Gdy partner jest panem i władcą fatalnym...

Gdy czytałyśmy ten list do redakcji, miałyśmy ciarki na plecach. Też będziecie mieć. Chyba nic więcej nie dodamy, poza szczerym życzeniem, by bohaterce tej historii udało się szczęśliwie pokierować swoim życiem.

Istnieją nadzwyczajne pary. On jak spod igły mający przy sobie idealną kobietę. Zawsze ją dotyka. Ale to nie jest dotyk czułości. Za jego pomocą ona się uśmiecha, prostuje, przysuwa do niego bliżej. Zawsze tak robi, gdy on mówi o sobie. A mówi w każdej okoliczności.

Przecieka mi przez palce. Zmienia się na moich oczach w straszliwym tempie.

Ona. Wiecznie śpiewane peany pochwalne na temat jej oprawcy. On, Bóg jej i świat. Trzy dni nie miała nic w ustach prócz wody. On zadecydował, bo to, co ugotowała nie było zbyt dobre... Ale ona jest mu wdzięczna za to, bo to dobrze oczyszcza organizm z toksyn. Jeszcze coś potrafi powiedzieć, ale coraz częściej mówi między słowami. Zamieniam się z przyjaciółki w osobę, która zazdrości takiego Boga. Ona zaczyna domniemywać, że zaczynam działać w celu odseparowania jej od niego, by zająć jej miejsce. Nie dociera do niej, że mam swój związek, z którego nie zrezygnuję, bo ON mnie nie interesuje. "Tylko tak mówisz..."

Przecieka mi przez palce. Zmienia się na moich oczach w straszliwym tempie. Pozwala sobie na samobiczowanie emocjonalne wiedząc, że to mu sprawi przyjemność. Mówi o sobie w osobie trzeciej. Jakby była poza sobą samą.

Mówi, że kiedyś zrobi sobie coś złego. Nie pozwala na kontakt z psychologiem.

Czasami się budzi z krzykiem, płacze i woła ratunku. Resztki świadomości każą jej uciec od tego układu. Ma gdzie, ma jak. A potem w ostatniej chwili, poza drzwiami ona nie może oddychać powietrzem bez niego.

Potem płacz, że ona nie ma siły, że siebie nienawidzi za to, że tak pozwala. Mówi, że kiedyś zrobi sobie coś złego. Nie pozwala na kontakt z psychologiem. "Nikt nie zna jego tak jak ja, co mogą powiedzieć, skoro nic nie wiedzą?".

Zamienia się we wrak. Piękna, mądra, rozsądna, wykształcona. Rozdygotana, zszarzała, z rozbieganymi oczami. Wyrwane włosy wraz ze skórą tuszuje fantazyjnie uplecioną kolorową szmatką. To wentylator dużej mocy. Nie, nie była u lekarza. Odrosną.

Matce mówi, że jest najszczęśliwszą kobietą na świecie. Widziała się z nią ponad rok temu.

Nikt nie potrafi jej pomóc. Uczepiona go traci kontakt ze światem i z rozumem. Zapowiedziała, że rezygnuje z etatu, bo z debilami trudno się realizować. Często nie odbiera telefonu od nikogo. Ucieka, wychodząc z pracy. Matce mówi, że jest najszczęśliwszą kobietą na świecie. Widziała się z nią ponad rok temu. On nie życzy sobie, by ona się spotykała z "byle kim".

Rodzina chce ją uprowadzić, gdzieś wywieźć, zamknąć i wyleczyć. Ona nie widzi, nie chce nic słyszeć. Peany wychwalające JEGO są coraz bardziej złożone i coraz dłuższe.

Nie ma jak jej pomóc. Ona kiedyś zrobi sobie coś złego.

Kiedyś wszyscy spotkamy się przy jej trumnie.

Wszyscy.

Gawotna

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.