A co z powszechną dyskryminacją mężczyzn?

Nasz Czytelnik zwraca uwagę na inny aspekt nierównego traktowania płci. Powszechną, jego zdaniem, dyskryminację mężczyzn na wielu płaszczyznach.

Gdy mowa o płciowej nierówności - nieważne czy to w internetowej otchłani, czy podczas luźnej pogadanki w świecie tym bardziej namacalnym - najczęściej poruszana jest sytuacja pań na rynku pracy, podział obowiązków domowych czy trudności związane z rodzicielstwem. Nie tylko to, ale to najczęściej.

Ale czy te różnice są zawsze na niekorzyść kobiet? Czy nierówność jest tylko w jedną stronę? A co kiedy mężczyzna w życiu ma gorzej i trudniej? Ale tu i teraz, we współczesnych czasach. Nie chodzi o roztrząsanie dziejów minionego świata, epoki gdy mężczyzn posyłano na pewną śmierć na wojnę, czy tego chcieli czy nie, a kobiety nie miały prawa głosu w wyborach, czy dostępu do szkół. Chodzi mi też o kraje w miarę rozwinięte i o kulturę, której bliżej do tzw. zachodniej, tak więc zapomnijmy na chwilę o miejscach, gdzie wycina się dziewczynkom łechtaczki, żeby przypadkiem nie czerpały przyjemności z seksu, czy też nie wolno kobiecie prowadzić samochodu.

Ponieważ nie jest to praca doktorska, tylko spisanie własnych spostrzeżeń, lista z definicji jest subiektywna. Nie wymienię wszystkiego wyczerpująco, ze zlinkowanymi cytatami, badaniami, teoriami, argumentami, przedstawieniem kontrargumentów, kontr kontrargumentów i dyskusją nad każdą odnogą podaspektu.

Listę czas zacząć. Kolejność losowa.

1. Kiedy młodym mężczyznom hormony najbardziej szaleją, a potrzeba jest silna, jest im dużo trudniej o znalezienie partnerki do seksu , zwłaszcza w wieku od nastolatka do 23-25 lat (mniej więcej).

2. Strumienie alimentów zdecydowanie częściej idą w kierunku od mężczyzny do kobiety. I nie chodzi o to, że to na dziecko przecież. Chodzi o kierunek.

3. Opieka nad dzieckiem - w ponad 90 procentach jest przyznawana matce dziecka, według danych sprzed kilku lat w Polsce to 97%. I zdecydowanie nadal jest to punkt wyjścia. Żeby było odwrotnie, trzeba udowodnić, ze matka wybitnie się nie nadaje, a ojciec wybitnie się nadaje. A i wtedy nic nie jest przesądzone; to tylko daje realne szanse żeby znaleźć się w tych paru procentach. Z tym z automatu łączy się punkt 2.

4. Mężczyźni żyją krócej. O ładnych kilka lat. Trzeba zaznaczyć, że w jakiejś części to ich wina, bo są bardziej skłonni do ryzyka, rywalizacji, także tej groźnej dla życia i zdrowia, statystycznie odżywiają się gorzej, więcej piją.

5. Mężczyźni pracują zarobkowo statystycznie dłużej od kobiet . Zarówno jeśli chodzi o to, w jakim wieku przechodzą na emeryturę, jak i liczbę godzin spędzanych w pracy.

6. Mężczyzna na 100% nie wie, czy dziecko jest jego. Sam fakt ciąży żony/partnerki i urodzenie się dziecka nie daje mężczyźnie takiej pewności. Armia mężczyzn nieświadomie wychowuje nieswoje dzieci (podmieniane dzieci matek jest tak rzadkie, ze statystycznie nieistotne). Ponadto, to dopiero początek - jeśli po jakimś czasie wyjdzie na jaw, że pełne zaufanie i wiara nie należały się matce dziecka, za zniszczenie tego zaufania w ogóle nie odpowiada kobieta. Z ich dwojga konsekwencje ponosi mężczyzna - niezależnie od emocjonalnego spustoszenia, jakie takie wydarzenie musi wywołać i tak musi finansować nie swoje dziecko. Kobieta nie boryka się z takimi dylematami, ona zawsze wie, że jest matką i jest to dla niej tak oczywiste, jak to, że czuje i oddycha.

