"Jak być kobietą? Caitlin Moran: złote myśli, które będziesz chciała sobie wytatuować

Czy feministki to ponure baby, toczące oderwane od rzeczywistości ideologiczne rozważania? Karolina Błachnio z Kultury Liberalnej postanowiła przybliżyć postać Caitlin Moran, która mocno stoi na ziemi, rozbraja poczuciem humoru i po prostu radzi jak być kobietą (i feministką).

"Jak być kobietą" to biograficzny anty-poradnik pisany przez feministkę, zawierający "złote myśli", które śmiało można sobie wytatuować, w różnych miejscach. Lub wydrukować na lekko za małej koszulce i ostentacyjnie nosić rozciągnięte na piersiach. A przynajmniej ustawić w tle pulpitu laptopa lub zawiesić na lodówce.

Moran jak szczepionka

Książka kręci się wokół kilkunastu dylematów współczesnej kobiety. Jednym z jej ogromnych atutów (książki, kobiety w sumie też) jest porządne przyspawanie do rzeczywistości. Nie, nie znajdziesz tam ideologicznych rozważań z teorii feminizmu czy gender (choć autorka zna je od podszewki). Moran zadaje sobie i Tobie pytania z kategorii "codzienność" i, wierz mi, nie zostawia nikogo bez odpowiedzi. Czy muszę być miła dla innych kobiet - sióstr w feminizmie? ("Od kiedy to feminizm opiera się na buddyzmie? Nie mam w zanadrzu dodatkowych 20 procent przychylnego nastawienia dla kogoś, kto nosi stanik." ) czy jak sobie radzić z wrodzoną skłonnością do flirtu i czy na tę okoliczność nazywać siebie już niewyżytą dewiantką czy nimfomanką? Nie ucieka od przyznawania się do traum. Bez ogródek opisuje proces stawania się kobiet i bycia nią - w przedziale od narodzin przez dojrzewanie do 35-tki.

Bez pruderii czy medycznej terminologii przedstawia zmiany swojego ciała i seksualności (rozdział "Krwawię!"). Moran zdaje się mówić "ciało jest jakie jest" mimo, że kobiece (a więc piękne być powinno, piękne być chcemy) czasami jest turpistycznie, czasami obleśnie, ale tak po prostu jest. Przyznaje też, że wychowywanie się w naprawdę biednej rodzinie jest do dupy. Jest przy tym przekomiczna, a w tej komiczności bardzo pozytywna. Ta książka działa jak szczepionka, dzięki której z humorem można sobie poradzić z każdą formą dyskryminacji. I ze sobą. Oraz przetrwać co najmniej do 35-tki.

Fot. Christopher Floyd

Wyjdź z Sex-Narni przez drzwi lodówki

To książka o dumie z bycia kobietą. Kobietą prawdziwą, z krwi, kości oraz fantazji. Cieszącą się tą krwią, hołubiącą masturbację, czerpiącą przyjemność z oglądania erotycznych filmów. Oraz z prawdziwych i wyobrażonych - głębokich, pełnych pasji - relacji uczuciowo-seksualnych z mężczyznami. Tak, wy-i-ma-gi-no-wanych, czyli nieistniejących, które łączą się z dość megalomańskimi fantazjami o sławie. To zdarza się większości z nas, według Moran. Autorka tej drogocennej książki przyznaje się do tego:

"Żyłam w jakiejś Sex-Narnii. Wiodłam burzliwe, ekscytujące i totalnie wymyślone życie erotyczne. Swój pierwszy poważny związek stworzyłam ze sławnym w tamtym czasie komikiem (...) podczas podróży pociągiem (...) jedynie śniąc o nim na jawie. (...) Nigdy wcześniej go nie spotkałam (...). Spotkalibyśmy się na przyjęciu. (...) Zostalibyśmy partnerami zawodowymi, aż wreszcie skończylibyśmy jako dowcipni i namiętni kochankowie. Pociąg gnał przez Coventry, a ja wyobrażałam sobie nasz dom, uroczyste kolacje (...). W trakcie półtoragodzinnej podróży spotkałam miłość swojego życia, zdobyłam Oscara, straciłam dziecko, przeszłam żałobę (...) i stałam się inspiracją dla kolejnego singla grupy PJ&Duncan, Too Many Tears (For a Beautiful Lady)."

Czy ten obłęd nie brzmi znajomo? Brzmi. Uderzająco znajomo. Wracając do "złotych myśli": jako antidotum na intymną Sex-Narnię, w przypadku spotkania obiektu uczuć, Moran zaleca dużymi literami "NIE ODZYWAJ SIĘ DO NIEGO. PAMIĘTAJ, ŻE TO WYDARZYŁO SIĘ JEDYNIE W TWOJEJ GŁOWIE! NIE MACIE ŻADNYCH WSPÓLNYCH WSPOMNIEŃ." Mesydż dobry na drzwi lodówki w okresie miłosnej maligny. Będzie trudno, ale w końcu się uwewnętrzni i zadziała. Wyjdź z Narnii przez lodówkę razem z Caitlin Moran. To działa.

 

Ratuj swoje retro-futro!

