Jak wygląda dorosłość? Nie tak, jak to sobie wyobrażałam

Powrót do przeszłości może być ciekawym doznaniem. Zwłaszcza, kiedy widzisz jak zmieniły się twoje poglądy na pewne sprawy i wyobrażenia o tym, jak będzie wyglądać to dorosłe życie.

Co pewien czas bierze mnie na wspominanie przeszłości. Zazwyczaj skupiam się tylko na śmiesznych i miłych rzeczach. Ostatnio jednak wzięło mnie na coś zupełnie innego. Próbowałam sobie przypomnieć, jak mając kilkanaście lat wyobrażałam sobie dorosłość i siebie po trzydziestce.

Pamiętam jedną sylwestrową imprezę na której dwie dziewczyny popłakały się, bo w nowym roku miały obchodzić trzydzieste urodziny. Pamiętam, że one wtedy wydawały mi się TAKIE STARE. Normalnie nad grobem stały...

Miss Olgu o dwóch twarzach - trochę kiedyś i trochę dziś

W tym roku kończę trzydzieści sześć lat i zupełnie inaczej postrzegam kwestię wieku. No cóż, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, czy jakoś tak.

PRACA

Z tego co pamiętam, zawsze widziałam siebie jako osobę pracującą zawodowo. Nie wiem, czy to jest kwestia wychowania, czy wewnętrzna potrzeba niezależności, ale nigdy nie widziałam się na finansowej łasce partnera. Z tymi partnerami różnie zresztą bywa i po prostu bałabym się, że pewnego dnia mogę zostać bez środków do życia.

Nie wiem, czy osoby, które świadomie rezygnują z pracy zarobkowej na rzecz prowadzenia domu są nierozsądne, czy możne odważne. Ich decyzja - ich sprawa, ja bym po prostu tak nie potrafiła. Myślę, że bycie zawodową gospodynią wymaga sporego samozaparcia i naprawdę trzeba lubić to robić. Specjalnie używam określenia zawodowa , bo jeżeli ktoś przez 8 czy 10 godzin dziennie zajmuje się prowadzeniem domu, to pracuje, a nie leży i pięknie pachnie. Codzienne sprzątanie, odprowadzanie i przyprowadzanie dzieci ze szkoły, wożenie ich na różne zajęcia, gotowanie, prasowanie, zakupy i ogólnie cała logistyka funkcjonowania domu na głowie jednej osoby. Tak, wiem, że osoby pracujące poza domem też robią te rzeczy, ale tutaj chodzi chyba o samo spełnienie. Jeżeli odpowiada komuś praca pełnoetatowej pani/pana domu i to czyni taką osobę szczęśliwą, to jest chyba najważniejsze.

Na studiach i zaraz po ich zakończeniu byłam przekonana, że będę pracować w wyuczonym zawodzie. Entuzjastycznie patrzyłam w przyszłość, widząc siebie jako naukowca, który przekazuje wiedzę kolejnym pokoleniom. Myślałam o książkach, które napiszę w oparciu o prowadzone badania, widziałam się na seminariach naukowych i z tabliczką na drzwiach gabinetu profesor zwyczajny dr hab. Olga Olczak. Stało się inaczej, a moje wyobrażenia o pracy zawodowej rozpadły się w wyniku zderzenia z prozą życia zwaną rachunkami. Nie jest to jednak koniec świata. Znalazłam inną drogę zawodową, którą co pewien czas przerywam skokiem na boczne ścieżki, by później do niej wracać. Nie jest to moja wymarzona praca, ale wiem, że jestem dobra w tym, co robię. No i rachunki są opłacone na czas. Czy będę żałowała tego, że nie zostałam na uczelni? Nie sądzę, minęło już wiele lat, a ja spełniam się po prostu na innych płaszczyznach.

RODZINA

Pamiętam, że nie nigdy w moim myśleniu o dorosłości na pierwszy plan nie wysuwały się dzieci i mąż. Moje koleżanki chciały założyć rodziny, być matkami, a dopiero później mówiły o innych rzeczach. U mnie było odwrotnie. Faktem jest, że do dziś nie mam męża i dzieci i nie wiem, czy cokolwiek w tej kwestii się zmieni, ale nie traktuję tego jako życiowej porażki. Nie czuję, żebym zmarnowała "najlepsze lata życia". "Najlepsze lata życia" to jakiś dziwny zlepek słów, który nic nie znaczy. W każdym wieku życie może być tak samo najlepsze jak i najgorsze. Ocenianie szczęścia przez własny pryzmat do niczego nie prowadzi.

Zawsze dziwią mnie znajomi rodzice, którzy pytają, czy nie boję się, że w przyszłości nie będzie się mną miał kto zaopiekować. No bo oni mają dzieci, więc wiadomo. Co wiadomo? Czy po to decydowali się na dzieci, żeby w przyszłości mieć zapewnioną opiekę? Nie sądzę, ale to trochę tak brzmi.

Nie można być w 100% pewnym, że dzieci zaopiekują się nami, jak będziemy tego potrzebować. Nasze wyobrażenia mogą być całkiem różne od ich wyobrażeń i przede wszystkim możliwości. Nie uważam, żeby to było pesymistyczne podejście do życia, raczej zdroworozsądkowe. Znane mi są przypadki rodzin, gdzie mimo chęci opieki nad starszą osobą, trzeba ją było umieścić w specjalistycznej placówce. Może wtedy pojawić się złość, strach, żal, człowiek czuje się porzucony i uważa, że został niegodziwie potraktowany. Osoba taka nie chce, albo nie umie postawić się w roli tego, który decyduje o umieszczeniu w zakładzie opieki. To często nie są wcale łatwe decyzje. To nie zawsze jest zrzucenie odpowiedzialności za rodzica na barki obcych ludzi. Nie wrzucajmy wszystkich do jednego wora, nie wiemy jaka historia za tym stoi.

POWŁOKA ZEWNĘTRZNA

Nie pamiętam, czy i jak się sobie wyobrażałam kilkanaście lat temu. Czuję jednak, że wyglądam lepiej niż na studiach czy w liceum. Może to pewność siebie, może to wewnętrzna zgoda na pojawiające się zmarszczki, albo po prostu więcej luzu. Młodzi ludzie są bardziej przewrażliwieni na punkcie swojego wyglądu, albo ja mam po prostu szczęście do osób, którymi się otaczam.

Owszem, narzekam na pojawiające się siwe włosy, jak i na zaskórniki na twarzy. Natomiast nie zamykam się z tego powodu w domu. Idę do fryzjera i farbuję włosy, a pryszcze usuwam.

Ostatnio zrobiłam pasemka, żeby siwe nie rzucały się tak w oczy. Bliska mi osoba śmieje się ze mnie, że od miesiąca ględzę tylko o tej zmianie. No, ale to jest duża zmiana i minie pewnie jeszcze trochę czasu, zanim się przyzwyczaję do nowej siebie.

Chodzę w tych ubraniach w których czuję się swobodnie, a nie w tych, które są najmodniejsze w tym sezonie. Nie spędzam czasu na przeglądaniu ofert gabinetów medycyny estetycznej, wolę w tym czasie poczytać książkę, albo obejrzeć serial. Nie śledzę nowinek i starowinek dotyczących zdrowego odżywiania się i nie badam sobie powłoki tłuszczu. Mając kilkanaście lat, czy będąc jeszcze na studiach, przeglądałam damskie pisma o modzie i urodzie, a teraz mi się po prostu nie chce. Przestało mnie to interesować, już wolę porozmawiać o pogodzie, niż o nowym kolorze szminki, której i tak nie używam.

Więcej o:
Copyright © Agora SA