Mam chłopaka i podzielę się tą wiadomością z całym światem!

Dzięki mediom społecznościowym możemy relacjonować dzieje naszego nowego związku na bieżąco. Ale czy warto?

Och, jaka jestem zakochana łania (fot. Shutterstock)

Zakochanie to piękny stan i kusi, by podzielić się swoją radością z całym światem. Dzięki Facebookom i innym Instagramom, na których można oznaczać się z chłopakiem, wszyscy zyskujemy możliwość uczestniczenia w intymnych chwilach zakochanej pary. Pytanie, czy zawsze to, co dzieje się w związku powinno być upubliczniane? I gdzie znajduje się granica, której lepiej nie przekraczać? Oto trochę zmyślona, a trochę (niestety) prawdziwa historia insta-związku.

16.01.2016

Drogi pamiętniczku, stało się: mam chłopaka! W końcu Krzysiek poprosił mnie o chodzenie hihihi, ale jestem szczęśliwa. Teraz muszę tylko poinformować o tym cały świat. Niech wiedzą, że ON jest mój, a ja jego. Tylko wyślę esa do Moniki i już się biorę za porządki na fejsie i insta.

Po pierwsze muszę szybko sprawdzić, czy usunęłam wszystkie wspólne zdjęcia z Czarkiem, Robciem, Maćkiem i Wojtkiem. Nie chciałabym, żeby mój chłopak pomyślał, że ja taka łatwa jestem i że tylu chłopaków miałam. Chociaż nie wszyscy to moi byli no, ale wiadomo, lepiej dmuchać na zimne. No, ale kurcze na tej foci z Rafciem to ekstra wyglądam no, kurde, no. Chyba jednak zostawię to zdjęcie, a Miśkowi coś tam ściemnię najwyżej, jak zapyta. Będę jak Scarlett O'Hara.

Nie chcę o tym teraz myśleć - postanowiła. - Jeżeli zacznę o tym myśleć teraz, będę się musiała martwić. Nie ma powodu, aby sprawy nie miały się ułożyć tak, jak tego chcę.

17.01.2016

Dobra, w zdjęciach mam już porządek, to teraz czas zmienić status związku, zdjęcie profilowe i w tle. Hmm, które wybrać na nasze wspólne? Może to z wyjścia do knajpy? Lepiej to, jak leżymy na wersalce. Chociaż niee, to dam na tło, a na profilowe lepsze będzie to, jak Misiaczek mnie karmi ciasteczkiem. Te jego durne koleżanki z pracy pozielenieją z zazdrości jak zobaczą. Małpy jedne, już ja wiem, jak one by go chciały poderwać. Niby tylko prośba o podwiezienie do biura, komplementy o jego ćwiczeniach na siłowni, noż kurde, od razu widać, że mu się do łóżka pchają. Najgorsza to jest ta płaska Anka. Wkurza mnie, że pojawia się prawie pod każdym postem Misiunia i wkleja mu te głupie emoji z liskami. Suka!

Chociaż ostatnio jakby wyczuła, że coś się zmieniło, bo Krzysiuniek nie odpowiada na jej wszystkie zaczepki. Do tego ja zawsze jestem pierwsza ze swoim lajkiem i jakimś miłym komentarzem zakończonym serduszkiem.

21.01.2016

Kurde, jak to fajnie widzieć datę naszego związku na Facebooku i te wszystkie lajki i komentarze. Niektórych ludzi nie wiedziałam już kilka lat, nie mówiąc o tych wszystkich znajomych Krzysiunia.

24.01.2016

Fajnie było w ten weekend. Byliśmy w tylu ciekawych miejscach i robiliśmy tyle rzeczy i wszystko razem. Nie możemy się sobą nacieszyć, każda minuta jest niczym wybuch w kosmosie. Krzysiunio mówi, że jestem jego gwiazdką z nieba, a ja mu mówię, że jest moim kosmonautą i niech mnie penetruje , hihihihi.

Byliśmy na śniadanku w takiej małej knajpce. Udało mi się zrobić ładne zdjęcia jaglanki i kawy no i oczywiście jak Misiunio pałaszuje jajecznicę. Obrobiłam lekko apką w telefonie, dodałam kilka serduszek, szarfę z napisem LOVE FOREVER i wrzuciłam na fejsa i insta. Puściłam też snapem do Maryśki i Zośki. Później poszliśmy na spacer i też niezłe foty strzeliłam. Na obiedzie byliśmy w tej modnej knajpce, co to teraz wszyscy się tam meldują. Zostawiłam nawet później komentarz na fejsie, że nam się podobało, że miła obsługa i że na pewno jeszcze wrócimy. Misiuniowi najbardziej smakowała zupa z kaczki, a mi kotlet coś tam, coś tam - nie pamiętam jego nazwy, była francuska. Niestety jakoś mało lajków zebrałam pod zdjęciem na którym Krzysiunio karmi mnie bezą. W sumie jest niedziela, może jeszcze ludzie zajmują się innymi sprawami i wieczorem będą na fejsie. No nic, sprawdzę później - muszę sobie przypomnienie zapisać.

No, a wieczór to już w ogóle był taki romantyczny. Na samo wspomnienie ciepło mi się robi na sercu. Mieliśmy iść z Krzysiunia przyjacielem i jego żoną do kina na jakąś komedię, ale trochę tutaj nabroiłam. Udałam, że boli mnie głowa i zostaliśmy u mnie w domu. Misiunio leżał koło mnie na wersalce i oglądaliśmy jakiś film. Nie pamiętam nawet o czym był, bo miałam zamknięte oczy i wdychałam zapach Krzysiaczka. On mnie gładził po głowie, masował plecki i cały czas powtarzał, że zrobi wszystko, żeby jego gwiazdeczka poczuła się lepiej. No i jak wrzuciłam zdjęcie, jak Misiunio dba o mnie, to byłam pewna, że te jego głupie koleżanki z pracy pękają z zazdrości.

04.02.2016

Misiaczek dziś po południu ma trening. Pomyślałam, że fajnie będzie jak ja też się zapiszę na jakieś zajęcia w tym samym czasie. On ma trenera indywidualnego, ale mnie wystarczy zwykła siłka albo aerobik. Zdjęcie i nasz czekin i tak będą z jednego miejsca.

05.06.2016

Kurde, ta suka Aśka twierdzi, że się za bardzo obnoszę z naszą miłością na fejsie. Po prostu zazdrosna jest.

08.09.2016

Krzysiek powiedział, że jednak nie pasujemy do siebie, że się dusi w tym związku i zerwał ze mną. Ja mu jeszcze pokażę! Pierwsza zmienię status naszego związku i wywalę wszystkie posty, w których o nim pisałam!

***

Znane są wam przypadki relacjonowanej w internecie miłości, która pojawiła się znienacka, jak również raptownie się skończyła? Czy takie upublicznianie detali prywatnego życia to po prostu znak naszych czasów czy objaw głębszych braków, które trzeba sobie w ten sposób kompensować?

Więcej o:
Copyright © Agora SA