"Polki - najbardziej sfrustrowane kobiety w Europie?" [LIST]

Czy kobiety w Polsce zostały omamione wizją "mamy w garsonce ze słodkim berbeciem na kolanach", co w praktyce oznacza frustrację i niemożność pogodzenia wszystkiego ze wszystkim? Nasza Czytelniczka stawia diagnozę.

Rodzą dzieci, a potem uciekają przed nimi w karierę. Są zawstydzane, jeśli wybiorą dom i rodzinę, a nie pracę, która w większości okazuje się rutynowa, nudna i niezwiązana z pasją. Mają poczucie, że wypełniły społeczne oczekiwania, ale nie są szczęśliwe - bo nie odnalazły w tym siebie.

Multizadaniowe mamy po spełnieniu oczekiwań społecznych nie osiągają ekstazy.

Są różne typy kobiet, które w zależności od wieku i etapu życia, w którym zdecydują się na dziecko, traktują je jako dopełnienie lub frustrującą przeszkodę. Każda z nich w mniejszym lub większym stopniu próbuje wpasować się w obowiązujący nurt. Jak panuje moda na eko macierzyństwo - piorą tetrowe pieluszki i stroją dzieci w bio cotton, same donaszając kieckę z lumpeksu. Jak trendy wskazują na karierę - ściągają aplikację na smartfona i zgrywają multizadaniową superwoman. Multizadaniową, a w głębi duszy nieszczęśliwą. Głównie dlatego, że po spełnieniu oczekiwań społecznych nie osiągają ekstazy. To trochę jak z konsumpcyjną papką: chcemy więcej, bardziej, a na końcu jest niedosyt i rozczarowanie. Tylko, że macierzyństwo to nie nowy mebel.

Coraz częściej w tym całym dzieciocentryzmie i podsuwaniu gotowych rozwiązań na spełnione macierzyństwo, to nie matka i dziecko są priorytetem. Priorytetem staje się sztuka dla sztuki w konsumowaniu trendów i odgrywaniu ról. Polki - najbardziej sfrustrowane kobiety w Europie?

Nie musimy ulegać trendom, krytyce i cudzym oczekiwaniom - wtedy jesteśmy o krok od spełnionego macierzyństwa.

Jeśli takie są, to na własne życzenie, bo uwierzyły bezrefleksyjnie w cudzą wizję. Ktoś omamił je kreacją mamy w garsonce ze słodkim berbeciem na kolanach i znalazły sobie wzór, który w praktyce okazał się kwitnięciem za biurkiem i tęsknotą za zapachem małej główki. Są sfrustrowane, bo zewsząd słyszą krytykę, nawet jeśli instynkt im podpowiada żeby tulić bez ograniczeń, znajdą się tacy co powiedzą - nie noś na rękach, bo się przyzwyczaisz. Oczywiście brak czułości też z miejsca zasłuży na stosowny osąd.

Słyszą krytykę, nie czują się pewnie w swojej roli, wierzą na słowo, że się nie nadają i frustracja gotowa. Brakuje wsparcia, klepania po ramieniu, zamiast tego są dobre rady od siedmiu boleści, po których łatwo zwątpić. Oczywiście nie musimy ulegać trendom, krytyce i cudzym oczekiwaniom, a wtedy jesteśmy o krok od spełnionego macierzyństwa.

Marta Szyszko

www.kobietawe-biznesie.pl

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.