Podrywasz dziewczynę w miejscu publicznym? Nie oczekuj NICZEGO w zamian

Kto próbuje podrywać obce dziewczyny na ulicy - cham, czy odważny młodzieniec? Jaki jest sens w zaczepianiu nieznajomych i czy jest to w ogóle na miejscu? Na te i więcej pytań próbuje odpowiedzieć nasz Czytelnik Józef.

Ilu z was nie jest w stałym związku i nadal szuka kogoś, z kim może spędzić najbliższe lata? Albo może i nie szuka, ale nie miałoby nic przeciwko bliższej relacji z drugą osobą? Mnie samemu jest raczej bliżej do tego drugiego obozu, ale moim naczelnym problemem jest to, że w zasadzie nie poznaję wielu nowych osób.

Przeczytałem ostatnio artykuł o podrywaniu obcych dziewczyn w miejscach publicznych . Ostatecznie autor tekstu stwierdza, że faceci powinni być odważni, a dziewczyny wyrozumiałe i wiecznie uśmiechnięte, bo skoro chłopak tak się postarał, to należy go jakoś nagrodzić. No po prostu trzeba. A ja mówię na to: a gówno prawda.

Ja na przykład nie znoszę, gdy obce osoby coś do mnie mówią, kiedy się tego nie spodziewam.

Irytuje mnie to całe marudzenie, że kobiety to głupie suki, albo w najlepszym wypadku oziębłe księżniczki, które olewają facetów, a potem mają pretensje do świata, że chłopa nie mają. To jest bardzo popularny komentarz, który dosyć często pojawia się na Fochu i jest on najbardziej żałosną próbą zwalania przez mężczyzn swoich życiowych porażek na czynniki zewnętrzne. Takie podejście, które także propaguje autor wyżej wspomnianego tekstu, zakłada, że kobieta nie posiada własnej podmiotowości i ma być wiecznie wdzięczna, że ktoś zawraca jej dupę na lewo.

Ja na przykład nie znoszę, gdy obce osoby coś do mnie mówią, kiedy się tego nie spodziewam. Nawet, jeśli uśmiechnę się w odpowiedzi, to w głowie myślę tylko "Idź już sobie i nic do mnie nie mów". Pierwszym i świętym prawem każdego z nas jest być pozostawionym w spokoju. Jeśli ktoś wybiera się do obcej dziewczyny, by zagadać ją i wyciągnąć od niej numer, to niech wychodzi z założenia, że zakłóca jej porządek i spokój, więc nie ma prawa NICZEGO oczekiwać w zamian. Cokolwiek dostanie: uśmiech lub ciepłe słowo, to niech będzie wdzięczny, a jeśli zostanie zignorowany, to niech potraktuje to jako normalny stan rzeczy.

Jeśli dziewczyna chce być niemiła w stosunku do faceta, który ją zaczepia, to, do cholery, może!

Co więcej, jest też spora szansa, że jak już kogoś tak zaczepiamy, jest to raczej atrakcyjna osoba, która zwróciła naszą uwagę swoją urodą, więc najprawdopodobniej bywa zaczepiana na ulicy w regularnych interwałach. Wtedy wkurw takiej osoby ulega kumulacji, a tak podirytowana dziewczyna ma do niego pełne prawo. To tak jak ta banda kolesi, która często wystaje niedaleko mojego bloku i zaczepia mnie chcąc drobne za każdym razem, kiedy wychodzę z psem na spacer lub gdy wracam z pracy. Czy mam być zawsze uśmiechnięty?

Raz na jakiś czas powiem takiemu, żeby spierdalał, bo nie mam zamiaru płacić haraczu za każdym razem, gdy wychodzę z własnego domu. Tak samo dziewczyna chce czasem iść do piekarni po bułki, a nie rozdawać obcym fagasom swój numer telefonu, jakby on im się należał. "Uuuuu, ale przecież nie trzeba być od razu niemiłym" - zapewne powie teraz taki dupozawracacz. Jeśli dziewczyna chce być niemiła w stosunku do faceta, który ją zaczepia, to, do cholery, może, a te swoje dziecinne pretensje zachowaj dla siebie.

Ja bym nie chciał iść na randkę z psychopatą, który uważa, że jestem mu coś winien.

Ja nigdy nie zaczepiam obcych osób, bo mogą one sobie tego nie życzyć. Proste. Mam zasadę, że zanim wyskoczę z jakimkolwiek tekstem na temat telefonów i randek musimy, albo się ciut lepiej poznać, albo zostać sobie przedstawieni przez wspólnego znajomego. Moim zdaniem jest to zwyczajne okazywanie szacunku drugiej osobie. Ktoś może teraz próbować mnie wyśmiać, że pewnie brakuje mi odwagi i głupio się teraz tłumaczę, ale prawda jest taka, że to nie są wyścigi, ani spektakl na pokaz. Jeśli ty czujesz się dobrze z zaczepianiem obcych ludzi w miejscach publicznych, to w porządku - miej jednak świadomość, że nikt nie jest tobie niczego winien. Nie pytasz dziewczyny jak dojść do metra, tylko chcesz wyciągnąć od niej numer telefonu i pójść z nią do łóżka. No do cholery, ma ona pełne prawo być niezadowoloną z takiego kontaktu z tobą.

Dalej autor tekstu, który mnie zainspirował, maluje przed czytelnikiem wizję idealnej randki i wspaniałości, jakie czekają na dziewczynę, jeśli tylko będzie "odważna i łatwa" (jego słowa, nie moje). Facet ma już pretensję nie tylko o to, że dziewczyna może nie chcieć być zaczepianą na ulicy, ale też, że po randce chce jechać do siebie do domu. Cóż, ja bym nie chciał iść na randkę z psychopatą, który uważa, że jestem mu coś winien.

Pod koniec tekstu znajdziemy zdanie, które może być prorocze:

Są jednak bohaterskie dziewczyny, które mimo blizn, nie boją się magii i sprawdzają co jest dalej. To one mają najpiękniejsze przygody. Będą umierały szczęśliwe.

Józef

Więcej o:
Copyright © Agora SA