Jaki sport można uprawiać w ciąży? Ciążowa Kronika Sportowa

Jesteś w ciąży? Baczność! Przed tobą kilka miesięcy wytężonej pracy. Dbaj o siebie! Zdrowo się odżywiaj! Pij dużo wody! Jod zażywaj! Odpoczywaj! O stosownej aktywności fizycznej nie zapomnij! Zaraz, zaraz, jak to było z tą aktywnością?

Wystarczy szybki rzut oka na rozmaite poradniki i internety - i wszystko jasne. Spacery. Joga dla ciężarnych. Spacery. Pływanie. Spacery. Rower stacjonarny. Spacery. Pilates. To takie zdrowe "dla mamy i dla maluszka". Czy wspomniałam już o spacerach?

Jeśli mimo ciąży, lub może właśnie dzięki ciąży (różnie bywa) czujesz się sprawna i rześka, nie poddawaj się i czytaj dalej.

Po pierwsze: wszelkie nakazy i zakazy dotyczące ciąży i macierzyństwa są przynajmniej w tym samym stopniu oparte na przesłankach medycznych, co uwarunkowane kulturowo. Nie wierzysz? To porównaj poradniki europejskie i amerykańskie. Przykłady z własnego doświadczenia poniżej.

W różnych - wysokorozwiniętych - kulturach i społeczeństwach kobiety wydają na świat zdrowe potomstwo, mimo przestrzegania nieco odmiennych zasad w trakcie ciąży. Trudno ci się pogodzić z polskim dekalogiem "stanu błogosławionego"? Poszukaj alternatyw. Niekoniecznie daleko.

Po drugie: czasy się zmieniają, a w tej dziedzinie można zaobserwować cyklicznie przewijające się mody. Obecnie dominuje "powrót do korzeni", rodzenie w naturalnej pozycji, karmienie wyłącznie piersią, chustowanie, itd. Dla kontrastu polecam lekturę "Małego dziecka", biblii naszych matek. Mam w domu historyczny egzemplarz wydany na początku lat 70. "Karygodny i niehigieniczny zwyczaj obcałowywania niemowląt" nieodmiennie przyprawia mnie o rechot.

To, co dziś jest obowiązującym standardem, prawdopodobnie wkrótce okaże się chwilowym trendem. Warto zachować trochę dystansu do jedynie słusznych zaleceń - nasze córki, na samą wzmiankę o nich, będą zapewne pukać się w czoło.

A konfrontacja z tym co należy, a co nie wypada, może wyglądać na przykład tak:

Miesiąc pierwszy i drugi: rezygnuję z treningów siatkówki - nie chcę przecież oberwać piłką w brzuch. Trudno, żal, ale jaka nagradzająca samoświadomość - jestem taka rozsądna i odpowiedzialna, jak przystało w nowej roli życiowej.

Miesiąc trzeci: sport - jak najbardziej. Przekonuje mnie oficjalny poradnik dla przyszłych mam, wydany przez tutejsze (niemieckie) ministerstwo zdrowia. Byle się nie zasapać (dosłownie): "tak długo, jak uprawiając sport oddychasz na tyle spokojnie, że jesteś w stanie normalnie rozmawiać, to wszystko w porządku".

Miesiąc piąty: ostatnie wakacje we dwoje! Alpy, Prowansja, Lazurowe Wybrzeże, czuję się świetnie i nie widzę powodu, żeby odmawiać sobie małej wycieczki kajakiem. Morze gładkie jak stół, okolice Marsylii obfitują w malownicze zatoczki, przed nami raptem niecała godzinka leniwego wiosłowania w jakże przyjemnych okolicznościach przyrody

Mój brzuszek, opakowany w cywilne ciuchy, nie zwraca na siebie uwagi, aż do momentu kiedy wygodnie sadowię się w kajaku. Właścicielka wypożyczalni nie kryje dezaprobaty i gdyby nie to, ze już podpisaliśmy umowę i zapłaciliśmy, pewnie nie poddałaby się tak łatwo. Nieważne, że oboje z mężem mamy doświadczenie i potrafimy ocenić swoje możliwości, bo pływaliśmy już po oceanie. Nieważne, że przy tej pogodzie będziemy raczej opalać się dryfując, niż walczyć z żywiołem. Sport to sport, a ciąża to ciąża!

