"Wujek rozbudził mnie seksualnie. Nauczył, że może boleć". List kobiety molestowanej w dzieciństwie

"Będziesz grzeczną dziewczynką, dziś tylko jeden paluszek". To zdanie wyryło się w jej pamięci. Nie wszystkie wspomnienia udało się jej wyprzeć. Czy kobieta, która była molestowana seksualnie w dzieciństwie, ma szansę na normalne życie?

Kiedy byłam małą dziewczynką uwielbiałam odwiedziny wujka, dobrego przyjaciela rodziny. Był zupełnie odmienny od mamy i taty, chłodnych i zdystansowanych emocjonalnie intelektualistów. Nieumiejących okazywać uczuć, rzadko przytulających czy mówiących ciepłe słowa. Wujaszek był typem rubasznego i wesołego grubaska, nosił mnie na rękach, przytulał, całował, dotykał. Kilkuletnie dzieci pragną czułości, dotyku i zainteresowania ze strony dorosłych. Nie wiedzą, że ten dotyk może kogoś podniecać. Wujek okazywał mi miłość na swój własny sposób, powoli zaspokajając ze mną coraz więcej własnych potrzeb. Nie był agresywny, nie stosował przemocy, a ja myślałam, że tak właśnie dorośli okazują dzieciom miłość. Oni na wszystko znajdą dobre wytłumaczenie, a co o życiu i seksie wie kilkuletnia dziewczynka?

Seks tak wcześnie rozpoczęty mnie nie obrzydził. Stał się narzędziem.

Miałam to szczęście w nieszczęściu, że wujaszek rozbudził mnie seksualnie, ale te kontakty kojarzyły mi się z czymś przyjemnym. Zostałam nauczona, że to może boleć, że ja nie muszę chcieć - ważne, ze ktoś mnie pragnie i wtedy okazuje mi czułość i zainteresowanie. Wtedy właśnie zostałam zaprogramowana na bycie w życiu przedmiotem, na zgodę na bycie traktowaną przedmiotowo. A dlaczego miałam szczęście? Bo mi seks nie obrzydł, nie znienawidziłam mężczyzn, ja seks pokochałam aż do bólu. To on stał się przepustką do bycia zauważaną.

Nie pamiętam wszystkiego z tamtego okresu, bardziej emocje niż obrazy. Czy wy dużo pamiętacie z okresu przedszkolnego? Wszystko, co najgorsze, przychodzi do mnie w snach. Strach, niemoc i ta scena, kiedy wujek próbuje wyciągać swojego małego peniska spod ogromnego brzucha . I kłujące wąsy. I kiedy mówi "będziesz grzeczną dziewczynką, dzisiaj tylko jeden paluszek" . Nie wiem dlaczego, po kilku latach nagle przestał nas odwiedzać.

Do szpitala psychiatrycznego trafiłam nie jako pacjentka, ale lekarz.

W dorosłych życiu zawsze uważałam, że miałam szczęśliwe dzieciństwo - byłam wesołym, towarzyskim dzieckiem, ze świetnymi wynikami w nauce. Wyparłam wszystko z pamięci. Jedynie w nocy podświadomość dawała o sobie znać w koszmarach, problemach ze snem i myślach o śmierci. Wiele lat później trafiłam na oddział dziecięcy szpitala psychiatrycznego, już po drugiej strony barykady. W ilu oczach ja wtedy widziałam siebie. Ten ból, smutek, rozczarowanie życiem, kiedy jeszcze powinno być beztroskie. A może przede wszystkim świadomość, że z bycia przedmiotem nikt ich nigdy nie wyleczy, zmusiła mnie do wycofania się z praktyki.

Bardzo szybko dojrzałam fizycznie i psychicznie, wcześniej od innych rozpoczęłam życie seksualne (to drugie, właściwe). Byłam emocjonalnym kołkiem, nie umiałam okazywać uczuć, przytulenie wprawiało mnie w zażenowanie. Ale nie seks. Nie wiedziałam, dlaczego ciągle jestem pobudzona, dlaczego tak łatwo mi to przychodzi, i dlaczego w wieku kilkunastu lat podobają mi się dużo starsi mężczyźni. A ja im.

Zawsze - prędzej czy później - stawałam się obiektem seksualnym dla mężczyzn.

W książce pewnego psychoterapeuty przeczytałam, że mężczyźni są w stanie wyczuć taki stan ciągłego pobudzenia u kobiety. Dlatego w jakiś sposób, podświadomie, wybierają je do ponownego wykorzystania, do łatwego seksu, wiedząc, że z nimi jest to możliwe. Wybierają te najbardziej niedowartościowane. Nie wiem na ile ta teoria jest prawdziwa, ale w moim życiu tak właśnie było. Mimo przeciętnego wyglądu i braku jakiegokolwiek wyuzdania w moim wizerunku, wszędzie szybko stawałam się obiektem seksualnym dla kolegów, współpracowników czy szefów.