7. Zjawisko przemocy fizycznej i psychicznej wobec mężczyzn kontra taka sama przemoc wobec kobiet w praktyce traktowane są inaczej przez społeczeństwo, na rożnych poziomach (inna ocena ofiary / winowajcy w pierwszym i drugim przypadku). Wydaje mi się, że przemoc psychiczna jest powszechniejsza, lecz to trudniej zbadać. Natomiast stosunkowe proste badania co do postrzegania przemocy fizycznej znajdują się np. tu i tu .

8. Uwaga społeczeństwa i środki przeznaczane na zwalczanie chorób typowo męskich (prostata) jest mniejsza niż na typowo damskie (nowotwory piersi).

9. Wzrost mężczyzn , jako cecha fizyczna, na która nie mają wpływu, a na którą kobiety zwracają relatywnie dużą uwagę jeśli chodzi o atrakcyjność u mężczyzn.

Przytoczę dwa fakty:

a) Około 85-90% mężczyzn jest niższa niż 185 cm.

b) Sonda na forum "kobieta": tylko dla 25% kobiet wzrost mężczyzny jest nieistotny lub na tyle mało istotny, aby nie wpływać na całokształt atrakcyjności mężczyzny.

(Próba mało reprezentatywna - 57 osób na forum "kobieta" , ale daje pojecie o zarysie sytuacji).

Było również o tym na Fochu kilka miesięcy temu, że "mężczyzna zaczyna się od metra osiemdziesiąt" .

10. Meżczyzni często szybko łysieją. Zbliżający się dopiero do 30-tki facet z zakolami nie jest żadna anomalia, nie mówiąc o takim przed 40-tka.

11. Kilkukrotnie większa liczba samobójstw mężczyzn (konkretnie sześciokrotność).

12 Powiązane z 11: spotkałem się dwoma sensownymi - moim zdaniem - teoriami tłumaczącymi przyczyny samobójstw. Stoję na stanowisku, że nie wiem, co jest bliższe prawdy (chętnie poznam zdanie innych), dlatego to, co jest w jedenastce jest alternatywne. Jeśli jedno, to nie drugie. Jeśli drugie, to nie pierwsze.

12. a) W największym skrócie chodzi o to, że mężczyźni są słabsi psychicznie od kobiet . Jeśli to faktycznie prawda, jest to jedenasta sytuacja, gdzie mężczyzna ma gorzej.

12. b) Druga teoria mówi, że jak się wszystko wali, to nikt nie będzie miał pretensji do kobiety, jeżeli ona powie, ze nie wie co robić, nie ma już sił, jest bezradna, rozpłacze się i niech ją facet ratuje. Facetowi tego nie wolno robić , to nie do pomyślenia. No i faceci tego nie robią, walczą do końca, chociaż czasem chcieliby się rozpłakać i poddać. No i w skrajnych przypadkach nie wytrzymują i się poddają.

Jeśli tak jest - to wówczas dużo większe wymagania wobec mężczyzn stoją w punkcie jedenastym.

13. Facet musi zarabiać pieniądze i to w miarę przyzwoite . O ile kobiecie bezrobocie lub najniższa krajowa splendoru nie przydaje, o tyle dla faceta to jest automatyczny out i lądowanie w kategorii "nieudacznik". I wszystko jedno, czy przy okazji pisze piękne wiersze. Negatywny efekt uboczny zanikającego, ale jednak nadal istniejącego, patriarchatu.