Rower w ciąży - czemu nie? (Fot. Archiwum prywatne autorki)Rower w ciąży - czemu nie? (Fot. Archiwum prywatne autorki) MICHAEL KLUTTIG (CC) Rower w ciąży? Czemu nie?! (Fot. MICHAEL KLUTTIG (CC))

Tydzień później: "Rower?! Przecież spacery są takie zdrowe". Młody człowiek w wiosce nieopodal Strasburga patrzy na mnie tak zmieszany i przestraszony, że mam ochotę powiedzieć: "Ależ skąd! Żartowałam! Poproszę lektykę i czterech przystojnych tragarzy" .

Kiedy w końcu - jadąc po równiutkiej drodze w ślimaczym tempie - docieramy do upatrzonej winnicy, pani gospodyni, nalewając do degustacji rozmaite specjały własnej produkcji, przy okazji oświeca nas, że nie chodzi wszak o to, by nie pić w ciąży alkoholu ważne, co się pije! Do ósmego miesiąca - tylko czerwone wino, bo to korzystnie wpływa na rozwój dziecka, ale w ostatnich tygodniach wyłącznie białe, by przyspieszyć poród! Tego samego zdania jest podobno jej lekarz, a jemu można ufać, pochodzi przecież stad, z rodziny o starej winiarskiej tradycji. Tak więc picie w ciąży - ok, ale jazda rowerem?! Nie no, to naprawdę przesada... Po co tak ryzykować?

Miesiąc szósty: z powrotem w Berlinie. W kolejce do wypożyczalni kajaków chowam się za mężem i na tyle, na ile to możliwe, wciągam brzuch. Niepotrzebnie. Pracownik wypożyczalni fachowo i z uśmiechem dobiera kamizelkę ratunkową zarówno dla mnie, jak i dla podekscytowanego dwulatka, który najwyraźniej ma dziś po raz pierwszy wsiąść z rodzicami na łódkę.

Miesiąc siódmy: pod wpływem błagalnych nalegań przyszłej babci kruszeje moja pewność siebie i odstawiam rower do piwnicy. Na ulicach widok kulki na dwóch kółkach jest wprawdzie na porządku dziennym, ale co mi tam, przyszedł czas na aqua aerobik dla wielorybów. Jakież miłe zaskoczenie! Wyginam śmiało okrągłe ciało i czuję że żyję.

Miesiąc dziewiąty: ta woda w basenie chyba gęstsza jakaś. W każdym razie ja nie jestem w stanie fikać jak ongiś. To aqua aerobik był czy aqua pilates? Na szczęście jest jeszcze badmington. Prawie badminton. Mąż cierpliwie zagrywa do mnie dokładnie tak, żebym mogła odbić przy minimalnym ruchu ręką, nie ruszając się z miejsca.

Godzina zero: "Uprawia pani jakiś sport?" - położna z lekką dezaprobatą przygląda się moim zmaganiom z własnym ciałem. "Ma pani takie silne mięśnie brzucha, dziecko nie może się przecisnąć!"*

Dwa dni później: "Fantastycznie, cudownie! Jak gdyby nigdy pani nie rodziła!" - lekarka nie odrywa zachwyconego wzroku od monitora i prosi mnie o zgodę na zapisanie tego zdjęcia USG na potrzeby zajęć ze studentami. "Wspaniałe mięśnie, wspaniała kondycja! Uprawia pani jakiś sport?"

*Dla ciekawskich: Sprawdziłam. Jedynym sportem, który może spowodować, że napięte lub przykurczone mięśnie (bynajmniej nie brzucha) będą utrudniać poród, jest jazda konna...

Maria Kwiatkowska - Warszawianka w Berlinie, absolwentka polityki społecznej UW, w niedalekiej przeszłości kaowiec, obecnie matka jednej, ale bardzo energicznej córeczki, zawodowo zajmuje się badaniami klinicznymi.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.