Dzięki modelkom pozbyłam się kompleksów

Przyszła do nas, a właściwie do autorki listu o kompleksach, odpowiedź od retuszerki. Przeczytajcie koniecznie, co ma do powiedzenia o pięknościach z okładek kobieta, która zawodowo "poprawia" modelki.

Mam 30 lat i jestem kobietą. Jestem też retuszerką. Konkretnie, retuszuję brytyjskie modelki na tamten rynek. Po przeczytaniu listu Magdy, zdruzgotanej ilością promowanego sztucznego piękna , postanowiłam napisać odpowiedź.

Tak, tworzę sztuczne piękno, za które mi płacą. Modelki są smukłe, zgrabne, gładkie, ponętne, bez zbędnych fałdek, bez cellulitu i tak dalej. Czy są takie naprawdę? Wydawałoby się, że wszyscy znają na to pytanie odpowiedź.

Każda modelka ma jakiś defekt. Rozstępy albo zmarszczki na szyi.

Otóż: nie. Codziennie zdejmuję z nich to, co posiada każda kobieta. Białe, gładkie kobiety są nimi tylko dlatego, że użyję kilku narzędzi w Photoshopie. Ale jak to, modelki nie są idealne? - zapytacie. Nie są. Są różne i każda z nich ma jakiś DEFEKT. Ten defekt polega na tym, że normalnie są kobietami z rozstępami i zmarszczkami na szyi. Zmarszczki na szyi wygładzam ja. Gęstość włosów to tylko kolejno nakładane warstwy, świetlistość skóry - wystudiowana gra świateł i cieni tworzonych za pomocą najprostszych narzędzi w Photoshopie. Rozstępy, pryszcze oraz włosy na nogach (kto by pomyślał) - też. To samo z odbarwieniami na skórze czy wszelkimi zaokrągleniami tu i ówdzie. gdy patrzę na ogromne plakaty z pięknymi kobietami, widzę tylko techniki retuszu.

Odkąd retuszuję modelki, pozbyłam się kompleksów.

Pozbyłam się kompleksów. Mało tego, różnorodność retuszowanych modelek pozwoliła nie koncentrować się na wadach swojego ciała. Jeśli ktoś porównuje się z kobietami z okładek, to problem leży w jej niskiej samoocenie i porównywaniu oczekiwań od rzeczywistości. Okładki kolorowych magazynów są tylko PRODUKTEM. Świadoma tego, mam w sobie ogromnie dużo akceptacji dla naturalnego wyglądu własnego ciała, niekatowania go dietami odchudzającymi, ani wszelkimi kolorowymi, "upiększającymi" kosmetykami. Nie jestem idealna, ale odkąd moja praca zawodowa zaczęła się kręcić wokół retuszu, tym bardziej lepiej zaczęłam się czuć we własnej skórze. Mimo problemów dermatologicznych, wiecznej bladości i nie największego biustu.

Marta

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.