Złe związki potrafią trwać latami

Nasza Czytelniczka w odpowiedzi na list o związku z panem i władcą, opowiada swoją historię. Pisze: "Jestem owocem takiego związku. Dorastanie w moim rodzinnym domu uświadomiło mnie, że takie związki mogą trwać latami". Ku przestrodze.

Jako fanka Waszych artykułów, przeczytałam chyba wszystkie, które mogłam. Jednak żaden nie zmroził mnie chyba bardziej, niż ten o koszmarnym, wyniszczającym związku .

Zmroził mnie z tego względu, że sama jestem owocem takiego związku. Dorastanie w moim rodzinnym domu uświadomiło mnie, że takie związki mogą trwać latami. Oczywiście osoby, które próbują pomóc, zwracają na to uwagę, są natychmiast usuwane z towarzystwa. Mam wrażenie, że kobieta żyjąca ze swoim "panem", która mimo fatalnego związku decyduje się na dziecko, robi to tylko dlatego, by mieć później swojego cichego sojusznika.

Próbowałam pomóc mojej mamie, niestety - poza przytakiwaniem mama nie zrobiła nic.

Przez wiele lat obserowałam jak od mojej mamy odsuwają się kolejni przyjaciele, jej rodzina. Oczywiście nie był to jej własny wybór. O tym, z kim może się widzieć i rozmawiać decyduje jej mąż, którego ja nigdy nie byłam w stanie nazwać tatą. Wydaje mi się, że na to określenie trzeba sobie zasłużyć.

System doboru bliskich był prosty, kto przypadł do gustu mężowi i zgadzał się z nim we wszystkim, mógł być nazwany wartościowym człowiekiem. Kobiety z góry były skazane na porażkę, chyba że rozmawiały o gotowaniu i dzieciach. Inne były i są nazywane wiedźmami.

Oczywiście próbowałam pomóc mojej mamie, niestety - poza przytakiwaniem mama nie zrobiła nic, przez wiele lat małżeństwa. Jakby oczekiwala, że ja rozprawię się z "tyranem" za nią.

Od wielu lat nie mieszkam z rodzicami, mam własne życie, a moja mama dzwoni do mnie tylko wtedy, gdy męża nie ma w pobliżu. Życzenia, nawet te wyjątkowe: wigilijne, z okazji 30-tych urodzin składała mi szepcząc do słuchawki, bała się, że zostanie podsłuchana przez męża.

Moja mama także jest piękna, mądra, wykształcona, kiedyś miała też poczucie humoru, właściwie kiedyś miała wszystko.

Drogi tatuś dostaje drgawek na samą myśl o mnie. Ja nie pozwoliłam się zdominować, więc stałam się wrogiem numer jeden. Próbował mnie wielokrotnie poniżać i bić, ale broniłam się dzielnie, a potem wyjechałam z domu, by rozpocząć własne życie.

Jestem silna, więc potrafię sobię dać radę ze świadomością, że tak naprawdę nie mam rodziny, tylko kata i ofiarę, którzy próbowali mnie wychowywać.

Jednak za każdym razem, gdy odwiedzam rodziców mojego partnera, którzy mogą być wzorem trwałego i kochającego się małżeństwa, nie potrafię zrozumieć, dlaczego moja mama nie potrafiła zawalczyć o taki związek dla siebie.

Moja mama także jest piękna, mądra, wykształcona, kiedyś miała też poczucie humoru, właściwie kiedyś miała wszystko, a teraz pozostało jej puste mieszkanie z Panem i Władcą zasiadającym przed telewizorem.

Drogi Fochu pozdrawiam serdecznie i wszystkim nam życzę: bądźmy silni i walczmy o swoje dobro!

Strv

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.