Przerwa świąteczna - co pracujący człowiek ma w tym czasie robić z dziećmi?

W ciągu ośmiu miesięcy trwającego roku szkolnego musiałabym wziąć miesiąc wolnego na opiekę nad dzieckiem w tych dniach, gdy tylko szkoła nie pracuje - pisze Czytelniczka. Dlaczego etat nauczycielski wygląda inaczej niż "normalny" i co robić z dziećmi, gdy szkoła jest zamknięta?

Porozmawiałam dziś z rana z nauczycielką mojego syna i się zagotowałam. Od razu wyjaśniam, że syn jest pierwszym z moich dzieci, które się edukuje. Córka pozostaje w przedszkolu, na dodatek niepublicznym. Zatem - starsze dziecko się edukuje, a ja przy nim...

Otóż wspomniana pani, niezwykle miło i uprzejmie, poinformowała mnie, że lekcje są jeszcze tylko jutro, a potem to egzamin, no i święta. We wtorek po świętach też wolne, bo przecież święta... Przez nie także w zeszłym tygodniu były rekolekcje i w ogóle nie było lekcji od poniedziałku do środy.

Od dnia 01.09.2014 do dnia 10.04 2015 mam 159 dni roboczych, a szkoła 132, czyli miesiąc mniej.

Jestem osobą pracującą. Na etacie. Nie pracuję na zmiany. Nie pracuję w weekendy. Pracuję od poniedziałku do piątku od 8 do 16. Czyli w miarę standardowo. Moja firma (międzynarodowa korporacja - o zgrozo!) przestrzega prawa, zatem mam wolne wszystkie dni, które wolnymi być powinny. I przeliczyłam. Od dnia 01.09.2014 (początek edukacji dziecka mojego) do dnia 10.04 2015 mam 159 dni roboczych. W tym samym czasie szkoła miała tych dni 132. Miesiąc mniej z tych ośmiu miesięcy. Oznacza to, że gdybym na każdy z tych dni chciała wziąć urlop, to właśnie bym wykorzystała roczny przydział. A gdzie wakacje?

Dlaczego nauczyciele mają pensję za etat, który do standardowego etatu nawet się nie zbliża?

Nie mam w okolicy żadnej babci czy dziadka. Na szczęście mąż ma wolny zawód, dajemy radę. Ale zachodzę w głowę, co robią osoby samotnie wychowujące dzieci, albo takie, gdzie i mąż, i żona pracują na "normalnych" etatach (bez babci w okolicy). Jak inni sobie z tym radzą? Czy to tylko mnie przeszkadza? Dlaczego nauczyciele mają pensję za etat, który do standardowego etatu nawet się nie zbliża? Może zaczną podawać swoje zarobki w przeliczeniu na przepracowaną godzinę? Wiem, że zaraz będzie, że się przygotowują, pracują w domu i coś tam jeszcze. To może niech pracują w miejscu pracy? Przygotowują się w miejscu pracy? Może wtedy świetlice będą łatwiej dostępne? Dłużej czynne? Dzieci w ferie czy wakacje będą miały jakieś zajęcia? O, w sumie dlaczego nie mają? Dlaczego w okresie wakacji, czy ferii nic się nie dzieje w szkołach, na szkolnych boiskach, w szkolnych salach gimnastycznych? To ostatnie mówię opierając się na tym, co się dzieje w mojej i okolicznych gminach.

Kończąc ten nieco przydługi wybuch frustracji - co robicie z dziećmi w wieku szkolnym w czasie, gdy tej szkoły nie ma? Jak sobie radzicie?

Martyna

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.