"Dzieci z ADHD są stygmatyzowane od samego początku!" List babci w obronie wnuka

Inteligentny chłopiec, ale z lekkim ADHD może sprawiać nauczycielom kłopoty. Czy jednak zasługuje na to, aby traktować go inaczej, a właściwie gorzej, niż resztę klasy? Napisała do nas jego babcia. Poznajcie jej punkt widzenia.

Mój 6-letni wnuczek jest inteligentny ponad przeciętność, czyta i pisze od czwartego roku życia. Interesuje się wieloma zagadnieniami i ma niesamowitą pamięć. Dlatego córka zdecydowała, że pójdzie do szkoły w tym wieku. Miała możliwość odroczenia, ale wnuczek bardzo chciał iść do szkoły, poza tym wygląda fizycznie na 7-latka i w przedszkolu już się nudził.

Wnuczek przez to, że szukał kolegów (trochę nieumiejętnie) został odseparowany i siedzi sam w ławce.

Z powodu lekkiego ADHD nie jest potulnym, cichym, mało uciążliwym i wygodnym dla wychowawczyni dzieckiem. Trzeba się trochę "umęczyć", żeby go zaakceptować, poświęcić mu trochę więcej uwagi, znieść cierpliwie jego pytania i relacje z własnych spostrzeżeń. Jest ruchliwy i trochę niepokorny. 6 lat skończy dopiero w październiku i kilka dni wcześniej przed rozpoczęciem roku biegał, szalał podczas wakacyjnych zabaw jak każdy maluch w tym wieku. Trudno mu teraz skupić się na regulaminowych wymaganiach szkoły. A ponieważ jest trochę zaczepny (raczej bezwiednie) i nieumiejętnie szuka kolegów, już został posadzony sam w ławce.

Trudno mu dopasować się do innych chłopców, bardziej cwanych. Takich, którzy potrafią swoje wybryki ukryć.

Zgadzam się z opinią wychowawczyni, że różki pokazuje i czasem kogoś szturchnie, popchnie, ale to nie typ łobuza. Jest bardzo wrażliwy, naiwny, jego bogaty świat wyobraźni sprawia, że trudno mu się dopasować do większości chłopców - cwanych, sprytnych, wychowanych na boisku, czy na trzepaku, którzy potrafią również zaczepiać i uderzyć, ale tak, żeby nikt nie widział, a kiedy trzeba z grzecznym uśmiechem siedzą bez ruchu, co wprawia w zachwyt nauczyciela.

On jest inny. I tu moja konkluzja - jego "stygmatyzacja" zaczęła się już od początku. Jest izolowany, stoi w kącie, jest głośno słownie karany, siedzi w ławce sam i kiedy go odbieram ze szkoły często ma łzy w oczach. Niechętnie albo wcale nie mówi o tym, co było w szkole. Rozumiem, że takie dziecko sprawia kłopoty i pani nie może poświęcać uwagi tylko jemu, bo w klasie jest 26 dzieci. Jednak rodzic oddaje to małe dziecko pod opiekę szkoły i liczy na współpracę w jego wychowaniu. Nauczyciel powinien być wszechstronnie wykształcony, aby rozumieć również i takie dzieci, którym trudniej się przystosować, które odbiegają od schematu. Bardzo ważne jest, aby dziecko od pierwszych dni polubiło szkołę, klasę, naukę. Aby czuło się tam dobrze, bezpiecznie i szczęśliwie, a jeśli jest trochę niepokorne, nie powinno być naznaczone jako czarna owca, bo dzieci są okrutne i często bezwzględne. Wiele z nich wynosi z domu tendencję do wyśmiewania, dokuczania, przezywania.

Rolą nauczyciela jest poświęcić takiemu dziecku więcej uwagi. On jej bardzo potrzebuje.

Ten maluch, widząc i czując, że jest odrzucany i lekceważony, mimo własnej szczerej i szlachetnej natury, staje się coraz bardziej niegrzeczny, ze złości, z bezradności, z poczucia ciągłych porażek. Jeśli jest jedynakiem, który z braku rodzeństwa w domu nie potrafi walczyć o swoje, nabiera wrogości do całej szkoły, o której tak marzył. Rolą nauczyciela jest zauważenie takiego dziecka, większa pomoc w jego integracji z klasą, troszkę większa wyrozumiałość i po prostu odrobina czułego zainteresowania dlaczego jest smutny, czasem zły i nieporadny.

Każdy nauczyciel jest zadowolony, gdy ma idealną klasę, miłe dziewczynki, które chętnie rysują, miłych chłopców, którzy po kumplowsku chodzą za szyję z przyjaciółmi, ogólnie ciche, bezkonfliktowe dzieci. Ale co z takimi wrażliwcami, jak mój wnuczek , gdzie ich miejsce, jak mają budować swój moralny kręgosłup, jak uczyć się żyć wśród tych, którzy odrzucają go na wstępie, dla których będzie kulą u nogi albo przymusowym outsiderem.

Dlaczego w szkole nie pielęgnuje się indywidualności? Rodzice naprawdę potrzebują wsparcia nauczycieli.

Ostatnio tak dużo jest objawów depresji wśród dzieci i młodzieży. Może warto się zastanowić, czy nie biorą się już od wczesnego dzieciństwa? Czy szkoła i jej sztywne formuły, ilość dzieci w klasie, liczba klas pierwszych w motłochu ogromnej szkoły, nie są jednym z powodów samotności małego dziecka, które ginie w nieprzyjaznym świecie jako jednostka. Jeśli nie umie być jednym z wielu, a nikt nie pielęgnuje jego indywidualności, zdolności a każe mu się jedynie przystosować, czy takie dziecko będzie budowało silną psychikę? Na pewno nie.

Rola rodziców, dziadków w wychowaniu dziecka jest oczywiście podstawowa, ale czy szkoła nie powinna się w nie włączyć, pomagać i wspierać rodzinę?

ZMARTWIONA BABCIA

[Od Redakcji: Autorom nadesłanych do redakcji i opublikowanych przez nas listów rewanżujemy się drobnym upominkiem. Tym razem jest to 30-dniowym kodem do Kinoplex.pl. Życzymy udanego oglądania.]

Foch poleca!

***

Dostałyśmy informację z redakcji "Tylko Zdrowie" , że już w najbliższą środę w numerze będzie dużo przydatnych informacji o ADHD : o tym, na co zwracać uwagę, jak można pomóc, kto powinien brać leki. ("Tylko Zdrowie" do kupienia z Gazetą Wyborczą).

ADHD. Wychowywać czy leczyć? Dziecko z ADHD postrzegane jest powszechnie jako biegające i rozkrzyczane, agresywne, skłócone z całą szkołą. Stwarza same problemy. Wiele z tego to mity, a mimo to co najmniej 10 proc. dzieci z ADHD nie kontynuuje nauki w szkole średniej!

Więcej o:
Copyright © Agora SA