Jestem kobietą po przejściach. O tym, dlaczego kobiety zapominają o swoich oczekiwaniach

Czy partnerowi należy na dzień dobry wyłożyć, czego oczekujemy, a czego nie akceptujemy? Czy może raczej powoli oswajać go z naszym podejściem do życia i mężczyzn? Nasza Czytelniczka, bogatsza o doświadczenie, radzi, by nie zapominać o swoich wymaganiach.

Piszę do was, poruszając temat oczekiwań wobec swojego partnera lub, jak to usłyszałam ostatnio w żartach, ale tego nie jestem do końca pewna, "wymagań"...

W młodym wieku, na początku swojej drogi uczuciowej, nie zastanawiamy się zbytnio nad tym, czy w ogóle mamy jakieś oczekiwania wobec osoby, z którą wchodzimy w bliższą relację. Liczy się dla nas przede wszystkim powierzchowność oraz pociąg fizyczny. Wchodzimy w związek często z rozpędu, jak kamień rzucony w wodę, zakochani i pełni nadziei, że wszystko się uda i będziemy żyli długo i szczęśliwie.

Moje oczekiwania wobec partnera i naszego wspólnego życia rozminęły się zupełnie.

I cudownie, jeżeli nasze oczekiwania i marzenia się spełnią, jesteśmy szczęśliwi i trafiliśmy na osobę, z którą przeżyjemy resztę życia. Gorzej, jeżeli nasz świat legnie w gruzach, a człowiek, z którym się związaliśmy, niestety okaże się być tylko namiastką tego, za kogo go uważaliśmy. Z wiekiem zaczynamy dojrzewać, poznajemy siebie, swoje pragnienia, a co za tym idzie - oczekiwania wobec naszego obecnego bądź przyszłego partnera. Po prostu najłatwiej można to nazwać dojrzałością emocjonalną.

Jestem przypadkiem, myślę nieodosobnionym, w którym to moje oczekiwania wobec partnera i naszego wspólnego życia rozminęły się zupełnie. Wzajemne pretensje oraz brak zrozumienia zniszczyły nasz związek. Właściwie dlatego powinnam stać tutaj za tezą, że powinniśmy szukać i dobierać sobie drugą połówkę w sposób bardzo racjonalny i przemyślany, tak, aby każda cecha naszego partnera odpowiadała nam na sto procent. Choć podobno ideałów nie ma!

Ktoś tutaj zapyta: "A gdzie uczucie, chemia łącząca dwojga ludzi, magia?"

Może jeszcze kilka miesięcy temu próbowałabym was przekonać, drogie czytelniczki, że kobieta po tzw. przejściach powinna być rozważna, nie kierować się zbytnio uczuciami, ochami i echami, jak to się powszechnie mówi. Jednak dziś już wiem, że tak nie jest i będę próbować was troszeczkę odwieść od tego wniosku, choć nie do końca. Zaraz wytłumaczę, dlaczego.

Należy od samego początku mówić, co i jak widzimy w naszej relacji.

Po pierwsze, owszem, bardzo ważne jest w każdej relacji damsko-męskiej odnalezienie w drugiej osobie cech charakteru czy usposobienia, które pasują nam idealnie, ale ważniejsza jest moim zadaniem od początku uczciwość wobec siebie, wzajemne zaufanie, no i jasne określenie właśnie tych oczekiwań wobec siebie. Nie warto tworzyć z tego tematu tabu, należy od samego początku mówić, co i jak widzimy w naszej relacji, a może jeszcze jaśniej - czego spodziewamy się po osobie, z którą mamy zamiar stworzyć udany związek. Bowiem szczerze przykro jest usłyszeć po kilku miesiącach znajomości, że jednak to nie to, zwłaszcza kiedy jedna ze stron zazwyczaj jest bardziej zaangażowana. To boli, przyznaję i potwierdzam, wiem to przecież z własnego doświadczenia.

Po drugie: istotne jest również to, jak bardzo człowiek zakochany chce sprostać tym wymaganiom i w sposób często bezwiedny poddaje się zmianie swojej osoby i swoich przekonań, często nawet o 180 stopni. Kochając, zapominamy o sobie, o tym jak bardzo ktoś nas kiedyś skrzywdził, zapominamy w rezultacie o naszych wymaganiach, próbując się stopić z osobą, na której tak bardzo nam zależy. Ale czy to mądre i słuszne? Nie. Tylko który zakochany człowiek kieruje się rozumem?

Moja kobieca natura skutecznie odwodzi mnie od myślenia w sposób racjonalny.

Jestem kobietą "po przejściach" - poznałam mężczyznę o podobnym w tej kwestii statusie, powinnam więc być rozważna czy romantyczna? I to pytanie powinno stać się motywem przewodnim mojego listu, więc niech tak będzie. Z jednej strony wiem, czego chcę od przyszłego partnera, czego oczekuję i, jak on to nazwał, wymagam, ale z drugiej - moja kobieca, romantyczna i słaba natura skutecznie odwodzi mnie od myślenia w sposób racjonalny i podpowiada: "Kochaj, szalej i żyj. Martwić będziesz się później!" Przyznaję jednak, że nam kobietom łatwiej przychodzi zapomnienie o swoich oczekiwaniach, jakie stawiałyśmy w swojej głowie przed facetem jeszcze kilka dni przed poznaniem tego, który zawrócił nam w głowie. Mężczyźni są bardziej racjonalni i czasem w tym wszystkim wyrachowani - takie mam przynajmniej doświadczenia.

Reasumując, uważam, że warto mówić o tym, czego chcemy w życiu, jak widzimy nasze wspólne relacje, nasz związek i czy coś nam odpowiada czy nie od samego początku. Jednakże moim zdaniem bardzo ważne jest to, aby w tych oczekiwaniach i stawianych wymaganiach nie zatracić się za bardzo, ponieważ możemy przegapić w swoim życiu kogoś, z kim moglibyśmy stworzyć udany związek i być szczęśliwi. Może nie warto zawsze w życiu szukać ideałów...

Róża

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.