Miss Olgu i jej wyjątkowe supermoce

Nie wiem jak Wy, ale ja jestem przekonana, że mam w sobie coś z superbohatera. To coś to oczywiście supermoce. Nie wymyśliłam jeszcze dla siebie pseudonimu, ale to chyba tylko dlatego, że posiadam kilka supermocy naraz. Taka ze mnie cwaniara. Żeby nie być gołosłowną, przedstawię Wam kilka z nich.

1. Niewidzialność

Jedna z bohaterek Fantastycznej Czwórki, Sue Storm, w wyniku kosmicznego wypadku otrzymała zdolność bycia niewidzialną. Ja również ją posiadam. Oczywiście mam lepiej niż Sue, bo nie miałam wypadku kosmicznego, ja po prostu urodziłam się z taką zdolnością. Niestety nie zawsze potrafię nad nią zapanować, a tak po prawdzie, to niewidzialność włącza mi się w najmniej odpowiednich momentach. Pierwsze symptomy super mocy zauważyłam już w szkole podstawowej. Udawało mi się uaktywnić ją zawsze wtedy, gdy podobał mi się jakiś chłopiec. Nawet nie wiecie, jak bardzo chciałam, żeby mnie zauważył, ale wtedy właśnie powłoka niewidzialności okalała całą moją postać. Z kolei, co jest BAAARDZZOOO dziwne, moc ta nie działała zupełnie na nauczycieli. Zawsze kiedy byłam nieprzygotowana do lekcji i chciałam użyć niewidzialności, to akurat gdzieś znikała. Przez lata niewidzialność służyła mi najczęściej w kontaktach międzyludzkich. Nie raz, nie dwa zdarzało się, że poznawałam jakąś osobę, później spotykałam ją w innym miejscu i znowu mi się przedstawiała.

W chwili obecnej supermoc działa najczęściej w knajpach. Jestem sobie ja, barman i może z dwóch jeszcze klientów. Tak się składa, że barman nigdy mnie nie zauważy. Czasami to nawet patrzy w moją stronę, ale raczej przeze mnie, bo nadal nie pyta, czy chciałabym coś zamówić. Przy zamawianiu posiłków to już jest standard. Jeżeli nie pójdę z kimś widocznym, to zazwyczaj muszę wstać i podejść do kelnera sama i poprosić o kartę dań. Wtedy dzieje się tak, że moja maska niewidzialności spływa i zaskoczony kelner mówi - oj, przepraszam, nie zauważyłem Pani. No i weź tu dyskutuj. Wiadomo, tu znowu działała niewidzialność.

2. Siła przyciągania - magnetyzm

Kolejna z moich super mocy, którą posiadam od dziecka. Przyciągam do siebie wszelkiej maści świrów i stalkerów. Jak to się mówi, swój do swego ciągnie. Chociaż ja nie prześladuję nikogo w sieci i poza nią ale może to się zmieni, kto wie.

Jeżeli chodzi o mój magnetyzm, to tutaj moc znowu trochę mnie przerosła i stała się jednym z powodów, dla których nie korzystam z komunikacji miejskiej.

Jadę sobie prawie pustym autobusem, mnóstwo miejsc siedzących i stojących. Wsiada dziwadło i od razu kieruje się w moją stronę. Siada obok i:

a. zaczyna śmierdzieć,

b. chce porozmawiać o Jezusie,

c. pyta, czy chcę zobaczyć jego przyrodzenie,

d. wszystko, co Wam przyjdzie do głowy.

W metrze zdarzało mi się, że usiadał naprzeciwko mnie człowiek i zaczął się oblizywać. Może ja po prostu jestem podobna do czegoś, co się je?

Jak się okazuje, moc przyciągania posiadają również Red. Nacz, Aleksandra i Dominika . Możliwe, że właśnie dzięki temu tak dobrze się dogadujemy - mamy wspólną supermoc.

3. Latanie

To jest SUPER supermoc, nad którą muszę jednak popracować. Na razie zadziałała tylko kilka razy, ale nie jest wykluczone, że jeszcze się pojawi, więc lepiej przygotować się na jej pojawienie.

Pierwszy raz to było chyba z 11 lat temu. Jechałam sobie na rowerze i wyleciałam przez kierownicę. No tak się jakoś złożyło, że za mocno zahamowałam. Ale wiecie, leciałam, więc się liczy. Drugi raz super moc ujawniła się w zeszłym roku. Stałam na krześle i z niego zleciałam. Część ludzi uważa, że po prostu spadłam z krzesła, ale ja swoje wiem. Niestety w obydwu przypadkach skończyło się to pobytem w szpitalu. Dużo lepiej ta moc działała, kiedy "leciałam na kogoś". W chwili obecnej nie testuję tej opcji, ale życie jest pełne niespodzianek, więc jak już wspomniałam, może będę jeszcze korzystać z tego daru.

Być może posiadam jeszcze inne supermoce, ale w chwili obecnej nie przychodzi mi nic do głowy. Natomiast powiem Wam kim, bym chciała być:

1. Być jak Batman - jego supermocą były pieniądze. Stać go było na wszystkie fantastyczne gadżety.

2. Być jak Superma n - ciskać promieniami lasera z oczu. Tutaj jednak obawiam się, że byłabym bardziej jak Cyklop, jeden z X-menów, który nie umiał panować nad swoją mocą i musiał nosić specjalne gogle, które chroniły świat przed zniszczeniem.

3. Być jak Storm - kolejna z X-menów. Strom potrafi kontrolować pogodę. Gdybym ja tak mogła, to zawsze byłoby 25 stopni Celsjusza i świeciło słonko. A deszcz padałby tylko nad polami, żeby ziemniaki i marchew dobrze rosły. Tam bym wprowadziła równowagę po prostu.

4. Być jak Profesor X - i znowu mutant... Ale wiecie, tutaj mamy do czynienia z telepatią, więc chyba wszystko jasne.

Gdybym mogła korzystać z telepatii, to chciałabym korzystać jeszcze z teleportacji, telekinezy, polimorfii i technopatii. Strasznie zachłanna jestem na te supermoce, ale to takie wciągające. Pewnie gdybym już je wszystkie posiadała, to okazałoby się, że nie jestem superbohaterem tylko arcyłotrem supermózgiem i konstruuję różne zabójcze zabawki. Tak coś czuję, bo zawsze bliżej mi było do Jokera niż do Batmana. Wiecie, dla mnie facet w obcisłych spodniach to nie jest jakiś supersamiec.

 
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.