To słowa ojca rewolucji seksualnej Alfreda Kinseya, i o ile te, jak i wiele późniejszych definicji orgazmu, są ważne dla zdefiniowania samego zjawiska, o tyle czynniki, które mają wpływ na całą aktywność seksualną kobiety, w tym również na orgazm, są często bagatelizowane. W informacjach znalezionych w sieci aż roi się od porad, które mają na celu doprowadzenie kobiety do szczytu przyjemności. A zapomina się o tak ważnych komponentach, jak czynniki społeczno-kulturowe, a także, bagatelka!: jakość związku, czyli m.in. bliskość emocjonalna, intymność, akceptacja i spełnienie.
Społecznie sam temat kobiecej rozkoszy jest albo ignorowany i tabuizowany, albo poddawany próbom kontroli. Seks utożsamiany jest z prokreacją, a nie z eksplozją zmysłów, ekstatyczną radością i wolnością. Celem dyskusji polityczno-społecznych są zazwyczaj dzieci, a że osiągnięcie orgazmu przez kobietę nie jest warunkiem do poczęcia nowego życia, to kwestia doznania przyjemności wydaje się być najmniej istotna, a zdarza się, że wręcz marginalna.
O kobiecych orgazmach pisze się bardzo wiele. Procentowo wymienia się ile kobiet regularnie doświadcza orgazmu, ile rzadko, a ile jeszcze nigdy go nie doświadczyło. W zależności od badań, wskazuje się na różne cyferki, ale wnioski wydają się być podobne. Statystyki wskazują, że tylko 29% wszystkich pań doświadcza przyjemności poprzez stosunek pochwowy, a około 64% wskazuje na łechtaczkę - dodając przy tym, że jej intensywna stymulacja potrafi doprowadzić do szczytu rozkoszy zaledwie w kilka minut.
Ale aby obalić pokutujące mity, warto podkreślić, że orgazm jest jeden, ale prowadzą doń różne drogi. Bardzo duża część pań sądzi, że coś jest z nimi nie w porządku, jeśli nie doświadczają orgazmu pochwowego. Łechtaczka, czyli "damski fallus" jak nazwał ją Alfred Kinsey, to najważniejszy organ w kobiecym ciele, którego jedyną funkcją jest dostarczenie kobiecie satysfakcji seksualnej. Ma dwa razy więcej zakończeń nerwowych niż penis, czyli około 8 tysięcy, i to właśnie dlatego jest jej znacznie szybciej i łatwiej doprowadzić kobietę do rozkoszy.
Masturbacji, jak również stymulacji łechtaczki przez partnera lub partnerkę, cały czas towarzyszy jednak zła sława. Taką spuściznę po sobie, która towarzyszy kobietom z pokolenia na pokolenie, pozostawił po sobie Zygmunt Freud. Zwykł mawiać, że jedyny i słuszny orgazm dla kobiety, może dać jej tylko penetracja pochwy przez penisa. Dotykanie łechtaczki świadczyć miało, co najwyżej, o frustracji, niedojrzałości i nerwicy. W tamtych czasach "niedojrzałe" kobiety kierowane były na terapię i z powodu swojej domniemanej histerii i oziębłości próbowały zmienić swoje zachowania seksualne. Nie mówiono wtedy o tym, i dziś zresztą też się często zapomina, że łechtaczka warunkuje pobudzenie obszaru, który nazywany jest platformą orgazmiczną. Są to zarówno wargi sromowe, jak i ujście cewki moczowej, no i punkt G. To, co widać gołym okiem, to tylko żołądź łechtaczki, pozostała jej cześć schowana jest tak, żeby, przy odpowiednim dotyku, dostarczyć kobiecie najbardziej głębokich przeżyć.