14. Cytat z internetu: "Mężczyzna może mieć jednak żal do natury, że nie urodzi dziecka. My, kobiety jesteśmy do tego stworzone. My i tylko my. W świecie kiedy jest tyle aborcji niektórzy mężczyźni naprawdę chcieliby mieć dziecko Jestem absolutnie pewna, ze dużo panów kiedy słyszy o aborcji mówią sobie "szkoda, ze ja nie mogę urodzić dziecka" I czy to jest sprawiedliwość?? Dla nas może się wydawać, ze tak, ale z ich punktu widzenia nie jest to sprawiedliwe oni nigdy, ale to nigdy nie urodzą dzieci, a Ty masz przynajmniej wybór, oni tego wyboru nie maja i nawet za 100 lat mięć nie będą" . Nie sądzę, aby większość mężczyzn marzyła o tym, by móc być w ciąży. Jednak fakt faktem - ciąża to świadomość, że zaczyna w nas życie nowa istota, że jest częścią nas. Budowana jest wyjątkowa więź. Pojawia się instynkt macierzyński.

My tego nie mamy i nie doznajemy.

Osobiściej: gdy rodziło się moje dziecko, był to niezwykle ważny moment w życiu, przepiękny, ale... nie poczułem czegoś takiego jak instynkt. Można być dobrym ojcem, odpowiedzialnym, zapewnić wszystko co potrzeba, ale taka emocjonalna więź, będąca odpowiednikiem instynktu macierzyńskiego, narodziła się dużo później. Przynajmniej w moim przypadku. Trochę to niemierzalne, ale na tyle istotne, że postanowiłem to dodać.

15. Prawdziwi mężczyźni konta prawdziwe kobiety. Kto słyszał takie coś: "No co Ty gadasz, bądź prawdziwą kobietą!" ? Lub "Gdzie się podziały prawdziwe kobiety?" . Tak czy nie?

A "przestań się mazać, bądź mężczyzną!" albo "Gdzie Ci prawdziwi mężczyźni?".

Oczywiście, mężczyźni też wzdychają do konkretnego typu kobiet. Jednak wtedy konkretna, brakująca cecha jest zwykle sprecyzowana: "Cholera, w mojej pracy nie ma wolnych/młodych/zadbanych/szczupłych/lubiących sporty ekstremalne kobiet" . Wymagania mogą się też zdarzyć importowane z powierzchni sufitu, ale jednak nawet wtedy nigdy nie poddaje się pod wątpliwość prawdziwości kobiety - sugerując, ze wokół są same kobiety nieprawdziwe, sztuczne.

Znów cytat z internetu: "Zasadniczo kobieta staje się kobietą, kiedy dostanie pierwszą miesiączkę, a mężczyzna, żeby udowodnić, że jest mężczyzną, musi sprostać wszelkim kulturowym normom i społecznym oczekiwaniom, na co składa się oczywiście milion wyborów. Mogłabym się rozpisywać, w każdym razie wydaje mi się to niewyobrażalnie trudne."

Czyli - zależnie od tego co kto rozumie poprzez "prawdziwy mężczyzna", by awansować i zdobyć miano prawdziwego (z nieprawdziwego?), musi spełnić wyśrubowane normy. Na dodatek - nie do końca sprecyzowane, nieraz sprzeczne lub zupełnie poza kontrolą mężczyzny - patrz punkt 9.

16. Płaczący facet - bo jest po prostu zły, szczęśliwy czy smutny od razu zyskuje łatkę mazgaja, no ewentualnie mu to ujdzie, jeśli kroi cebule albo powód jest kalibru takiego, że właśnie wraz z swoja drużyną nie przesiedl do Półfinału Mistrzostw Świata.

17. I na koniec - rzecz wynikająca z poprzednich (związane z oczekiwaniami społecznymi) - coś co, dodam, zauważyłem jedynie w internecie. Otóż kobiety, nie boją się opisywać tego, co odczuwają jako nierówność na ich niekorzyść. To kobiety, które "walczą o prawa kobiet", odważnie i głośno nie boją się powiedzieć prawdy. Aktywistka - odważna, chcąca zmian, działająca na rzecz sprawiedliwszego świata itp. itd. Bohaterka.

