Zdrada po włosku - szczęśliwi rogacze

Nasza stała Czytelniczka i komentatorka Aj (zwana w redakcji pieszczotliwie Ajką) zastanawia się, czy zdradzeni zasługują na współczucie, czy pogardę?

Ostatnio dużo pisze się na wirtualnych łamach Focha o zdradach, o kobietach, które te zdrady powodują oraz o tych, które chciałyby zdradę poczynić. Mnie natomiast od jakiegoś czasu nurtuje problem postrzegania zdradzonych. Moje zainteresowanie tą kwestią wzbudzili włoscy cornuto . Jednak może zacznę chronologicznie.

Od lat tkwię w trudnym związku ze słoneczną Italią. I jak to bywa w skomplikowanych relacjach emocjonalnych potrzeba czasu na wzajemne zrozumienie. Część rzeczy pojęłam od razu, część po pewnej chwili, a jeszcze innej nadal nie rozumiem. Jednym z aspektów obyczajowości włoskiej, której długo nie potrafiłam zrozumieć było: dlaczego we Włoszech, jeśli chcemy śmiertelnie obrazić mężczyznę, mówimy do niego "cornuto!" ("rogacz"). Długo myślałam: "Jacy Włosi są głupi, nieczuli - skoro ktoś jest rogaczem to nie on powinien się wstydzić, ale jego żona. Należy mu współczuć złego wyboru, a nie piętnować" . Na czym polegał mój błąd w interpretacji? Na tym, że przetłumaczyłam słowo, ale zaniedbałam kontekst. Nie przyjrzałam się dokładnie subtelnościom wyłaniającym się z tła barwnej obyczajowości mieszkańców słonecznego półwyspu. Niedawno, zupełnie przypadkiem, wpadł mi w ręce tekst dotyczący włoskich związków frazeologicznych dotyczących rogów. Włosi mają ich doprawdy nieprzebraną ilość, ale ten, który mnie najbardziej zainteresowały to cornuti e contenti . Wyrażenie to ukazuje włoskie postrzeganie potulnych rogaczy.

Cornuti e contenti to ni mniej ni więcej rogaci i zadowoleni . Jeśli jednak nie znamy kontekstu kulturowego "sbattiamo le corna" (czyli zdarzamy się z przeszkodą nie do przebycia). O co chodzi?!? Aby zrozumieć dlaczego bycie cornuto e contento to hańba dla całej rodziny należy zapoznać się z włoską systematyką zdradzanych. Najniżej w hierarchii stoi właśnie nasz rogaty i zadowolony. To ten, kto jest zdradzany przez współmałżonka, wie o zaistniałej sytuacji bądź się jej domyśla lecz nic z tym nie robi. Nie przeszkadza mu zdrada lub nie ma odwagi, żeby podjąć jakiekolwiek działanie. Jest rogaty i zadowolony. Cornuto, to ktoś, kim się pogardza, bo nie jest prawdziwym mężczyzną. Cornuto nie wyrzuci z domu puszczalskiej żony, nie da w mordę temu, z kim ślubna go zdradza, nie załatwi sprawy po męsku. Ważnym jest, aby rozumieć, że zdrada to ogromne przewinienie, które okrutnie hańbi zdradzanego. Dlatego w tradycyjnych rodzinach sycylijskich niewierna żona była karana śmiercią.

Naturalnie nieszczęsna niewierna małżonka z własnej, choć przymuszonej woli, popełniała "samobójstwo". Ten, kto nie potrafił skłonić żony do "wzięcia odpowiedzialności i pokajania się" był cornuto . Nie miejsce tu jednak na dywagacje o tradycjach sycylijskich klanów. W dzisiejszych czasach rogate słówko zyskało na popularności i rozszerzyło zakres znaczeniowy. Obecnie używa się go do obrażania wszystkich w każdych okolicznościach, bez względu na posiadaną wiedzę o pozamałżeńskiej działalności partnerów życiowych podmiotu obrażanego. Warto wiedzieć, że istnieje również gest symbolizujący rogacza. Jakże taki biedny Włoch, który właśnie prowadzi samochód, rozmawia przez telefon i ogląda się za dziewczynami miałby wykrzykiwać "cornuto!" do innego użytkownika ruchu drogowego zajętego dokładnie takimi samymi czynnościami? No nie da się, ale wystarczy pokazać uniesione do góry "rogi" ze wskazującego i małego palca u dłoni i załatwione- inwektywa poszła w świat bez słów. Zastanawiam się zatem, jak pogodzić podejście cornuti e contenti z włoską wybuchową naturą? Bo powiedzieć do kogoś cornuto , szczególnie na południu Włoch, to prosta droga do awantury. Takiej we włoskim stylu.

Gdzie zatem miejsce na potulnego rogacza w świecie don Corleone i Soprano? Nadal nie potrafię zrozumieć co jest takiego strasznie obraźliwego w słowie "rogacz"? Ja zdradzonym szczerze współczuję choć może rzeczywiście ktoś, kto nie reaguje na zdradę zasługuje na ostracyzm? Mam wrażenie, że w naszym kręgu kulturowym postrzegamy to nieco inaczej. Ale może to tylko moje wrażenie. A Wy jak to widzicie?

Aj

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.