Jednak nawet i ten kawałek historii będzie dla kobiet nieprzydatny, jeśli seks będzie traktowany mechanicznie. Rodzimy się, jako istoty seksualne. Nasz rozwój trwa przez całe życie, a zatem szereg czynników ma na seksualność wpływ. Pierwszym miejscem socjalizacji płci, wzorców, które chłoniemy jak gąbka, jest dom rodzinny. Później rówieśnicy, pierwsze i kolejne kontakty seksualne. Tak, jak każdego innego obszaru w życiu, i seksu trzeba się uczyć. Jeśli nikt nie rozmawiał z nami o seksie, prawdopodobieństwo rozmów o nim w dorosłym życiu nie jest duże. A czerpania ze złych wzorców, ogromne. Zaledwie kilka dni temu na prowadzonych przeze mnie zajęciach z edukacji seksualnej z młodzieżą, na moje pytanie, czym jest gender, 18-letnia dziewczyna odpowiedziała bystrze: "próbą udowodnienia, że kobieta ma być tylko matką" .
Wydaje się, że nie ma to znaczenia dla seksu i orgazmu? Ano ma, kolosalne. Jak już wspomniałam, na seksualność kobiety wpływają zarówno jakość relacji z partnerem czy partnerką, jak i to, co wpaja nam społeczeństwo i kultura. Seks wymaga opieki, troskliwości, cierpliwości, aby uczyć się poznawać swoje ciała i tego, co sprawia przyjemność. Do wzajemnego uczenia się potrzeba otwartości, akceptacji, wyrozumiałości i rozmów o swoich potrzebach. Gąszcz stereotypów, uprzedzeń i przekonań, przez które próbujemy się przedrzeć, powodują zahamowania, zanik spontaniczności, brak akceptacji siebie, a co za tym idzie, brak akceptacji i kontaktu z ciałem.
Kolorowe magazyny mówią nam, jak mamy wyglądać, jak się zachowywać, co należy robić, żeby być atrakcyjne. Ciało traktowane jest przedmiotowo, a ciągła kontrola, jaką sobie narzucamy obejmuje emocje i w efekcie powoduje lęk przed pokazaniem się, przed obnażeniem się przed sobą i przed drugą osobą. Najtrudniej jest otworzyć się emocjonalnie, a żeby doświadczyć jakiejkolwiek przyjemności, w tym również seksualnej - trzeba zadbać i o swoje emocje, i o swoje ciało - je również trzeba poczuć. Orgazm to doświadczenie zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Dla wielu kobiet orgazm to przeżycie, które daje większą bliskość z partnerem, spełnienie, poczucie zjednoczenia, miłość. Jednym słowem, tworzy więź. O tę więź i kontakt ze sobą, jako istotą seksualną, trzeba dbać.
Na koniec, nie w imię naukowej prawdy, lecz ciekawostki, warto wspomnieć o tym, że kobiety mogą również osiągać orgazm używając tylko i wyłącznie swojej wyobraźni. W 2011 roku, amerykańska prof. Beverly Whipple, przedstawiła na kongresie w Warszawie badania potwierdzające, że nawet kobiety z uszkodzonym rdzeniem kręgowym mogą przeżywać orgazm. Stymulacja genitalna, wg Whipple, nie jest koniecznym warunkiem do doświadczenia orgazmu. Te i inne badania opisała w swojej książce "The Science of Orgasm" , w której wyraźnie podkreśla, że orgazm u kobiet to połączenie zarówno bodźców fizycznych, jak i poczucia więzi z partnerem.
Niemożliwe? A jednak. "Seks jest między uszami, a nie między nogami" , jak mawia stara maksyma dobrych seksuologów.
Izabela Jąderek
* Izabela Jąderek - psycholog, w trakcie podyplomowych studiów z seksuologii klinicznej na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Edukatorka seksualna, polsko-angielski trener umiejętności psychospołecznych programu National Open College, Life Coach (akredytacja IIC). Zajmuje się pracą terapeutyczną - indywidualną i grupową - m.in. nad problemami związanymi w relacjach w bliskich związkach i funkcjonowaniem psychoseksualnym.