Ludzie, którzy przyciągają jak magnes. Na czym polega ten dar?

Kto wzbudza pożądanie bez wysiłku, a czyje starania zawsze spełzną na niczym? Głos w sprawie zabrała ekspertka - królowa naszego ukochanego fanpage'a - Kobiety bez serca.

Pytanie mocno retoryczne. Mniam!Pytanie mocno retoryczne. Mniam! Pytanie mocno retoryczne. Mniam! Pytanie mocno retoryczne. Mniam!

Znasz to uczucie, gdy wpadając z rana do sklepu po bułki, w niedbałej stylizacji typu "i tak nikogo nie spotkam", łowisz pożądliwe spojrzenia płci przeciwnej? Nie? A kiedy starannie domalujesz sobie to i owo (może to mój urok, a może Maybelline ) i założysz coś ładnego z zamiarem oczarowania świata - czy wtedy slalomem wymijasz spontanicznych, zachwyconych adoratorów? Takie coś znasz? Hmm? Spoko, ja też nie.

Istnieją jednak osoby, które przyciągają jak magnes. I to wcale nie z powodu rzucającej na kolana urody , ani innych mierzalnych gołym okiem parametrów. Niby niczym szczególnym się nie wyróżniają, mają jednak w sobie moc. To oczywiście szalenie niesprawiedliwe, bo ja bym lepiej wykorzystała taki dar od losu, ty pewnie też, no ale co zrobisz? Nic nie zrobisz. A oni owszem, i to bez żadnego wysiłku.

Taki na przykład Piotrek - na oko zwyczajny chłopak koło trzydziestki. Koledzy dość niechętnie zabierają go z sobą w sobotnie wieczory, bo zagarnia całe zainteresowanie kobiet. Jak? Nie wiadomo, po prostu sobie jest. Niewiasty zaś nie ograniczają się do zalotnego machania rzęsami czy eksponowania zgrabnej pęciny, ale ruszają do dzieła i uwodzą go słowem i uczynkiem, zupełnie ignorując pozostałych panów.

Kiedyś zirytowani koledzy przedawkowali Piotrkowi alkohol, podparli lekko oszołomionym kumplem ścianę w kącie lokalu i przyczepili mu do koszulki kartkę z napisem "zaopiekuj się mną". Nie minął kwadrans, a nad delikwentem stało kilka całkiem fajnych panienek, targujących się zawzięcie o przywilej udzielenia mu pierwszej pomocy. Zdębiali koledzy musieli odbijać nieszczęśnika z rąk rozochoconych samarytanek.

Podobnie ma Ania - miła oku, ale żadna seksbomba, bez wymyślnych makijaży czy strojów, mocno eksponujących trzeciorzędowe cechy płciowe. Gdy wchodzi do knajpki na kawę, zazwyczaj szybciej niż kelnerka podchodzi jakiś przypadkowy, a zachwycony nią osobnik. Mimo że lubiana, Ania rzadko jest zapraszana solo na imprezy, bo wzbudza mniej lub bardziej jawne zainteresowanie większości obecnych tam mężczyzn.

Powiesz, że Ania ściemnia i jednak wabi, ale się nie przyznaje? Nie, ona jest od dawna beznadziejnie zakochana w panu, który akurat okazał się odporny na jej urok i nie interesują jej inne znajomości. Piotrek zaś dopiero co został szczęśliwym mężem i ojcem, z kolegami wychodzi tylko rekreacyjnie i wcale nie rozgląda się na boki. Na czym więc, do licha, polega to magiczne przyciąganie?

Ewa prawie miała okazję sama to sprawdzić. Znajomy wskazał jej na imprezie niepozornie wyglądającego chłopaka, informując szeptem, że ów błyskawicznie oczarowuje każdą pannę. A potem właśnie ten chłopak poprosił ją do tańca. Na parkiecie było miło, ale zwyczajnie, zamienili kilka banalnych zdań, a Ewa... wróciła do stolika na miękkich nogach. On był niesamowity! Dlaczego? Nie uwierzysz - nie miała pojęcia!

I powiedz teraz, że masz świadomy wpływ na to, kto ci się spodoba. Można sobie racjonalizować, ale w naszych instynktownych preferencjach jesteśmy bezbronni jak dzieci. Obie płcie stają na uszach, żeby zabłysnąć solówką w godowym tańcu, a tu taka Ania czy Piotrek przechodzi tylko przez parkiet w drodze do bufetu i zgarnia wszystkie laury oraz nagrodę publiczności. Więc może bezpieczniej się nigdy na nich nie natknąć?

* Dorota Hubert - Kobieta bez serca . Przynajmniej na fejsie :)

Więcej o:
Copyright © Agora SA