Eurowyborczy Foch!

Justyna sama przyznaje, że wpada w ton nieco moralizatorski, ale łatwo zrozumieć jej wzburzenie. My rozumiemy i popieramy apel: idźcie głosować, wybierajcie mądrze!

Conchita Wurst, "Kobiety udające, że stawiają opór" , międzypartyjne przepychanki i wpadki kandydatów-celebrytów - to nasza polska, przedwyborcza rzeczywistość. Co dzień nowe kwiatki z debat dołączają do sporego już grona. Czy dziś tak wygląda rzeczywistość w każdym kraju Unii? Nie wiem, ale mam gorącą nadzieję, że nie.

Do napisania kilku słów na temat tego, jak bardzo czuję się nabijana w butelkę przez kandydatów do Parlamentu Europejskiego skłonił mnie już temat Eurowizji i Conchity - drag queen, która swym kontrowersyjnym występem wywalczyła pierwsze miejsce. I o ile to, że ta sceniczna kreacja (skądinąd majstersztyk) mogła wzbudzać zainteresowanie portali plotkarskich, czy tabloidów, zupełnie nie dziwi, to fakt, że stała się podwaliną pod dyskusje polityczne jest już dla mnie nie do przyjęcia. Ale o tym świetnie napisała już red. Sosin, więc tematu drążyć nie będę.

Z dnia na dzień czuję się coraz bardziej rozczarowana i rozjuszona.

Rozpocznę z nieco innej beczki. Z dnia na dzień czuję się coraz bardziej rozczarowana i rozjuszona. Odnoszę też nieodparte wrażenie, że nas - wyborców, nie traktuje się poważnie. Ani w tych wyborach, ani z resztą w wielu poprzednich. Jesteśmy karmieni papką dla idiotów. A przecież to nasz głos zdecyduje o tym, kto przez najbliższe pięć lat będzie nabijał swoją kieszeń w Brukseli. To my już w niedzielę zdecydować mamy o tym, kto będzie nas reprezentował w Europie.

Tymczasem merytorycznej dyskusji brak. A przynajmniej zagłuszana jest przez przedwyborcze "skandale". Brak poważnych rozmów na poważne tematy. Włączając telewizję, radio czy przeglądając internet dowiadujemy się głównie jakie poglądy na temat transwestytów czy homoseksualistów ma pan Iks i jakie są poglądy pana Igrek na temat inteligencji kobiet i ich życia seksualnego. No i jeszcze trochę odnośnie tego, czy Kościół jest zły czy dobry. Jeśli rozmowa, jakimś cudem, schodzi zaś na poważny temat, to politycy - ze zwinnością wiewiórki - wracają do tego co oni chcą przekazać, niestety.

Gdzie dyskusja na tematy gospodarcze, naszego stopnia zależności od Unii, konkretnych rozwiązań poważnych problemów, gdzie rozważania na temat tego, czym dany kandydat już się poszczycił, żebyśmy mogli mu zaufać? Niestety, to mało widowiskowe i mało chwytliwe, więc wyborco - dowiaduj się sam.

Czyż nie mogą pozostać przy tym na czym się znają? Czy muszą rujnować swoje legendy?

I o ile jeszcze te płytkie i jałowe dyskusje jestem w stanie, w jakimś minimalnym stopniu, zrozumieć, to braku wiedzy kandydatów-celebrytów i ich żenujących wypowiedzi już nie. Bo co rusz widać, że ci, którzy chcą co miesiąc zgarniać tysiące euro za reprezentowanie nas, nie mają podstawowej wiedzy na temat choćby unijnych struktur. Za przykład posłużyć mogą tu znana pływaczka i równie znany piłkarz, którzy nauczeni jedynie formułek, zbłaźnili się w telewizji. Już o bokserze, który wiosną tego roku zapałał miłością do polityki, nie będę wspominać, bo tematem żywią się media w całym kraju. Niestety takie przykłady możemy tylko mnożyć.

Dlatego, mimo żem młoda i moralizatorski ton mi nie przystoi, proszę Was Fochowiczki i Fochowicze - myślcie! Szukajcie, sprawdzajcie i zagłosujcie na kogoś, komu nie boicie się powierzyć swoich pieniędzy, na kogoś, komu bez wstydu, co miesiąc, będziecie wypłacać pensję. Mam nadzieję, że to wystarczy, żeby w gąszczu głupoty zarastającej wszystkie polityczne ścieżki, odnaleźć kogoś, kto myśli tak jak my, kogoś kto jest specjalistą w tym co robi i może choć przez chwilę będzie myślał o tym, że praca polityka to ogromna odpowiedzialność za miliony rodaków.

A przede wszystkim kogoś, kto będzie szanował waszą wrażliwość i intelekt. Żebyśmy później, gdy coś pójdzie nie tak, mogli mieć uzasadnione pretensje.

I przede wszystkim - idźcie zagłosować!

Justyna

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.