Foch poleca! Foch poleca! Foch poleca!

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.