Czy naprawdę świat się musi kręcić wokół seksu?

W odpowiedzi na list Marysi - o tym, że bez seksu żyć się nie da - przyszły do Redakcji listy pokazujące problem z innej perspektywy. Prezentujemy dwa z nich.

List nr 1

Poruszył mnie list i chcę zabrać zdanie w tym temacie. Mam 43 lata i 7 lat młodszego męża (to trzeci mąż). Mam też za sobą chorobę nowotworową (2001 r., rak szyjki macicy), kilka operacji i radiochemioterapię.

Na początku naszego związku (bywania razem; bo ja miałam wtedy drugiego męża i nie mieszkałam w Polsce, a On był kawalerem "bez obciążeń" ) w łóżku było super!

Nie ukrywałam niczego przed mężem, przed ślubem rozmawialiśmy długo i wiedział jak będzie.

Rozwiodłam się i wyszłam za Niego. I też było super. Do czasu. Po raz kolejny dopadła mnie depresja i brak chęci do czegokolwiek, do seksu też. Nadto po radiochemioterapii zaczęły narastać problemy zdrowotne, szczególnie w sprawach seksu. Od ponad roku nie odbyliśmy stosunku płciowego i raczej już nie odbędziemy.

Rozprężamy się wzajemnie miłością francuską, choć przyznam, że ja nie za bardzo lubię jak on rozpręża mnie. Nie ukrywałam niczego przed mężem, przed ślubem rozmawialiśmy długo i wiedział jak będzie. Tylko czy wierzył w to, że "przyjdzie moment", że nie będę mogła odbyć stosunku?

Nie narzeka, właściwie wręcz często słyszę "wiedziałem". Kiedy zaproponowałam, żeby znalazł sobie kobietę (TAK, ZAPROPONOWAŁAM!!!), z którą mógłby uprawiać seks; mój mąż się popłakał, że jak ja tak mogę.

Konkluzja: można żyć bez seksu i być szczęśliwym.

Agasia

***

List nr 2

Jestem po drugiej stronie barykady. Po tej, której do seksu specjalnie nie ciągnie. Przez wiele lat, w których to miałam kilku chłopaków, czułam się odrzucana przez tę właśnie odmienność. W końcu przestałam wierzyć, że kiedykolwiek będę mieć męża.

Czułam się winna, próbowałam się zmuszać, ale to kończyło się płaczem, nie mogłam.

Poznałam kolejnego faceta i zaznaczam - od razu powiedziałam mu prawdę o sobie. Obstawał przy tym, że nie jest to dla niego wielki problem, że nie jest to w życiu najważniejsze. Dzięki tej deklaracji bardzo się zaangażowałam. Z czasem, kiedy już mieszkaliśmy razem okazało się, że wcale nie jest to dla niego łatwe. Przez kilka miesięcy był ciągle zirytowany, nie mogł już tego znieść.

Czułam się winna, próbowałam się zmuszać, ale to kończyło się płaczem, nie mogłam. Z czasem wszystko się w miarę poukładało, ale wiem, że on nadal ciągle o tym myśli. Planujemy ślub i dziecko, a mi sen spędza z powiek pytanie: czy kiedyś zostawi mnie przez brak seksu? Czy czyni mnie to niegodną jego miłości? Skazaną na samotność, by nie krzywdzić innych? Pewnie powiecie, że powinnam znaleźć kogoś podobnego sobie. Poważnie? Mam w takim razie mały wybór, a mój wymarzony mężczyzna jest poza moim zasięgiem. I jeśli tak uważacie, to świat naprawdę kręci się wokół seksu.

Kasia

Więcej o:
Copyright © Agora SA