Tatuaż na łonie może dotyczyć kwestii futra naturalnie. Mógłby to być cytat: "Jestem wielbicielką waginy w stylu retro" . Futro i porastanie zajmuje w książce cały rozdział. Moran mówi: moje futro należy do mnie, będę więc decydować o jego istnieniu, jego braku i jego stylówie (np. na włochate afro). Bezlitośnie, zabójczym humorem lub szczerym, emocjonalnym argumentem rozprawia się z trendami w depilacji kobiecego krocza, zapoczątkowanymi przez standardy filmów porno. Totalnie "gołej" depilacji brazylijskiej przeciwstawione zostają sentymentalne i vintage w swym wyrazie "Naturalne ogrody. Dzikie i nieposkromione. Kraina mojej młodości." Urocze! Natomiast depilacja sycylijska pada ofiarą szyderstwa: "Sycylia? To ma być ta dobra wiadomość? Że mój wzgórek łonowy będzie wyglądem przypominać Sycylię? Ojczyznę mafii? (...) Ojca Chrzestnego? Ha, ha!".

Moran ma również niezłe zacięcie społecznikowskie. W kwestii "wagina a sprawa brytyjska" autorka postrzega podejście do włosów łonowych jako lustro, w którym odbija się stan edukacji seksualnej nastolatków w Wielkiej Brytanii. Jako matkę przeraża ją to, że trzynastoletnie dziewczynki wydają pieniądze na depilację (radzi im, żeby zamiast tego wybrały się na koncert Guns'n'Roses lub zabrały swoją waginę na wycieczkę do Dublina). Jest również zmartwiona o nastoletnich chłopców, wychowanych na hardcore porno, których szczerze szokuje fakt, że dziewczyny mają "tam" zarost. "Jak być kobietą?" to m.in. apel o ratowanie naturalnie porośniętej waginy, jako wyznacznika normalności i dojrzałości, czyli samostanowienia o sobie, szczególnie w sferze tak intymnej jak seksualność.

Ta książka to "Sztuka wojny" w zakresie zarządzania owłosieniem i negocjowania go z opresjami porno-kultury (choć Moran nazbyt skromnie twierdzi, że zarost nie jest częścią Bitwy o Anglię, a jedynie kwestią estetyki zawartości majtek). Oddzielną sprawą jest postępowanie wobec pach i włosków nad wargami. Ale tutaj nie zdradzam już więcej. Po prostu polecam rozdział "Porastam futrem". Ubaw po pachy! Mogą być zarośnięte!

Wydawnictwo Sonia Draga

A teraz czas na resztę cennych cytatów (wybór zupełnie subiektywny).

Cytaty na ekran pulpitu laptopa - osobistego lub w pracy (w opcji dla odważnych):

"Jeśli flirtowanie przychodzi ci naturalnie, to tak naprawdę nie ma nic wspólnego z seksem. Flirtujesz z każdym - mężczyznami, kobietami, dziećmi, zwierzętami, a nawet z infolinią ("Więcej opcji? - Wybierz 3. Skarbie, nie sądzę, żebyś miał w ofercie opcję, na którą ja miałabym ochotę").

"Moja definicja flirtu zgadza się z tym, co mówiła Mary Poppins: "W każdej pracy, która jest do zrobienia, jest element przyjemności. Trzeba go tylko odnaleźć i - do roboty! Praca jest jak zabawa".

"Dzisiaj seksizm trochę przypomina Meryl Streep występującą w nowym filmie: czasami nie od razu się orientujemy, że to ona. (...) Oglądasz film, (...) i nagle po 20 minutach: O mój Boże - to ona. To MERYL pod peruką."

"Seksizm dysponuje całym wachlarzem słów, komentarzy, zwrotów i postaw, które może zastosować, by stłumić kobietę, wprawić ją w zakłopotanie, ale w sposób absolutnie niejednoznaczny."

"Trudno dostrzec szklany sufit, gdyż jest właśnie ze szkła. Jest prawie niewidoczny. Przydałoby się więcej ptaków, które by nad nim latały i go porządnie obsrały, żebyśmy mogli go dostrzec."

"Jednak przemysł mediów i muzyki to mały świat. W gruncie rzeczy to wioska, której mieszkańcy co wieczór gromadzą się w tych samych pięciu czy sześciu barach i miejscach."

Do pamiętnika lub kalendarza osobistego:

"Przeciętne miejsce pracy pełne jest roMANsowania. Mężczyźni budują między sobą relacje właśnie przez flirt. Oni flirtują ze sobą, grając w golfa, chodząc na mecze piłki nożnej. Flirtują ze sobą przy pisuarach."

"Ten ciasny, elastyczny rozdział przebiegający wzdłuż przedziałka w tyłku jest pod względem wygody i estetyki równie okrutny jak oddzielenie Pakistanu od Indii." (o stringach)

Na koszulkę:

"Mężczyzna feminista to jeden z najcudowniejszych produktów końcowych ewolucji."

"Mężczyzn ani trochę nie obchodzi, czy nosisz seksowne majtki czy nie."

"Kobietą stajemy się powoli, krok po kroku, a to już nie lada postęp".

Karolina Błachnio z działu Patrząc w Kulturze Liberalnej , pisze recenzje filmów (często dość kiepskich) - a w nich o mężczyźnie i kobiecie, trzydziestolatkach, seksie, nastolatkach, tożsamości i XIX wieku. Wszystko w lekkim sosie psychologicznym.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.