A facet? Gdy zrobi to samo - jak na przykład ja tutaj - to, zauważyłem zawsze trafi na kilka komentarzy, nawiązujących do tego, że facet nie może nawet mieć pretensji i jego męskość od razu jest poddana atakowi. Pojawiają się przypadki próby dyskwalifikacji go jako mężczyzny. A ponieważ coś mu się nie podoba, bywają panie korzystające z narzuconych oczekiwań wobec mężczyzn i próbują to zmanipulować i sprzedać jako właśnie że oto ktoś jest taki defensywny, nie bierze czegoś na klatę - a to ma dyskwalifikować go jako faceta. W jaki sposób? Dziecinnie prosty: poprzez zwroty takie jak "użalanie się", "płaczą nad swoim losem", "marudzą biedne misie bo chcieliby mieć podane wszystko pod nos", "skomlenie" to tylko niektóre przykłady określeń.

Tak, jakby niezgadzanie się na coś i po prostu mówienie o czymś, jeśli dotyczy walki o lepszy kontrakt w firmie było dowodem i oznaka siły, ale jeśli chodzi o opis mężczyźni-kobiety - oznaką słabości.

I to tyle. Wyszło 17.

Nie jest moją intencją subiektywna decyzja sędziowska, która płeć ma w życiu "netto" gorzej a która lepiej.

Chcę wskazać na obszary, gdzie mężczyznom jest trudniej, gorzej, bez względu na przyczyny. Poznanie przyczyn to też może być ciekawa sprawa. Ale na potrzeby tego zestawienia ja w ogóle nie o tym. Nawiasem mówiąc, celowo nie wspominam jednej kwestii - przepuszczania w drzwiach, ustępowania miejsca w tramwaju i autobusie, pomagania w zniesieniu walizki, pomocy przy wymianie koła. Osobiście uważam to za błahostkę i coś, co w najmniejszym możliwym stopniu mi osobiście doskwiera, a konkretnie w ogóle. Nie mam i nigdy nie miałem z tym problemu. Bardzo możliwe, że wielu facetów się z tym nie zgodzi, ale cóż, każdy z nas jest inny.

Poprawianie sytuacji kobiet to nie to samo, co walka faktyczna o równość.

Jeszcze garść informacji jak powstała lista: poza czysto eksperymentalnym przeglądnięciu paru wiorst internetu, zadałem też ostatnio kilka razy na żywo znajomym paniom takie pytanie. Zdarzało się wymienienie jakiejś rzeczy. Jednak zadziwiająco wiele razy pierwsza odpowiedź, bez większej refleksji, była taka, że mężczyzna w niczym nie ma gorzej. Mało tego. Sama koncepcja, że przy okazji dywagacji o nierówności można w ogóle dopuścić myśl, że to kobiecie w jakiejś sferze jest wygodniej, lepiej, powodowała że w ramach przeciwwagi padały od razu odpowiedzi, które odpowiedziami właściwie nie były. Można je streścić pod jednym wspólnym szyldem: "Facet gorzej? Przecież to kobieta musi rodzić, ma na głowie dom, a facet najchętniej to by tylko leżał na kanapie z gazetą w jednym ręku, pilotem w drugim, piwem w trzecim" . Co nie jest przecież na dobrą sprawę odpowiedzią na pytanie, a przy okazji gratis podaje w wątpliwość legendarną empatie kobiet. Było to ciekawe odkrycie, jako że doświadczenie życiowe własne, znajomych, lektura co ciekawszych artykułów w czasopismach czy w sieci ukształtowały we mnie odmienne wyobrażenie rzeczywistości. Bardziej złożonej, mniej czarno-białej, gdzie poprawianie sytuacji kobiet to nie to samo, co walka faktyczna o równość, choć często jako sformułowanie, zwrot, używane zamiennie, tak jakby fakt, że kobiety mają we wszystkich aspektach życia gorzej, był aksjomatem.

Wiem, że wyskrobując takie coś do redakcji Focha samobójczo wsadzam kij z mrowiskiem w paszczę lwa. Ale tak mnie naszło na wbicie się we wdzianko kamikadze i - wysyłam.

To powyżej, to moja opinia. Nawet nie reprezentacyjna opinia mężczyzn, choć mogę się domyślić, że są tacy, co się ze mną zgodzą w wszystkim, inni w części.

A wy? Ciekawy jestem, jak wy uważacie.

Więcej o:
Copyright © Agora SA