Wyprowadzając się na studia, jeszcze nie wiedziałam, że moje życie będzie jak rollercoaster. Ufnie patrzyłam w przyszłość, miałam marzenia, byłam niesamowicie zdolna. Szybko okazało się, że jestem uzależniona od seksu . Był on moim antidotum na wszystko. Nie szukałam romantycznej miłości z chłopakiem w moim wieku. Dla mnie im starszy, im bardziej obcy, tym lepiej. Tylko takie sytuacje mnie podniecały, im bardziej przedmiotowo tym lepiej. Mimo że ja tego chciałam i potrzebowałam, powoli zostawiało to rysę na mojej psychice. Nie mogłam zbudować normalnego związku, trafiałam na zboczeńców, oszustów, żonatych. Wpasowałam się w swoją rolę. W końcu byłam nikim i nic mi się od życia nie należało. Więc powinnam cieszyć się, że w ogóle ktoś zwraca na mnie uwagę.

Poplątane życie osobiste ma wpływ na moje życie zawodowe. Rujnuje je.

To poczucie niższości i bycie wartą tyle, ile jest warta twoja seksualność przełożyło się również na moje życie zawodowe. Bardzo często zmieniam pracę, nie wierzę w siebie i deprecjonuje swoje wyniki. Jestem specjalistą w swojej dziedzinie, więc nikogo nie dziwi, że regularnie zmieniam miejsce pracy. Tyle że ja nie szukam lepszych warunków, ale uciekam od odpowiedzialności, od awansów, od momentu kiedy ludzie zaczynają się integrować i poznawać swoje życie. A ja nie chcę przyznać się, jaka jestem naprawdę. Nienormalna i niestabilna. Inni w większości mają już rodziny, dzieci, kariery. Kto zrozumie mój styl życia i jego przyczyny?

Nie żyję długo na tym świecie, ale jestem już nim bardzo zmęczona. Przeżyłam uzależnienie od seksu, dziwne toksyczne związki, miałam do czynienia z narkotykami, wielkimi pieniędzmi oraz długami. Marzy mi się czasem taki rok, który będzie jak linia prosta, a nie jak zwariowana sinusoida - ciągłe wzloty i upadki. Może dlatego wchodząc na przejście dla pieszych rzadko kiedy się oglądam. Ale do tej pory wszyscy zdążyli wyhamować.

Jeśli całe życie uczysz się bycia obiektem seksualnym, to bezpiecznie czujesz się właśnie w takiej roli.

Wątpię, żeby mój "kochany wujek" to przeczytał. Teraz i tak już nic to nie zmieni. Przez ten czas poznałam dużo dziewczyn zajmujących się prostytucją czy będących w związkach sponsorowanych. Większość z nich ma za sobą wykorzystywanie czy przemoc. Tu nie do końca chodzi o pieniądze. Jeśli całe życie uczysz się bycia obiektem seksualnym, to bezpiecznie czujesz się właśnie w takim środowisku. Normą dla ciebie jest pozostanie przedmiotem dla mężczyzn. Ciężko ci uwierzyć, że ktoś może chcieć być z tobą za to, kim jesteś, a nie dla samego seksu.

Dlaczego teraz piszę ten list? Mam jeden ze swoich dołków, chyba najtrudniejszy dla mnie do tej pory. Nie wiem, czy tym razem mam siłę walczyć o siebie. Bardzo wyczerpujące jest podtrzymywanie swojego wizerunku na zewnątrz. Nikt nie zna tamtego życia, dla ludzi wokół jestem uśmiechniętą, skromną i świetnie sobie radzącą młodą kobietą. W pracy może dodadzą, że zarozumiałą, bo mało o sobie mówię i ciężko mnie bliżej poznać.

Najbardziej chciałabym przestać uciekać. Od przeszłości i przyszłości. Żyć normalnie.

Przestałam już marzyć i wierzyć, że kiedyś wyjdę z tego zaklętego kręgu. Że zdobędę poczucie własnej wartości. Uprzedzając pytania, na terapię chodziłam, ale nie potrafię przerobić tamtego okresu. Nie potrafię o tym rozmawiać i rozkładać na czynniki pierwsze, bo wspominanie rozwala mi życie i powoduje okropne koszmary. Trudno też trafić na właściwego terapeutę.

Czy będę kiedyś normalna? Czy ułożę sobie życie? Czy przestanę uciekać? Czy może lepiej poddać się, bo ciężka walka nie gwarantuje sukcesu?

Niewidoczna

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.