Jak (i o co) pytać, żeby dziecko potrafiło odpowiedzieć

Mnogość zabawek, rozrywek, zajęć dodatkowych, wieczny nadmiar możliwości sprawiają, że chcemy jak najwcześniej nauczyć nasze dzieci wybierać to, co dla nich najlepsze. Czy jednak trzy-, czterolatki powinny i czy umieją podejmować świadome decyzje?

fot. Pexelsfot. Pexels fot. Pexels fot. Pexels

Jak pytać, żeby dziecko wiedziało, że potrafi odpowiedzieć, żeby pytanie trafiło pod właściwy adres? W jaki sposób pytając, sprawić, by poczuło się dowartościowane i ważne, a nie przytłoczone odpowiedzialnością ponad siły?

Co roku, już w styczniu, w wielu przedszkolach pojawiają się na tzw. "oglądanie" rodzice z dziećmi - rozmawiają, pytają, oceniają. Maluchy się bawią albo siedzą kurczowo przyklejone do mam i tatusiów. Co drugie takie spotkanie kończy się pytaniem rodzica skierowanym do 2, 3, 4 letniej pociechy:

- Zosiu kochanie, czy podoba ci się to przedszkole? Czy poszukamy czegoś jeszcze? Będziesz tu chodzić? - Dziecko zdezorientowane i trochę przestraszone kręci główką, że nie albo chowa się za mamę, te bardziej śmiałe mówią, że spoko, że fajnie.

Po kilku dniach rodzice przychodzą albo dzwonią i pojawia się komentarz:

- No wie pani, to trochę niepokojące, bo jak córeczkę pytamy, to ona mówi, że nie chce .

A co u Boga Ojca ma powiedzieć - po dwóch godzinach w nowej sytuacji, stresie, z perspektywą jakiejś dziwnej zmiany wszystkiego w jej życiu?!

I jeszcze dwa przykłady z tak zwanego życia codziennego przedszkola:

- Pawełku - pyta mama rano - odbierze cię dziś babcia, czy chcesz zostać u niej na noc? - Pawełek nie chce teraz odpowiadać, bo czekają koledzy z zabawą, a w ogóle u babci nie ma mamy i własnego łóżka, jest zupełnie inaczej niż w domu i trochę się boi dużego zegara z "tymi wiszącymi szyszkami" więc krzyczy, że nie, tłucze kapciem mamę po głowie i ucieka.

- Mamy problem proszę pani, jak go pytamy to on najczęściej się wścieka albo płacze...

- Adasiu, czy wolisz angielski czy może karate? - Tatuś z błyskiem w oku zapisuje syna na zajęcia. - Adaś ma trzy lata, nie rozumie dokładnie, co to angielski ani karate, oraz czym to grozi. Chce, żeby już mu dać spokój, więc mówi, że nic i buntowniczo zaciska zęby.

- Martwię się o niego, wie pani, bo on taki apatyczny, zamyka się w sobie i nie umie wybrać.

Pytania zadawane w przytoczonych przeze mnie scenkach są pozornie niewinne. Rodzice jak najbardziej pełni dobrej woli i niewątpliwie po lekturze wielu mądrych książek, szanujący wybór dziecka, traktujący je podmiotowo. Czy na pewno? Dwu-, trzy-, czterolatek staje przed dylematami, wyborami, do których jest nieprzygotowany - ani doświadczeniem, ani rozwojem emocjonalnym, ani intelektem (wiem - nasze dzieci w 100 procentach populacji są genialne - ale nawet wtedy nie są przygotowane). Wystarczająco boi się albo przynajmniej onieśmiela go nowa sytuacja, nowe miejsce, nowi ludzie.

