Być samą jest ok, ale już samotną - niekoniecznie

"Wielkie miasto, to i wielkie możliwości" - ale bycie singielką nie jest proste. Nasza Czytelniczka o poszukiwaniu siebie.

Zieleń, ptaki, różnorodność kolorów i form przestrzeni, która nas otacza  - ostatnimi dniami nas przepełnia. Trzeba być kompletnie niewrażliwym, żeby nie zauważyć tego piękna i zmian. Wiosna przychodzi zawsze, co roku mniej więcej o tej samej porze, ale co jeżeli na podobne zmiany w naszym życiu czekamy od tak wielu lat i nie ma mowy o jakiejś z góry ustalonej przez naturę przestrzeni czasowej?

Chociaż czasem dobrze pobyć samemu ze sobą to jednak człowiek jest zwierzęciem stadnym.

Jestem przed trzydziestką. Być może wiele z Was - rówieśniczek lub nieznacznie starszych ode mnie - mieszka w pojedynkę w wielkim mieście. Jak ja. Ostatnio siedząc w mojej ulubionej kawiarni, czytając tam przez trzy godziny książkę zauważyłam, że niemało nas. I przesiadujemy tak sobie przez kilka godzin w wolny weekend w przytulnej kawiarence karmiąc siebie i swoje życie nie tylko dobrą kawą i ciastkiem, ale i uśmiechem innych, obecnością wśród ludzi, bo przecież chociaż czasem dobrze pobyć samemu ze sobą to jednak człowiek jest zwierzęciem stadnym.

I chociaż często różni nas wiek, lektura, styl ubioru, osobowość to jest coś co nas łączy: szukanie alternatywy na spędzanie wolnego czasu, którego przecież - chcąc nie chcąc - mamy sporo. Piszę ten tekst w piątek kiedy zbliża się kolejny weekend z tych weekendów, o których wyżej.

W dzisiejszych czasach być samą jest ok, ale już samotną - niekoniecznie.

Ktoś powie, że wielkie miasto, to i wielkie możliwości, zapewne doda, że czas się gdzieś ruszyć i odkryć nową pasję. Tylko, że zazwyczaj przyjaciele, znajomi mają swoje plany i niekoniecznie uwzględniają w nich układ 2+1 - zwłaszcza wówczas, gdy liczebniki tego równania nie są powiązane genetycznie lub są i wówczas układ 2+1+1 jeszcze mniej zaczyna odpowiadać...

I to po pierwsze, a po drugie samej wybierać się na podbój nowych miejsc i kolekcjonowanie wrażeń to nie to samo. Ostatnio na przykład byłam sama na porannym pikniku, który rzecz jasna jak dla mnie zaczął się i skończył na rundce wokół wszystkich straganów z różnorodną ofertą produktów regionalnych lub zdrowej żywności. Kupiłam kawałek sera koziego (bo lubię), lemoniadę pokrzywową (bo zaglądający od czasu do czasu brat lubi) i chińskie pierożki, na które strasznie miałam ochotę, a dzięki którym szykowanie obiadu, w tym dniu miałam z głowy. I wracałam do domu lżejsza o 70 zł z ww. produktami, konsumując sok z wybitnie zdrowymi składnikami (żeby mama nie mówiła, że mam ziemistą cerę). Ktoś zapyta do czego piję? A no do tego, że w dzisiejszych czasach być samą jest ok, ale już samotną - niekoniecznie.

Chciałabyś wiedzieć, jak to jest trafić na przedstawiciela płci przeciwnej, którego od pierwszej chwili lub z czasem pokochasz.

Mniej więcej rok temu zakończyłam terapię behawioralno-poznawczą. Jednym z podstawowych wniosków była konieczność skupienia się na sobie i odkrywania swoich potrzeb - i spełniania ich. Zadanie to dla mnie podwójnie trudne, bo należę do osób, które czerpią radość ze sprawiania radości innym, co nieodzownie wiąże się z codziennym spalaniem się, bowiem nie zawsze moje starania spotykają się z równomierną wdzięcznością i docenieniem wysiłku, a co dopiero z podobnym podejściem DO MNIE. Zaskoczenie mnie czymś równie nieprzewidywalnym i tak przyjemnym DLA MNIE. Taki sygnał zwrotny, który daje power do życia.

A nam singielkom (niezależnie z czyjego wyboru) to jest potrzebne. I choćbyś, droga wspólniczko stanu panieńskiego, nie wiem jak się zarzekała - to i tak przynajmniej z ciekawości chciałabyś wiedzieć, jak to jest trafić na przedstawiciela płci przeciwnej, którego od pierwszej chwili lub z czasem pokochasz.

Zastanawiam się, ile z Was podziela moją refleksję o życiu, która jest częścią składową mojej psychiki.

I rzecz jasna za duża jestem, żeby pisać o "rycerzu na białym koniu", bo tekst nie tyle idylliczny, co w wielkim mieście kompletnie nierealny, bo tak z logicznego punktu widzenia to, który Don Juan byłby w stanie przebić się w na tym koniu w porannych korkach, że nie wspomnę o szarży Straży Miejskiej i Policji. Ci pierwsi zapewne szybko włączyliby się do akcji "Bierzcie i kręćcie", a ci drudzy tłumaczyliby, że są sędzią w konfrontacji romantyczności z paragrafem.

Piszę ten tekst, bo zastanawiam się, ile z Was podziela moją refleksję o życiu, która - mimo zakończenia terapii - niewątpliwie jest częścią składową mojej psychiki, a zarazem w ten sposób realizuję moją potrzebę - napisania niniejszego tekstu.

Martynika

[Od Redakcji: List nagradzamy książką Simone de Beauvoir "Pewnego razu z Moskwie". ]

Foch poleca!Foch poleca! Foch poleca! Foch poleca!

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.