O przemijającym czasie i miłości, która nie przemija

Święta, święta i po świętach. Zanim poczułam, że są święta, te już się skończyły. Nie wiem, czy jest mi z tego powodu jakoś specjalnie smutno. Mam raczej wrażenie, że czas mi gdzieś ucieka.

To podobno jest całkiem normalne, że im człowiek starszy, tym szybciej mu czas umyka. Jakoś tak wyszło, że w te święta uzmysłowiłam sobie, że naprawdę zaczyna mi to przeszkadzać. Dlaczego tak jest, opowiem Wam na osobistym przykładzie.

W Święta pojechaliśmy całą rodziną na nasze piękne Mazury. Tam mieszka obecnie moja ukochana babcia Natalka. Babciusia ma już 88 lat i z racji wieku wymaga stałej opieki. Opiekuje się nią siostra mojego taty wraz ze swoim partnerem (ciociu wielkie serce dla Ciebie). Babciusia do samego końca nie wiedziała, że będzie mieć gości. Nie wiedziała, bo nie można jej wcześniej mówić takich rzeczy. Po prostu za bardzo się ekscytuje i nie może spać z nerwów.

Gdy dotarliśmy na miejsce i babcia nas zobaczyła, to popłakała się ze szczęścia. To był piękny widok. Nie to, że jakoś lubię patrzeć na płaczących ludzi, ale łzy szczęścia są po prostu wspaniałe. Człowiek sięga takich emocji, że ciało nie jest sobie w stanie z tym poradzić i zaczyna się kaskada łez. Nie powiem, ja też się wzruszyłam i myślę, że dotyczyło to każdego z moich bliskich, którzy wtedy tam byli, a była nas całkiem pokaźna gromada.

Mam dość liczną rodzinę i jestem z tego powodu bardzo zadowolona.

Moja babciusia doczekała się czworga wnuków, czworga prawnuków i dwojga praprawnuków. Jak widzicie, jesteśmy wielopokoleniową rodziną i jeszcze nie powiedzieliśmy ostatniego słowa! Co jest w tym najśmieszniejsze? To, że ja sama jestem cioteczną babką, chociaż do bycia babką zdecydowanie się nie poczuwam. Człowiek nie ma swoich dzieci, ale drzewo genealogiczne i tak mu wskaże miejsce w hierarchii.

Wracając do babciusi powiem tak - może mylą się jej nasze imiona lub twarze, ale to w sumie zrozumiałe. Zapamiętać tyle osób, to wcale nie jest takie hop-siup. Najczęściej jak pomyli się w imieniu, to zaraz próbuje sobie przypomnieć właściwe. Mnie czasami nazywa Joanną (tak ma na imię moja siostra cioteczna), chociaż wie, czyją jestem córką i ile mam lat.

 

Nie widziałam babci przez dłuższy czas i jej widok uświadomił mi właśnie, jak ten czas nieubłaganie gna do przodu. Mógłby czasami zatrzymać się w miejscu albo pobiec do tyłu. Tak na trochę, żeby móc przeżyć miłe momenty raz jeszcze. Oczywiście powinno to działać wybiórczo i do złych momentów nigdy byśmy nie musieli wracać.

Niektórzy mówią, że upływ czasu obserwują na przykładzie dzieci, które się zmieniają. U mnie to nie do końca działa. Owszem widzę, że dziecko urosło, jest bardziej samodzielne, ale nie zastanawiam się, ile ono ma lat. W przypadku osoby starszej jakoś bardziej to do mnie dociera. Może dlatego, że mam świadomość tego, jak żywotną osobą ktoś był, a teraz praktycznie nie może przy sobie nic sam zrobić. Do tego dochodzą aspekty psychiczne, które rzadko kiedy są miłe. Starsi ludzie chorują na demencję, alzheimera i pewnie kilka innych ciężkich schorzeń, które bardzo często są okropnie przykre dla nich i dla ich bliskich.

Wiem, co to znaczy mieć problemy z pamięcią. Ja sama przerabiałam ten temat z pamięcią krótkotrwałą i było to dla mnie bardzo męczące. Irytowałam się, czułam się zagubiona i oszukana. Tak, oszukana przez los, że spłatał mi takiego figla.

Spróbujmy postawić się w sytuacji osoby, której mózg odmawia posłuszeństwa, która myli ludzi, miejsca, czas, nie rozpoznaje otoczenia, nie rozpoznaje siebie w lustrze, nie wie kim jest. Do tego nie może skomunikować się z drugim człowiekiem, bo przestaje umieć mówić, ma wrażenie, że jej ręce nie są jej. Jak źle to brzmi? Jak okropne musi to być uczucie? Ja od razu zaczęłam się bać, ale mój strach odszedł, jak tylko przestałam o tym myśleć. Natomiast wiele starszych osób boi się przez cały czas. Wiecie co jest w tym najgorsze? To, że nic nie możesz z tym zrobić, możesz tylko próbować wspierać i kochać. Po prostu kochać.

 
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.