Oczekuje raczej, że mama powie - tak kochanie, jest fajnie i bezpiecznie, będziemy tu przychodzić często, albo - jedziesz do babci, bo ona ciebie bardzo kocha, tęskni i chce spędzić z tobą jak najwięcej czasu. W zamian dostaje do podjęcia decyzję, która jest dla niego niemożliwa. Wszystko to zamiast dowartościować - rodzi dezorientację, frustrację i lęk. Powoduje, że dziecko jest złe na siebie, bo nie umie albo nie chce podjąć decyzji.

Decyzji, która, co ważne, podaje w wątpliwość autorytet rodzica, na który każdy kilkulatek czeka i którego potrzebuje. To trochę tak, jakby lekarz neurochirurg pokazał nam narzędzia, powiedział, że zaraz otworzy nam czaszkę i kazał wybierać wielkość wiertła .

A poza tym:

- Jasiu, skarbie, czy pójdziemy do lekarza, bo coś masz chyba 40 stopni gorączki? - jasne, że nikt przy zdrowych zmysłach takiego pytania dziecku nie zada. Tylko że Jaś - nauczony doświadczeniem - będzie krzyczał i płakał, że nie i będzie chciał koniecznie wiedzieć, dlaczego tym razem mama nie pyta tylko każe - cała wolnościowa, demokratyczna doktryna pedagogiczna bierze w łeb.

Czy to oznacza, że mamy nie pytać, nie dawać wyboru, wychowywać - o zgrozo - autorytarnie? Ależ pytać, jak najbardziej i to często. Pamiętajmy tylko, że pytania mają służyć dzieciom, a nie nam . Mają być okazją dla dziecka do wyrażenia swojej opinii, przyznaniem prawa do samodzielnego stanowienia o sobie. Niech będą konkretne (myślenie abstrakcyjne to raczej we wczesnej zerówce niż w przedszkolu), osadzone w bliskiej dziecku rzeczywistości. My natomiast koniecznie musimy wiedzieć, że pytając, na pewno uszanujemy decyzję dziecka, że ją będziemy mogli w pełni zaakceptować i wprowadzić w życie.

Pozwalajmy naszym dzieciom wybrać - kolor skarpetek, książkę do czytania, zabawkę, którą chcą wziąć do przedszkola. Pozwólmy im decydować, czy chcą dziś pisać, czy liczyć, czy może tańczyć a może tylko bawić się z kolegami, z nami, z psem. Niech wybiorą talerzyk albo łyżeczkę, jogurt, owoc, kanapkę - ale nie to, czy chcą jeść kolację. Niech podejmują decyzje skrojone na ich miarę, takie, których rezultat będzie czytelny i jasny, pozwoli zaufać we własne możliwości i w przyszłości dać sobie radę z trudniejszym wyzwaniem. Błagam, nie obarczajmy wyborem przedszkola, rytmu dnia. Nie każmy podejmować decyzji ważących o ich życiu, bo będą zdezorientowane , bez poczucia bezpieczeństwa. Mama pyta równa się: mama nie wie.

Wydaje mi się również, że każda mama, która zna swoje dziecko (jak nikt inny na świecie) doskonale wie, czy podoba mu się przedszkole, czy lubi panią Franię, czy się jej boi i dlaczego nie chce jeździć do babci na noc.

Przede wszystkim jednak nie pytajmy nigdy, kiedy sami nie wiemy, co robić i najchętniej zrzucilibyśmy odpowiedzialność za decyzję na kogoś innego - nawet na własne dziecko.

Olga Sobkowicz

* Olga Sobkowicz - Nie usiedzi. Pedagożka, teatrolożka, menadżerka kultury. W wolnych dwudziestu minutach tygodniowo uprawia sporty różne, gotuje i fotografuje i jeszcze jeździ samochodem. Absolwentka Wydziału Wiedzy o Teatrze Akademii Teatralnej i Pedagogiki Uniwersytetu Warszawskiego - współwłaścicielka Przedszkola "Akademia Samodzielności" , od lat współpracuje przy różnorodnych projektach i inicjatywach kulturalnych z kręgu tzw. kultury niezależnej.

Więcej o:
Copyright © Agora SA