Polacy, myjcie się! Nie bądźmy narodem śmierdziuchów!

Mydełko Fa, szabadabada. Czytelniczka z pieśnią na ustach? Niestety, raczej ze smutną piosenką o tym, że nie pachniemy najlepiej...

Mamy lato. Jest gorąco, ludzie się pocą. Można się o tym przekonać nawet w klimatyzowanym autobusie. Tu się tak poci, w tym wychłodzonym wnętrzu? Nie, spocił się wcześniej, zanim wsiadł do autobusu. Może nawet wczoraj czy przedwczoraj? Ot, nie umył się po prostu, nie przebrał. I tak sobie jedzie. A cały autobus albo wagon metra czy tramwaju wie, że ów człowiek stroni od kosmetyków i proszku do prania... Codzienna podróż do pracy i z pracy jest dla mnie niekończącym się studium przypadku. Jak to jest możliwe, że ci ludzie chodzą sobie - do pracy czy coś załatwić? - roztaczając wokół siebie woń nieraz tak intensywną, że ciężko oddychać, stojąc obok?

Dlaczego śmierdzą Polacy? Odpowiedź jest prosta: bo się nie myją, bo nie używają kosmetyków hamujących przykry zapach.

Temat ani nowy, ani ciekawy - powiecie. I macie racje. Bo to temat, który powraca co sezon (wiosenno-letni). I to mnie właśnie zaskakuje najbardziej. Jak to jest możliwe, że nic sobie z tego nie robią nasi wspaniali rodacy? Tak, rodacy. Bo wybierzcie się gdziekolwiek za granicę - niekoniecznie mam na myśli chłodną Skandynawię. Grecja, Włochy, Hiszpania - tam ludzie nie śmierdzą, a żyją w totalnym upale przez większą część roku. Dlaczego śmierdzą Polacy?

Odpowiedź jest prosta: bo się nie myją, bo nie używają kosmetyków, które redukują potliwość i, co najważniejsze, tych, co ukrywają przykry zapach. Poza tym nie piorą ciuchów, chodzą w tych samych rzeczach kilka dni, nie zauważają, że się w ciągu pierwszych paru godzin solidnie zapocili i powinni w zasadzie przebrać się już w trakcie pierwszego dnia noszenia danej koszuli. Czy spodni. Ze spodniami nawet gorzej, bo kto to widział prać je po jednym włożeniu? Toż to szkoda, materiał się niszczy i przeciera. A, wybaczcie brutalność przekazu, ale tyłek też się poci. I to co osoba ma z przodu - w zależności od płci - też pachnie niezbyt dobrze, zwłaszcza w upale.

Rozumiem, że kogoś może być nie stać na specjalne kosmetyki, które pomagają powstrzymywać nadmierną potliwość. Ale błagam! Mydło kosztuje 2 złote!

Mnie nieustannie zastanawia jedno: jak ci ludzie mogą tak funkcjonować? Czy nikt im nie zwraca na to uwagi? Czy bliskie im osoby są pozbawione węchu? Jak widzę pana, co pracuje przy ocieplaniu bloku mieszkalnego i czuję od niego taki zapach - myślę, no tak, ciężka praca fizyczna, bywa. To mogę zrozumieć, metodą jest omijanie takich panów, jeśli kogoś zapach zapoconego ciała i brudnych ciuchów odrzuca (mam to) i dziękowanie niebiosom, że tacy panowie na ogół przemieszczają się własnym transportem.

Ale gdy stoi koło mnie młoda kobieta, z lekko tłustymi włosami i w przepoconej koszulce - a jest rano, jedziemy do pracy - to myślę sobie, że coś jest mocno nie tak. Oczywiście, może zabalowała wczoraj ostro po pracy, obudziła się w nieswoim łóżku, nie miała przy sobie kosmetyków, a pan z którym zabalowała nie ma wyposażonej w damskie kosmetyki łazienki... Serio? Można sobie to miło i w dobrej wierze tłumaczyć w ten sposób raz, może nawet dwa. Ale jeśli widuję (i czuję!) tę dziewczynę codziennie niemal, bo jedziemy kilka przystanków w tę samą stronę i ona za każdym razem jest w nieświeżym wydaniu, to znaczy, że to już taka niedbała stylówa, nie przypadek.

A takich osób jest więcej. Wiem, że upał, wiem, że nieraz człowiek mimo najlepszych chęci się spoci i nie pachnie najlepiej. Ale istnieje naprawdę wiele sposobów, by sobie z tym radzić. Mydło i dezodorant nie kosztują tak wiele. Rozumiem, że kogoś może nie stać na specjalne kosmetyki kupowane w aptece, które pomagają powstrzymywać nadmierną potliwość. Ale błagam! Mydło kosztuje 2 złote! Polacy, myjcie się! Nie bądźmy narodem śmierdziuchów!

Mydełko Fa

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.