Rajstopy - w damskiej garderobie nie ma nic bardziej obrzydliwego

"Być kobietą, być kobietą - marzę ciągle będąc dzieckiem" - śpiewała Alicja Majewska. Jak wiemy, być kobietą jest super, nawet niektóre chłopaki nam tego zazdroszczą. Niestety bycie kobietą ma też swoje mroczne strony. Jednym z mrocznych dopełniaczy kobiecości są rajstopy.

www.faslook.plwww.faslook.pl www.faslook.pl www.faslook.pl

I tak, jest to MOJE zdanie, więc nie trzeba traktować tego jako głosu całego babskiego społeczeństwa, ale można, nie widzę przeciwwskazań. Zdaję sobie sprawę, że istnieje wielkie lobby rajstopiarskie, które właśnie szykuje dla mnie stos, żeby mnie spalić - trudno. Po prostu nie ma dla mnie nic bardziej obrzydliwego w damskiej garderobie niż rajstopy.

Rajstopy są:

- niewygodne,

- ściągają się i rolują

- zaciągają się same z siebie,

- jest w nich zimno/albo za gorąco,

- są niehigieniczne

Moja nienawiść do rajstop zaczęła się jeszcze w przedszkolu, kiedy to szalone lata 80-te oferowały nylonowe rajstopki, które strzelały podczas zakładania. Wiecie o co chodzi, prawda? Dodatkowo zakładanie rajstop to zawsze było szczypanie po nóżkach podczas ich naciągania - szczypała mama, babcie, przedszkolanki, ciotki klotki i każdy, kto zakładał mi rajstopy. Te nylonowe cholery tak się elektryzowały, że przyczepiały się do spódnicy i było po prostu niewygodnie. Jakby tego było mało, to często jak wychodziłam z kibelka to spódnica z tyłu była wsadzona w rajstopy!!! Ręka do góry, której to się nigdy nie przydarzyło, panny idealne z idealnym dzieciństwem...

W późniejszym okresie było już tylko gorzej. Jakiś geniusz wymyślił rajstopy, których palce były zwijane do środka, nie zszywane jak obecnie. No ja pier...!! Ile to razy podczas zakładania tego cudu rozwijały mi się te palce i zostawałam w czymś w stylu legginsów, to wiem tylko ja. Na samą myśl o tym jest mi słabo i już mam migrenę.

Rajstopy mają też do siebie to, że ich rzeczywisty rozmiar nie odpowiada temu, który jest umieszczony na opakowaniu. Kupujesz np. rozmiar M, a w środku masz XXL, które zaciągasz sobie pod same pachy, żeby się nie ściągały i nie rolowały. Oczywiście jest to syzyfowa praca, bo już za godzinę krok z rajstop masz gdzieś w połowie ud, na kolanach i przy kostkach obwarzanki. Nie muszę chyba mówić, jak seksi wyglądają rajstopy zaciągnięte pod same cyce? (No jasne, że są rajstopowi fetyszyści ale nie rozmawiamy tutaj o wyjątkach - chłopaki, serdecznie pozdrawiam, ale dziś tylko narzekamy na rajtuzy). Nie dość, że masz na sobie ubranie, to jeszcze grzejesz brzuch pod rajstopami WTF?!?

Z moich obserwacji wynika też, że rajstopy same się zaciągają. Jeszcze ich dobrze nie naciągniesz na dupsko, a już są zaciągnięte. Oczywiście zaciągnięcia zawsze są widoczne, bo robią się na wysokości łydek. Jeżeli nawet uda się jakimś dziwnym sposobem założyć je bez skuchy, to i tak za kilka minut zaciągają się o krzesło, stół, kozaki albo o powietrze. Rajstopy mają też tendencję do dziurawienia się od wszystkiego i niczego. Te słynne oczka w rajstopach, które były kiedyś cerowane nitką z pończoch (niezły absurd, prawda?) albo "łapane" lakierem do paznokci.

Ja wiem, że teraz jest ogromy wybór rajstopek i można kupić nawet takie w sprayu, ale nadal jest to dla mnie coś z pogranicza koszmaru i horroru. Możliwe, że one mnie po prostu nienawidzą i nie chcą, żebym ich nosiła.

Napisałam wyżej, że dla mnie rajstopy nie są higieniczne. No nie są i już. Nie ciągnijcie mnie za język, bo mam na jego końcu kawał o rajstopach, który jest fujkowy, ale dokładnie opisuje moje stanowisko w powyższej kwestii. Umówmy się, że po prostu człowiek bardziej się w nich poci...

Moja nienawiść do rajstop na wiele lat wykluczyła mnie z sekty kobiet chodzących w spódnicach i sukienkach. W okresie zimnym, czyli przez większość roku, chodziłam po prostu w spodniach. Spodnie nigdy nie zdradzają, no chyba, że pękną na dupie, ale umówmy się, ile razy w życiu może to się przydarzyć? Rajstopy robią to notorycznie. Kiedyś już Wam pisałam o tym, że odkryłam legginsy. Tak, to było w moim przypadku odkrycie na miarę szczepionki na gruźlicę. Pokochałam je miłością absolutną i myślę, że ze wzajemnością. Dzięki nim wróciłam na łono kobiet w spódnicach i czuje się z tym bardzo dobrze. Polecam - dr. Olczak.

Jak się nad tym zastanowię, to nie lubię prawie całej rodziny Rasjtopowiczów. Podkolanówki z rajstopy = antygwałtki, "stopki z rajstopy" = sklep obuwniczy i sandały. Jedyne, co się broni, ale też nie zawsze, to pończochy, tylko to już jest zupełnie inny temat...

P.S. Do wszystkich, którzy lubią rajstopy - nigdy Was nie zrozumiem, ale szanuję Wasze wariactwo :)

 
Więcej o:
Copyright © Agora SA