Przytulne mieszkanie czy sterylne wnętrze?

Urządzanie mieszkania to jedno z tych zadań, które może trwać latami. Masz jakąś wizję, ale nie masz środków na jej zrealizowanie, albo po prostu lubisz dopieszczać detale. Możesz też mieć to w nosie i zdajesz się na przypadkowe rozwiązania.

Od kilku lat próbuję dokończyć wystrój mojego domu i jakoś mi to nie wychodzi. Najbardziej chciałabym wrzucić bombę i zmienić wszystko. Zrobić wielki porządny remont, ze zrywaniem płytek w łazience włącznie. No ale nie mam na to kasy, więc zrywam te kafelki tylko w swoich myślach po prostu.

www.aukcje.fmwww.aukcje.fm www.aukcje.fm www.aukcje.fm

Jestem zdania, że nie trzeba koniecznie korzystać z porad architekta wnętrz, jeżeli człowiek wie, co chce osiągnąć. Bardzo często ważniejszy niż architekt jest wykonawca projektu. Prawda jest taka, że znam kilka mieszkań, w których mieszkańcy nadal klną na wspomnienie projektanta. Okazał się on osobą niekompetentną, nieudolną i po prostu naraził swoich klientów na straty materialne i estetyczne. Nie dopilnował remontu, a jego polecona ekipa okazała się tą, która nie zna się na swojej pracy. Oczywiście nie chcę też na siłę demonizować tego zawodu. Widziałam również doskonale zaprojektowane wnętrza, które są też przytulne i mieszkanie w nich musi być bardzo przyjemne.

Przyznam się, że jednak trochę dziwi mnie jak ktoś ma całe mieszkanie zaprojektowane przez architekta. W każdym wręcz calu. Od poprzestawiania ścian po ustawienie pod odpowiednim kątem paprotki. Brakuje mi w takich domach właśnie... domu. To jest takie katalogowe i w sumie bezpłciowe. Brakuje mi tutaj ludzi, którzy mają swoje upodobania i którzy być może lubią kicz, ale nie pokażą tego - bo co inni powiedzą? Oczywiście każdy ma jakąś wizję swojego domu i niektórzy chcą się nim po prostu chwalić, bo tak już mają i kropka. Ja pewnie gdybym miała pięknie urządzone mieszkanie to też chciałabym się nim pochwalić, pytanie tylko co później. Jak wszyscy już je zobaczą i pójdą do swoich przytulnych gniazdek to ja bym została z idealnie rozłożonymi katalogami Vouge'a na rogu stolika, a Vouge'a nie czytam. Kurz by mi się tylko zbierał na piersiach modelek. Moja wizja poszła dalej - po tym cudownym mieszkaniu poruszałabym się tylko w różowych kapciach na szpileczce z białym puszkiem na czubku...

udekorujdom.blogspot.pludekorujdom.blogspot.pl udekorujdom.blogspot.pl udekorujdom.blogspot.pl

Z tego co się orientuję, to od kilku lat dużym powodzeniem cieszą się wnętrza utrzymane w industrialnym stylu. Beton, szkło i metal to główne materiały, które można spotkać w takim miejscu. Do mnie nie bardzo przemawia ten styl, bo jest po prostu za zimny. Nawet dodatki nie są w stanie mi go ocieplić. Bliżej jest mi do barokowego przepychu, który przecinałabym prostą formą. Wiecie, żyrandol Maria Antonina, puchowy dywan, a na nim stolik z katalogu szwedzkiej firmy. No i oczywiście książki! Półki, które uginają się od książek, czasopism, filmów i płyt z muzyką. A pomiędzy tymi rzeczami moje dewocjonalia, Homer Simpson i laleczki z Małej Brytanii. W to wszystko wsadziłabym wielki klubowy fotel, a na nim leżałby kocyk w szkocką kratę. Wiem: dużo wszystkiego! Ale ja tak lubię.

O ile nie miałabym raczej większego problemu z urządzeniem salonu to już kuchnia byłaby wyzwaniem. Mam oko na kuchnie sterylne, które przypominają laboratorium, ale kręcą mnie też kuchnie "z duszą". Wielkie kredensy, tapeta w różyczki, garnki i patelnie zwisające nad blatem kuchennym. W tej sytuacji myślę, że decydujący głos należałby jednak do osoby, która w kuchni przebywa więcej czasu niż ja. Mogłoby się okazać, że wnętrze to wyglądałoby jeszcze inaczej.

Łazienka moich marzeń to taka w której mam wannę, ale też wielki prysznic, najlepiej taki z którego mogą korzystać dwie osoby na raz. I wiecie co jeszcze? Podgrzewana podłoga. To jednak jest super sprawa. Chodzenie po ciepłych kafelkach sprawia mi mega frajdę.

Co do samych kolorów, to jednej rzeczy jestem absolutnie pewna. Podłoga nie może być jasna, ale czarna też odpada. Jasną mam teraz i codziennie widzę na niej moje ciemne włosy, co doprowadza mnie do rozpaczy. Czarną przerabiałam w jednym z domów. Non stop widać ślady wody. Irytujące, przynajmniej dla mnie. W łazience marzeń muszę mieć też szafki w których pozamykam środki czystości i kosmetyki. W tej chwili wszystko mam na wierzchu i nie lubię tego bardzo. Na wierzchu stałyby tylko kwiaty w donicach i figurki, które zwożę z różnych części świata.

A sypialnia marzeń? Tutaj zdecydowanie najważniejsze byłoby łóżko, a dokładnie materac. Nie obraziłabym się na ciemne ściany i grube zasłony, które nie przepuszczają światła. Jak chyba każda pańcia chciałabym mieć toaletkę z super oświetleniem i kolejny wielki fotel, w którym chowałabym się z książką. Albo lepiej - szezlong. Tak, chciałabym mieć szezlong. Ostatnio widziałam wnętrze (tylko w gazecie - niestety), gdzie jedna ze ścian jest dźwiękochłonna. Wykonano ją z wełny mineralnej. Swoim wyglądam przypomina pikowaną pufę, a jej zadaniem jest wygłuszyć pion kanalizacyjny. Muszę przyznać, że to ciekawe rozwiązanie. Wełna mineralna została przykryta tapetą, która "udaje" tkaninę. Taką tapetę mogłabym mieć w sypialni. Robi bardzo przytulne wrażenie.

Skoro opowiedziałam wam trochę o swoich marzeniach, to czekam teraz na wasze, dotyczące urządzaniu wnętrz. Dajcie też znać, czy macie doświadczenie z architektami.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.